środa, 27 listopada 2013

Rozdział 37

Kolejny dzień zapowiadał się dość dobrze.  Przewróciłem się na brzuch, a rękę położyłem na Alice, która leżała obok mnie. Czułem jak swoją dłonią jeździła w górą i w dół mojej, która leżała na niej. Uśmiechnąłem się delikatnie i otworzyłem oczy. Dziewczyna przyglądała mi się i dalej gładziła moją rękę. Zbliżyłem swoją twarz i chciałem musnąć jej usta, ale ona się odwróciła.
- Harry głodna jestem .. - odwróciłem się na plecy i przetarłem dłońmi twarz. Jeju nawet spokojnej chwili nie mam z rana.
- A co chcesz zjeść ? - spojrzałem na nią .
- Zjadłabym grzanki z dżemem i kakao.
- Dobrze to idę zrobić . - i tak się właśnie zaczął kolejny dzień, w którym musiałem cały dzień skakać przy Alice. Szczerze już miałem tego dosyć. Ile można ? Przecież nie jestem jakąś maszyną do robienia wszystkiego.
 Była godzina 15:30, właśnie byłem na dole i zmywałem naczynia, kiedy Ali jadła obiad.
- Harry podasz mi łyżkę. Myślałam, że widelcem dam radę, ale jednak do tego sosu będzie potrzebna.
- Proszę. - podałem jej łyżkę.
- I jakbyś mógł nalej mi coś do picia.
- Już to robię .- powiedziałem to z zaciśniętymi zębami. Dziewczyna chyba się mną po prostu wysługuje. Podałem jej szklankę soku pomarańczowego.
- Harry, a ogarniesz dziś... - nie skończyła, bo ja już wybuchnąłem.
- STOP ! Koniec rozumiesz ?! Mam tego dosyć !!! - krzyknąłem i rzuciłem ścierką o ziemię .
- Ale ...
- Co ale ?! Ty się mną wyługujesz ! Alice przecież potrafisz chodzić, nie możesz sobie wziąć do jasnej cholery tej łyżeczki ?! Nie ?! Czy to jest jakiś problem ?
- Ale Harry ...
- Co znowu ? Może mam coś jeszcze zrobić ? Może wejdę jeszcze na dach i zacznę go czyścić ?!
- Harry...
- Nie Harry.. Mam tego dosyć .- złapałem za kurtkę, nałożyłem buty, wziąłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z domu.

~*~ Oczami Alice ~*~
Byłam w szoku. Siedziałam na hokerze i nie wiedziałam co mam zrobić, co w ogóle zrobiłam. Przecież sam kazał mi leżeć w łóżku, a teraz dostaje mi się za to ? No dobra w porządku, może troszeczkę dziś przesadziłam, ale ja mam tak cały czas gdy go nie ma . Muszę wszytko sama robić i to bez niczyjej pomocy.
Wstałam, wsadziłam naczynia do zmywarki brudne naczynia i w ten zaczęłam się zastanawiać dlaczego Hazza nie użył zmywarki. Ale to już jego problem nie mój. Poszłam do góry ubrałam się, a potem poszłam przyszykować małą, ubrałam ją cieplutko. Przyszykowałam wózek, ciepłą herbatkę i wyszłam na spacer, który chciałam po obiedzie zaproponować Harry'emu, ale jeśli on już poszedł, to trudno, przejdę się sama. Szłam sobie spokojnie po parku, patrzyłam się na Darcy i zastanawiałam się nad tym jak ona szybko rośnie. To niesamowite. Postanowiłam pójść do Sophie, czyli również do chłopaków. Doszłam do ich domu w niecałą godzinę, wolnym spacerkiem. Zapukałam w drzwi i otworzył mi Liam.
- Cześć - uśmiechnęłam się
- Hej Ali, co tu robisz ?
- A wpadłam do Sophie i do was.
- Fajnie, wchodź. - chłopak wpuścił mnie do środka. - Oo nasza kruszynka... - spojrzał się do wózka na śpiącą Darcy. Rozebrałam się i wyciągnęłam ją. Zdjęłam z niej mały, różowy, puchowy kombinezon, czapeczkę, rękawiczki i szalik. Trzymając dziecko na rączkach poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- Zrobić ci herbatę ? - spytał chłopak
- Poproszę. - kiedy Liam poszedł do kuchni na dół zszedł Louis z Sophie .
