środa, 29 października 2014

Rozdział 68

Nakarmiłam małego i położyłam go do łóżeczka, chwilę polulałam go i zaraz usnął.
- A ty kiedyś wstaniesz? Czy będziesz leżał tak cały czas? - spojrzałam na niego kiedy szłam do garderoby przebrać się w sportowe ubrania.
- Nooo wiesz ..
- Co wiem?-spojrzałam na niego zakładając koszulkę- Aha, rozumiem że leżysz cały dzień.
- No kotek, zróbmy sobie dziś dzień w łóżku .. Jeśli oczywiście chcesz, to w obydwu tego słowa znaczeniach.... - puścił do mnie oczko, a ja rzuciłam w niego poduszka.
- Nie! - zaśmiałam się - Dobra, zajmij się małym, jakby coś się działo to dzwoń.
- A gdzie ty idziesz ? - spytał.
- Na siłownię, umówiłam się z trenerka
- Ale po co? Dopiero co urodziłaś... Czy ty nie przesadzasz ? - spojrzał na mnie.
- Za dwa miesiące mamy ślub, muszę schudnąć, bo jeśli nie to przy ołtarzu zobaczysz wieloryba, a nie mnie..- chłopak przyglądał się mi po czym palcem puknął sobie palcem w czoło na znak, że jestem nienormalna.
- Jimmy ta twoja mama to jakaś wariatka - zaśmiałam się.
- Pa. - pożegnałam się i wyszłam . Wsiadłam w samochód i pojechałam na siłownię, gdzie czekała na mnie trenerka. Byłam na siebie zła ze tak bardzo spasłam się przy ciąży, pierwsza nie była aż tak zła, ale z Jimmy'm to po prostu masakra. Wyglądam jak jakaś foka, a może bardziej jak wieloryb. Trening był ciężki, oj bardzo ciężki. Porozmawiałam z trenerka i powiedziała, że muszę przejść na dietę i ograniczyć słodycze oraz pić dużo wody to wtedy będzie dobrze.
Więc wracając z 2 godzinnego treningu zajechałam do sklepu i zrobiłam zakupy, a potem pojechałam do domu. Kiedy przyszłam, rozłożyłam zakupy i poszłam pod prysznic Harry'ego nie było. Zastanawiałam się gdzie mógł pójść z małym. Zadzwoniłam do mojego narzeczonego.
- Hej skarbie - powiedział.
- Hej, gdzie jesteście ? - ciekawa spytałam.
- Poszliśmy sobie na spacerek.
- To wracajcie, Jimmy pewnie jest już głodny . - zaczęłam gotować obiad dla mnie i dla reszty mojej rodzinki.
- Dobrze kochanie, już się tak nie denerwuj. Jimmy ta nasza mamusia to strasznie nerwowa, ale powiedz my jesteśmy mężczyznami i damy sobie radę... -nagle zapadła chwila ciszy.
- Harry? Harry wszystko ok? - byłam już przerażona, że stało się coś strasznego.
- Kochanie on się zrobił cały czerwony i ma minę jakby..
- On robi kupę , Harry - zaśmiałam się delikatnie.
- Och ... Wiesz to my już wracamy.
- A co moi mężczyźni nie poradzą sobie?
- To sprawa wyjątkowa, bo nie wzięliśmy pieluch
- Harry ... Wracaj i to migiem. - rozłożyłam zakupy do końca i czekałam aż przyjdą. Długo to nie trwało, bo za chwilę pojawili się w domu. Wzięłam małego na ręce i szłam ku górze. - Kotek pojedź po Darcy, a ja nałożę już wam jedzenie.
- Dobrze, a poradziłaś sobie z babą ? - zaczęłam się śmiać
-Co to dla nas, powiedz Jimmy, nie ? - uśmiechnęła się i usłyszałam jak loczek wyszedł na dół, nakarmiłam małego, przebrałam go , chwile polulałam i włożyłam go do łóżeczka, włączyłam elektroniczna nianie , a druga cześć jej wzięłam na dół. Zaczęłam pomału nakładać obiad a swój dietetyczny jadłam teraz. Kiedy akurat nałożyłam im na talerze przyszli.
- Mama ! - usłyszałam mała i zaraz ja zobaczyłam. Biegła do mnie jak wariatka z kartka w ręku.
- Pomału,bo zaraz się przewrócisz. - przytuliłam mała po czym pokazała mi kartkę na której był rysunek, rodziny jak zapewne naszej .
- Mama zobacz, to ty, to tata, to ja, a to Jimmy- pokazywała paluszkiem .