- O hej Ali - powiedział Louis.
- Cześć Ali - powiedziała moja przyjaciółka i usiadła obok mnie na kanapie.
- Hej wam - uśmiechnęłam się do nich i spojrzałam na dół na moją córcię, która jeszcze spała.
- Co tam u ciebie ? - spytał Louis
- Dobrze, a u was ?
- Chyba też...- na dół zszedł Niall i rozmawiał przez telefon. W tym momencie wyszedł również Liam z tacą z herbatami i niefartem się zderzyli i cala tacka z naczyniami poleciała na ziemię. Wszystko się pobiło.
- Josh muszę kończyć, zadzwonię później, cześć - schował telefon do kieszeni i spojrzał się na to co zrobił.
Przez wielki huk mała obudziła się i zaczęła płakać.
- Oj ciii... - przytuliłam ją do siebie i wsadziłam smoczka jej do buzi, ponieważ wypadł.
- Niall, patrz czasem co robisz !
- Sorry, nie zauważyłem cię..
- To gdzie ty masz oczy ? Byłem centralnie przed tobą ?!
- Nie wiem, jak to się stało, naprawdę .
- Dobra chłopaki dajcie spokój, posprząta się. - dalej przytulałam małą która płakała jeszcze przez jakąś minutę. Dałam dziecko Sophie, aby chwilę się nią zajęła i pomogłam Liam'owi i Niall'owi sprzątać.
 Po tym zrobiłam herbatę dla każdego i ostrożnie zaniosłam do salonu. Niall przyniósł nawet ciastka.
- Niall skąd to masz ? - spytała Sophie
- Było w półce.
- Ale w tej przeznaczonej na słodycze ? - chłopak się delikatnie uśmiechnął tylko i sięgnął po jedno.
- Znów coś schowałeś ? - zaśmialiśmy się. Wzięłam Darcy, która już nie spała i posadziłam ją między mną, a wujkiem Niall'em. Dziecko cały czas bawiło się jego koszulką, nie wiem dlaczego, ale chyba jej się spodobała. Przesiedzieliśmy tak parę godzin, rozmawiając.
- A gdzie tak w ogóle Harry ?
- Nie wiem, gdzieś pojechał. - niespodziewanie usłyszeliśmy pukanie. Lousi wstał i poszedł otworzyć drzwi.
- O wilku mowa - powiedział i wpuścił jak już podejrzewałam Hazze. Zaczęłam ubierać małą w kombinezon, kiedy go usłyszałam.
- Jest u was Alice ?
- Tak, a coś się stało ?
- Po prostu szukam jej.
- Jest, siedzi w salonie. - mała była już ubrana i wsadzałam ją właśnie do wózka, kiedy chłopcy weszli do salonu. Harry spojrzał się na mnie, ale ja nawet nie spojrzałam się na niego. Ubrałam  buty, kurtkę, szalik, wzięłam torebkę i pożegnałam się z Sophie oraz chłopakami. Harry stał koło Louis'a i cały czas mi się przyglądał.
- To cześć, do zobaczenia.
- Pa - powiedzieli równocześnie.
- Ali zaczekaj . - powiedział Harry, ale ja go olałam i wyszłam . Szłam już chodnikiem w stronę domu. Loczek mnie dogonił.
- Ali, co jest ? - spytał idąc obok. Odpowiedziała mu tylko cisza, bo nie odezwałam się. Chłopak chyba zrezygnował, bo go nie było obok mnie. Uśmiechnęłam się do Dracy i poprawiłam jej kocyk, kiedy znów usłyszałam.
- Ali.. - odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego w samochodzie. - Ali wsiadaj.
- Nie ..
- Czemu ? No chodź, zimno jest.
- Nie chcę, przejdę się.
- Przestań, wsiadaj do samochodu.
- Nie...
- Jak chcesz... - i pojechał. Po około 40 minutach byłam już w naszym ogrodzie przed domem, tam gdzie stał samochód mojego narzeczonego. Sam on stał koło drzwi.
- No nareszcie jesteście.
- Po co czekałeś ?
- Jak to po co ? Czekałem na was ..
- Przestań, przecież jesteśmy dla ciebie ciężarem , nie dajesz już rady. - weszłam do domu i zaczęłam się rozbierać. Potem poszłam rozebrać małą i ją wykąpać. Harry poszedł za mną.
- Alice, to nie miało być tak, byłem już przemęczony tym.
- Czym ? Tym, że się zająłeś mną i Darcy przez trzy dni ? Posłuchaj ja robiłam to przez poprzednie 5 miesięcy i nic nie mówiłam, a ty już po trzech dniach narzekasz.
- Ale ty jakoś dajesz sobie w tym radę , masz już wprawę, a ja nie ..
- Oj Harry tłumacz sobie to jak chcesz... - wykąpałam małą, dałam małą Hazzie i poszłam wziąć szybki prysznic. Kiedy puściłam ciepłą wodę i poleciała ona z prysznica prosto na moje ciało, zrelaksowałam się, było przyjemnie. Umyłam włosy i ciało, po czym wyszłam. Ubrałam luźne szare spodnie i czarną przylegająca bokserkę , a włosy uplotłam w warkocza. Wyszłam z łazienki, wzięłam Darcy i poszłam z nią do jej pokoiku. Usiadłam na fotelu koło łóżeczka, razem z nią, wzięłam kocyk, przygotowane mleko przez Harry'ego. Przykryłam małą kocykiem, wyciągnęłam jej smoczka i dałam jej mleczko. Mała zaczęła jeść i przy tym zasypiać. W pokoiku paliła się tylko lampka. Spojrzałam przed siebie, a opary o framugę drzwi był Harry w samych spodniach dresowych, które bardzo lubiłam jak nosił.  Uśmiechał się widząc mnie jak karmię nasze dziecko i w tedy po raz pierwszy w dzisiejszy wieczór się do niego uśmiechnęłam. Moja królewna wypiła całe mleko, wsadziłam jej do buźki smoczka i zaczęłam kołysać na rekach do puki nie uśnie. Przyglądałam jej się i po cichu nuciłam kołysankę. Nie powiem , Harry'emu idzie to o wiele lepiej niż mi Mała już usnęła, wsadziłam ją do łóżeczka i przykryłam delikatnie kołderką. Oparłam się o stelaż łóżeczka i patrzyłam jak spokojnie sobie śpi. W ten poczułam silne, duże dłonie, które mnie oplotły wokół tali. Odchyliłam głowę do tyłu . Oparłam ją o klatkę piersiową Harry'ego. On ucałował mnie w nią i jeszcze bardziej przysunął do siebie. Włączyłam elektroniczną nianię i odwróciłam się do niego. Dłonie położyłam na jego klatce piersiowej oraz patrzyłam się na nią. Delikatnie opuszkami palców dotykałam go tam. Podniósł moją głowę i spojrzał mi się w oczy, zbliżył usta do moich i delikatnie musną je. Oplotłam dłonie wokół jego szyi i pogłębiłam pocałunek. Loczek złapał mnie za biodra i podniósł je tak, że oplotłam go nogami. Wyszedł po cichu z pokoiku małej i poszedł do naszej sypialni. Pierwsze co to położył mnie na łóżko i zaczął obdarowywać moją szyje mokrymi pocałunkami. Potem przeniósł się na obojczyki i klatkę piersiową. Złapał za końce mojej koszulki i miał zamiar już ją ściągnąć kiedy go powstrzymałam.
- Co jest ? - spytał
- Harry jestem zmęczona, może jutro ..- pogłaskałam go po policzku.
- Ale Ali, jestem już tydzień i wiesz, że bardzo się stęskniłem za tobą..
- Domyślam się, ale jestem strasznie zmęczona.
- Dobra.. - położył się i odwrócił do mnie plecami.
- Jesteś zły na mnie ? - spytałam się go i przytuliłam się do niego
- Nie - powiedział złym tonem
- Harry jestem zmęczona, jutro dobrze..
- Ale dlaczego kiedy ja chce ty nie chcesz ?
- Jestem po prostu zmęczona.
- To wiem, ale przyjechałem, a tu nawet nie było ...
- Przyjeżdżasz do domu tylko po to ?! - zerwałam się z łóżka.