- Ślicznie kochanie, sama to narysowałaś ?
- Tak - uśmiechnęła się i pokazała swoje mleczaki.
- To mama powiesi ten rysunek na lodówkę obok innych, dobrze ? A ty w tym czasie idź myj rączki i siadaj do stołu . - uśmiechnęłam się do małej po czym poszłam powiesić rysunek małej obok innych rysunków.
- Nasza mała artystka - powiedział Harry, strasząc mnie tym. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego oczy.
- Ale mnie przestraszyłeś .. - uśmiechnęłam się i wyjęłam z szafki szklanki i zaniosłam na stół.
- Mnie się przestraszyłaś ? - wziął dzbanek z sokiem i poszedł za mną.
- Trochę, tak z znienacka wyszedłeś. - zaśmiałam się i on tez.
- Ale minę miałaś świetna - zaczął się bardziej śmiać .
- Ha, ha, ha... Ale zabawne Harry - uderzyłam go delikatnie ścierką. Po chwili zbiegła mała i usiadła do stołu, a Loczek naprzeciwko niej.
- A ty nie jesz? - spojrzał na mnie.
- Już jadłam jak gotowałam. Idę po małego, może pójdziemy na jakiś spacer we czwórkę ?
- Jasne - uśmiechnął się
- Tak ! - krzyknęła Darcy- Na plac zabaw - spojrzeliśmy się na nią i zaśmialiśmy się. Poszłam po Jimmy'ego i ubrałam go. Spakowałam najpotrzebniejsze jego rzeczy i zeszłam z nim na dół, wsadziłam go do wózka i poszłam na chwile do kuchni, gdzie Harry właśnie sprzątał po obiedzie. Podeszłam do niego .
- Dziękuje kochanie - pocałowałam go w ramię i poszłam pomoc się ubrać małej. Potem ubrałam się ja i Harry w ubrania wierzchnie i poszliśmy . Harry prowadził wózek, a ja trzymałam mała za rączkę . Szliśmy spokojnie spacerując i ciesząc się chwila kiedy jesteśmy wszyscy razem.

(...)

Budzi mnie już po raz trzeci... dziś w nocy, jestem wykończona .
- Harry - marudzę i delikatnie szturcham Loczka.
- Tak ? - pyta zaspany.
- Idź do Jimmy'ego. Przynieś mi go, nie mam już siły- mówię .
- Już kochanie - Hazz się zerwał i poszedł po małego, wziął go zmienił mu pieluchę i przyniósł go mi. - Masz go kochanie - mówiąc to trochę mnie przebudza, biorę go po czym zaczynam karmić. Harry położył potem małego z powrotem do jego łóżeczka. A potem my przytuleni usypiamy.

Rano budzi mnie budzik, wstaje idę do małego. Nie spał już , leżał sobie spokojnie i coś do siebie mamrotał.
- Hej kochanie - wyjęłam go z łóżeczka i wzięłam na ręce. Pocałowałam w główkę i poszłam do pokoiku małej budzić ja bo trzeba było zacząć się szykować do przedszkola . Mała się szykowała sama pomału , a ja poszłam wziąć prysznic miłego w tym czasie położyłam w nosidełko i zerkałam co chwilę na niego, ubrałam się i potem małego.
Po zjedzeniu śniadania pojechałam zawieść Darcy do przedszkola, Jimmy pojechał z nami. Zaprowadziłam mała do budynku. Darcy strasznie długo żegnała się z bratem a potem ze mną, ale zaraz pojawiła się jej koleżanka z nowa lalka i zaraz pobiegła ja zobaczyć.
Pojechałam do domu i po karmieniu trochę posprzątałam,a Harry w tym czasie pojechał załatwić jakieś sprawy na mieście . Potem chwile pobiegałam i poćwiczylam i zaczęłam przygotowywać obiad.