- No nie, ale chciałbym ...No wiesz, a ty mi odmawiasz. Kochanie mam potrzeby, a ty mi nie pomagasz.
- Mam rozumieć, że ja jestem potrzebna ci tylko do tego ? Aha, super. - wstałam wzięłam poduszkę i elektroniczną nianię .
- Dobranoc. - powiedziałam oschle.
- Ali źle mnie zrozumiałaś .. - wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju gościnnego. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Usłyszałam kroki na korytarzu i zaraz ktoś się znalazł w moim pokoju.
- Ali chodź, wróć do sypialni..
- Daj mi spokój - przymknęłam oczy i usnęłam.
 W naszym związku działo się coś nie tak, nie wiedziałam co. Po prostu wszytko się pieprzyło. Przez kolejne dni się nie odzywaliśmy do siebie, aż nadszedł 20 grudnia, za oknami śnieg prószył, była godzina 19:30 wróciłam właśnie z zakupów z Sophie. Musiałyśmy kupić prezenty i je zapakować. Darcy już spała, więc jak wróciłam od razu przebrałam ją w piżamkę i położyłam na dół. Poszłam do sypialni, aby się przebrać, ale na drzwiach wisiała koperta z czerwoną różą. Zerwałam to i otworzyłam w kopercie była kartka, a na niej napisane : " Kochanie,  zejdź na dół do salonu, czekam. H. xx " . Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam rozmyślać nad tym jak mogłam nie zauważyć, że coś jest w salonie, ale przecież było ciemno..Nie wiem. Zeszłam na dół z tą różą i kopertą i zobaczyłam chłopaka, który był odwrócony do mnie tyłem i oglądał chyba nasze zdjęcia, które wisiały na ścianie. W salonie był rozpalony kominek, a na ławie leżała chyba kolacja, kieliszki do wina i wino. Wszędzie były rozpalone świeczki i porozrzucane płatki czerwonych róż. Zrobiłam krok w kierunku chłopaka i delikatnie zaskrzypiała panela. Loczek się odwrócił i spojrzał na mnie. W ręku trzymał bukiet czerwonych róż. Uśmiechnął się delikatnie i zbliżył się do mnie.
- Przepraszam cię, nie chciałem.. Jeśli nie chcesz to robić, nie masz ochoty .. To nie będę cię zmuszać, nie chce tego robić. Chciałbym, abyśmy się kochali z miłości, a nie z przymusu. Bardzo cię przepraszam, kocham cię. - podał mi bukiet róż. Wzięłam go od niego, powąchałam kwiaty i uśmiechnęłam się. Zaczepiłam ręce na jego szyi i mocno do siebie przytuliłam.
- Kocham cię, dziękuję - szepnęłam mu na ucho. Chłopak odwrócił twarz i pocałował mnie w policzek.
- A więc zapraszam panią na romantyczną kolację. - wskazał ręką. Uśmiechnęłam się, ale przed tym poszłam szybko jeszcze do kuchni i wsadziłam kwiaty w wazon i przyniosłam go do salonu, gdzie postawiłam go na stoliku. Usiadłam na kanapie, a Harry zaraz obok mnie. Nalał mi wina do kieliszka i nałożył na talerz trochę sałatki i grilowaną pierś z kurczaka w sosie ziołowym. Byłam strasznie głodna, ale to chyba przez ten mróz na dworze. Danie było bardzo dobrze, zastanawiało mnie to, gdzie Harry nauczył się gotować.
- Przepyszne, sam to zrobiłeś ?
- Mhym ..
- Jestem z ciebie dumna - nachyliłam się i musnęłam jego duże, malinowe usta. - odstawiłam już pusty talerz i złapałam za kieliszek. Oparłam głowę o oparcie sofy i delektowałam się spokojem . Chłopak mi się przyglądał.
- Co ? - spytałam
- Nic
- Nic ?
- Nic...
- To czemu mi się tak przyglądasz ?
- A nie mogę ?
- Możesz - uśmiechnęłam się promiennie. - Przeniesiemy się na dywan przed kominek, tam jest o wiele cieplej.
- Jasne... - przeszliśmy z kieliszkami przed kominek i usiedliśmy na miękki dywan. Oparliśmy się o bok sofy i tak sobie siedzieliśmy. Po jakimś czasie odłożyłam swój kieliszek i zabrałam kieliszek od chłopaka. Odstawiłam go na stół i uklękłam przed Hazzą. Poprawiłam jego włosy do tyłu i delikatnie za nie pociągnęłam. Chłopak uśmiechnął się zadziornie i przygryzł dolną wargę. Zbliżyłam się do niego i delikatnie przejechałam wargami po jego . Złapał mnie za biodra i usadził na swoich nogach. Złapał mnie za twarz i złączył nasze usta w namiętny pocałunek. Jednak on stawał się coraz bardziej zachłanny, brutalny ostrzejszy. Nasze języki walczyły już ze sobą. Niespodziewanie leżałam pod nim na dywanie i całowaliśmy się dalej. Pozbył się mojej bluzki, potem koszulki, aż zostałam w staniku. Wycałował mój cały brzuch, zatrzymał się na pępku i zataczał wokół niego kółka językiem. Złapałam go za twarz i złączyłam z powrotem nasze usta. Harry pozbył się moich ubrań i zostałam w samej czerwonej, koronkowej bieliźnie. Zaraz to ja siedziałam na nim i pozbyłam się jego ubrań. Wycałowałam całą jego klatkę piersiową i każdy tatuaż jaki ma. Potem pozbyliśmy się swojej bielizny i przeszliśmy do przyjemności...
 Po kilku godzinach , leżeliśmy przytuleni do siebie i uspokajaliśmy swoje przyspieszone oddechy. Ogień w komiku pomału już gasł, ale i tak dawał nastrój. Uśmiechnęłam się delikatnie i musnęłam jego klatkę piersiową na której aktualnie znajdowała się połowa mojego ciała.
- Idziemy do góry ? - spytał.
- Myhym...
- To chodź. - wstał pierwszy, podszedł do kominka zgasił w nim ogień, zabrał koc z fotela, okrył mnie nim i wziął na ręce. Poszliśmy do góry i od razu położyliśmy się spać.

piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 36

-Wow.. - wyciągnęłam czerwony, koronkowy biustonosz. Spojrzałam się na niego, a potem na chłopaka, on się uśmiechnął, a ja kontynuowałam. Wyciągnęłam czerwoną halkę, która była praktycznie prześwitująca, tylko miseczki na piersi były z koronki, a na samym dnie znalazłam coś jeszcze. Wyciągnęłam do kompletu z czerwonej koronki majtki, a może raczej stringi, Była tylko gruba koronkowa góra i trochę materiału z przodu, a reszta to praktycznie cienkie sznureczki, nie wiem jak to nazwać. Zaczęłam się śmiać, a Hazza patrzył na mnie zdezorientowany.
- Podoba ci się ? - spytał.
- Wiem , że tobie na pewno się spodoba.
- W końcu ją wybrałem dla ciebie.
- Rozumiem, że mam przed tobą w tym chodzić, a w halce spać ?
- Fajnie by było. - zaśmiałam się delikatnie. A Harry był cały uśmiechnięty. - Ale podoba ci się ?
- Tak, jest ładna, ale skąpa i ... Po prostu to jest bielizna jaką lubisz u kobiet nie  ?
- Tak, ale lubię ją tylko u ciebie.
- Mam taką nadzieje.. - uśmiechnęłam się i znów przyciągnęłam go do siebie. - Kocham cię. Dziękuję  - szepnęłam i pocałowałam go namiętnie, a on odwzajemnił pocałunek. - Ale ja tez mam coś dla ciebie, może nie jest to coś tak fajnego, jak to- wskazałam na komplet bielizny- Ale mam nadzieję, że będzie ci się podobało. Wyciągnęłam z pod łóżka ozdobną torebkę i podałam mu. Chłopak najpierw tam zajrzał, a potem wyciągnął zawartość. Był w nim czarny krawat i sweter. Uśmiechnął się promiennie i po raz kolejny się pocałowaliśmy.
- Jest super, dziękuję. Dobrze, że kupiłaś mi krawat, bo ostatni gdzieś się zapodział, po naszym ...