(...)

~*~ Oczami Harry'ego ~*~

Kiedy wróciłem z miasta, zobaczyłem coś podejrzanego. Alice jadła jakieś ryżowe wafelki suche i pila jakiś błonniki. Ale nic się o nie pytałem tylko podszedłem i się przywitałem z moja narzeczona. Poszła na chwile do toalety, a ja zobaczyłem ze to jest jedzenie bardzo dietetyczne, a ten błonniki jest, aby zapchać żołądek . Boże czy ona jest niepoważna, muszę z nią porozmawiać, ale zanim się zorientowałem ona pojechała po Darcy i dała mi małego do popilnowania. Pozbawiłem się chwile z synem i zmieniłem mu pieluszkę. Za chwile przyjechały dziewczyny. Wstałam więc biorąc małego na ręce i przywitałem się z córka, też biorąc ją na ręce. Wyglądało to zapewne uroczo, bo po jednej stronie trzymałem syna, a po drugie córcię.
Alice szła właśnie do kuchni po ten swój cholerny błonnik , a ja szedłem za nią z dziećmi na rękach . Nie rozumiem tej kobiety, wygląda dobrze, czego ona chce od siebie jest dopiero po porodzie.
- Alice musimy pogadać - mówię jej.
- Tak kochanie ? - spojrzała na mnie i pila to obrzydlistwo.
- Co ty do choler...- nagle się powstrzymałem i postawiłem Darcy na ziemie - Skarbie idź do pokoiku poukładać zabawki , zaraz cie zawołam na obiad. - powiedziałem do córki, a syna kołysałem nadal na rekach. Kiedy mała poszła kontynuowałem.- Co ty do cholery wyprawiasz ?
- Ale o co ci chodzi Harry ? - spojrzała na mnie.
- Jak ty się odżywiasz ? - pytam sie jej i wskazuje na jej szklane .
- Normalnie..
- To nie jest normalnie, to jest bardzo dietetyczne.
- Harry muszę schudnąć do naszego ślubu .
- Ale nie rozumiesz ze wyglądasz bardzo dobrze ?
- Dla ciebie zawsze wyglądam dobrze- mówi i wychodzi z kuchni, a ja za nią. - Ale prawda jest taka ze teraz nie wyglądam dobrze .
- Kochanie dla mnie zawsze wyglądasz pięknie, tylko proszę cie nie katuj się tak... Bo chce ci przypomnieć , ze karmisz jeszcze piersią naszego syna- patrzę na Ali, a potem na syna. Chwile milczała i patrzyła się na nas.
-Ale Harry...ach dobra przestanę to jeść .. - uśmiechnąłem się po czym podszedłem do niej i ja pocałowałem. - Jednak mam mądra żonę ..
- Jeszcze nie żonę - mówi.
-Ale zaraz nią będziesz ...- dalej całuje ja namiętnie .
- No tak - a ona odwzajemnia pocałunek .
- A teraz żona idź daj nam obiad bo jesteśmy głodni- Ali zaśmiała się, klepnąłem ją w tyłek i poszła do kuchni.


~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Małe ogłoszenie! Moja historia dobiega końca i ten koniec jest naprawdę bliski... Dlatego też naprawdę proszę o komentarze, bo jeden komentarz naprawdę mnie nie satysfakcjonuje. Bardzo proszę!!!

3 komentarze:

  1. Super rozdział jak każdy poprzedni!

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest super!
    Mam nadzieje że założysz jeszcze jakiegoś bloga bo ten jest świetny!
    trzymam kciuki!

    OdpowiedzUsuń