- Harry.. Darcy tu jest.- spojrzałam na niego, a ten się zaśmiał. Pochowaliśmy prezenty, w sumie jeszcze ja dałam małej misia i teraz leżała, z pluszakami i nie widziała do którego się przytulić...
Chłopak zszedł na dół przygotowywać coś na obiad, a ja musiałam leżeć w łóżku. Nie pozwalał mi się z niego ruszać. Lecz niestety od czasu do czasu musiałam pójść do toalety. Leżałam z małą i się z nią bawiłam, lecz po chwili zaczęła płakać.
- Harry !! - krzyknęłam
- Co ? - odezwał się z dołu.
- Darcy jest głodna, zrób jej mleko !
- Dobrze.. - chwila ciszy nastąpiła i w ten usłyszałam burczenie mojego brzucha. Uświadomiłam sobie, że jestem głodna.
- Harry !!
- Co ?
- Głodna jestem !
- A na co masz ochotę ?
- Nie wiem, może na omleta .
- Na ostro czy na słodko ?
- Słodko..
- Dobra, zaraz ci zrobię - odpowiedział. W tym czasie kiedy on robił nam śniadanie uspokajałam małą, aby już nie płakała.
- Harry!
- No co ?
- Zrób jeszcze jej herbatkę owocową, bo chyba brzuszek ją boli, a no i jeszcze krople przynieś na kolki dla niej.
- Dobrze, już idę. - Po około 10 minutach chłopak przyniósł tacę z moim śniadaniem, herbatką, kropelkami na kolkę. Usiadłam po turecku, a on postawił mi tacę przede mną.
- Harry ?
- Tak ?
- A gdzie mleko ?
- Woda się gotuje dopiero, ale już za chwile przyniosę. - chciał już zejść na dół, gdy go znów zawołałam.
- Skarbie ?
- Tak kotek ? - mówił już chyba troszeczkę podenerwowany, ale sam kazał mi leżeć w łóżku...
-  Zrobisz mi kawę, albo wiem. Jakbyś mógł to jak zrobisz mleko dla małej to pojedź dla mnie do Starbuck's po dużą late - uśmiechnęłam się promiennie.
- Z bitą śmietaną ?
- Nie bez, dziękuję - krzyknęłam. Niedługo po tym Loczek przyniósł dla małej mleko i pojechał dla mnie po kawę. Zjadłam z Darcy siadanie, tacę odłożyłam obok łóżka i czekałam na chłopaka. Mała płakała dalej, chyba miała kolkę, więc dałam jej kropelki. Jak Hazz wrócił, akurat mała przestała płakać. Dał mi kawę, która była bardzo dobra. Wypiłam ją i odstawiłam kubek na tacę.
- Harry !
- Tak ?
- Możesz zabrać tą tace ..
- Już idę - przyszedł zabrał naczynia.
- A no i przydało by się trochę odkurzyć i powycierać kurze.
- Mam to zrobić teraz ?
- No najlepiej by było ..
- Okey już ..- zszedł na dół i zabrał się za sprzątanie. Strasznie mi się nudziło, w telewizji nić nie leciało, a mała spała.. Strasznie się kręciłam, nie wiedziałam co robić. Próbowałam nawet zasnąć, ale nie mogłam. Słyszałam jak Loczek odkurzał. Jednak po pewnym czasie jakoś dałam radę i usnęłam.
 Dopiero około 18:00 obudził mnie płacz małej.
- Harry !
- Tak ?
- Mała płacze. Chyba głodna jest.
- Już jej robię kaszkę.
- Tylko pośpiesz się.
- Dobrze. - leżałam i uspokajałam małą, aby nie płakała. Ale chyba była bardzo głodna. Sprawdziłam jej pieluszkę i miała w niej dużą zawartość.
- Harry !
- Już przecież idę !
- Ale ona zrobiła kupę, potrzebuję pieluchy i mokrych chusteczek oraz woreczka.
- Ok. Idę do was. - słyszałam jak biegnie po schodach do nas. Poszedł do pokoiku małej, a potem do naszej sypialni. Podał mi potrzebne rzeczy, a ja zmieniłam małej pieluszkę i podałam mu woreczek z brudną pieluchą.
Harry wziął mi małą i worek i zszedł na dół. Nakarmił ją i zaraz przyniósł ją z powrotem do mnie.
- Zjadła wszystko ?
- Prawie
- To dobrze.
- Położysz ją ?
- Tak. - ułożyłam się wygodnie na łóżku i akurat leciał mój serial " Plotkara ". Ucieszyłam się, bo ostatnio nie miałam czasu go obejrzeć. Kiedy była reklama, poszłam do toalety, ale przed tym jeszcze zaszłam do pokoiku mojej córci. Mój narzeczony śpiewał jej coś i delikatnie bujał w kołysce. Nie chciałam przeszkadzać, więc poszłam tam gdzie musiałam. Wróciłam do pokoju, położyłam się do łóżka, przykryłam się po uszy kołdrą i czekałam, aż Harry przyjdzie do mnie.
  Jakoś o 19:30 przyszedł i walną się na łóżko. Dosłownie. Przewróciłam się na bok i patrzyłam się na niego. Przetarł twarz dłońmi i zamknął oczy. Pogłaskałam go po brzuchu, a ten się spojrzał na mnie.
- Co tam ?
- Dobrze, ale jestem padnięty. Idę wziąć prysznic i zaraz przyjdę. - wstał i poszedł. Leżałam i patrzyłam się w sufit. Ja na serio nie wiedziałam co robić.  W tv lecą powtórki i nie ma co oglądać. Chociaż.. Może bym sobie przeczytała jakąś książkę. Tak to jest dobry pomysł. Hazz przyszedł już z łazienki i położył się obok mnie.
- Harry ?
- Tak ?
- Pojedziesz jutro dla mnie po książkę.
- Jaką ?
- " Gra o miłość "
- Dobrze, a teraz już śpij, jestem zmęczony. - przytuliłam się do jego klatki piersiowej i usnęliśmy.
 Następnego dnia, obudziłam się pierwsza. Darcy też jeszcze spała. Włączyłam tv i oglądałam po chwili obudził się Harry..
- Cześć - musnęłam jego usta.
- Hej.
- Harry pojedziesz po tą książkę ?
- Ale teraz ?
- No fajnie by było, bo strasznie mi się nudzę, nie mam co robić.
- Dobra, już wstaje.
- Dziękuję.. - poszedł się ubrać, a ja zeszłam na dół i zrobiłam małej mleko i poszłam już z tym do góry. Mała jeszcze chwile spała, ale zaraz się obudziła, więc ja od razu nakarmiłam, zabrałam czyste pieluszki i chusteczki na wszelki wypadek.
- To ja idę, zaraz będę.
- Dobrze.

~*~ Oczami Harry'ego ~*~
 Jechałem w stronę do księgarni. Po drodze zadzwonił do mnie Louis.
- Halo ?
- Siema .
- Cześć
- Co tam ?
- Spoko, a u ciebie ?
- Dobrze. Słuchaj gdzie jesteś ?
- Teraz na mieście, a co ?
- To dobrze się składa, możesz po mnie podjechać ?
- A po co ?
- Muszę podjechać po nowy telefon, mógłbyś ze mną pojechać.
- Jasne, ale muszę podjechać do księgarni.
- Po co ?
- Alice chce książkę.
- Aha .
- To gdzie jesteś ?
- Przy naszym banku stoję .
- Dobra zaraz będę. - szybko zawróciłem i pojechałem w stronę miejsca gdzie stał Louis. Zobaczyłem go jak stoi i coś przegląda na telefonie. Zatrąbiłem, a ten podszedł i wsiał do samochodu.
- Siema .
- Siema. Po co ci nowy telefon ? - spytałem
- Ten coś mi nawala.
- A gdzie masz samochód ?
- Eleanor pożyczyła.
- Aha, to jest ta twoja nowa laska ?
- To ty nic o tym nie wiesz ? Nie mówiłem ci ?
- Stary dowiedziałem się od Zayn'a.
- Sorry, ale na święta ją poznasz. Jest super.
- To dobrze, że ci się układa.
- A tobie ? Jak tam z Alice ? Coś słabo wyglądasz.
- Wiesz robię teraz w domu wszystko. Właśnie przed chwilą zostałem obudzony, aby jechać po książkę dla niej.  Ostatnio była w szpitalu, strasznie źle się czuła i teraz musi leżeć w łóżku, a ja biegam góra dół. Bo coś tam mleko, herbata, trzeba zmienić małej pieluchę, odkurzyć , zabrać. Cały czas tak .
- Oj stary, współczuję ci. Ale jak tak już jest, tak już zostanie.
- Co ty mówisz Louis ? Ona po prostu jest chora.
- Ale tak będzie już przy każdej chorobie zobaczysz. Będziesz musiał przy niej skakać.
- Dobra nie chce mi się gadać, jedźmy po ten telefon i książkę.
  Po około godzinie wróciłem do domu.
- Harry, gdzie byłeś ? Dzwoniłam do ciebie, czemu nie odbierałeś ? - zobaczyłem Ali z Darcy na rękach w przedpokoju.
- Byłem z Louisem po telefon, po coś mu się psuł. A proszę tu jest twoja książka.
- Ale czemu nie odbierałeś ?
- Musiałem nie słyszeć. Coś się stało?
- Nie nic, trochę zgłodniałam i myślałam, że możesz wpadniesz do MacDonald'a, ale już zjadłam, więc nie musisz. - uśmiechnęła się do mnie.
- To dobrze.
- To ja idę do góry, położę się..- dziewczyna wzięła książkę i z Darcy poszła na górę. Och nie wiem, zmęczony jestem, nie mam sił .. Położyłem się na kanapie w salonie i chyba usnąłem, bo obudził mnie mój dzwoniący telefon. Niall.
- No siema..
- Stary słuchaj jest sprawa.
- No co ?
- Co robimy w sylwestra ?
- W tym czasie będziemy przecież w NY ?
- No właśnie, trzeba coś zorganizować ..
- Nie wiem, pogadaj z Liam'em może poprosimy o jakieś wejściówki do klubu ?
- Dobry pomysł, jak Liam wróci od Danielle to z nim pogadam.
- Dobra.
- To pa ..
- Pa.. - jak się rozłączyłem usłyszałem.
- Harrry ! - boże znów
- Tak ?
- Zrobisz mi i małej herbatę ?
- Tak ..
- Dobra, tylko przynieś mi do góry.
- Dobrze.
- A jak to zrobisz, dobrze by było posprzątać w toalecie. Zrobisz to ?
- Jasne - kurde znów coś sprzątać. Nie wiem co się dzieje, nie chce mi się już. Nie mam czasu dla siebie, Ali ciągle tylko nawołuje mnie i ciągle .. Zrób to, zrób tamto... Pomału zaczynam mieć tego dosyć, ileż można..

piątek, 15 listopada 2013

Rozdział 35

- Ali co się stało ?
- Harry przyjedź, proszę. Już nie wytrzymuje. Mała zaczęła płakać, nie mam sił wstać i pójść. Proszę przyjedź. - mówiła zapłakana.
- Kochanie, spokojnie już jadę. - wsiadłem szybko auto i pojechałem do domu. Nie patrzyłem na światła, na nic. Jechałem cały czas przed siebie, aby jak najszybciej dotrzeć do domu. Nie wiem co się dzieje z Ali. Dojechałem po 10 minutach. Wysiadłem szybko z samochodu i pobiegłem do góry, gdzie była moja narzeczona. Znalazłem ją na ziemi w sypialni. Leżała zwinięta w kulkę i płakała. Uklęknąłem przed nią i wziąłem ją na kolana. Przytuliłem mocno do siebie.
- Już dobrze, jestem tu.
- Harry, boli. Darcy płacze. - mówiła jak tylko mogła, nie miała sił. Była cała mokra od potu.
- Już.. Ciii.. Idę po nią. - położyłem ją na łóżku. - Poczekaj zaraz wracam. - pobiegłem do pokoju mojej córki, ubrałem ją, zbiegłem na dół i włączyłem wodę na mleko dla dziecka. Podczas tego zadzwoniłem do Zayn'a
- Siemno - powiedział
- Zayn , słuchaj. Musisz do mnie teraz przyjechać. Musze jechać z Ali do szpitala, a nie mam z kim zostawić Darcy. - mówiłem dość szybo robiąc jedzenia dla dziecka.
- Co się stało ?- spytał przerażony.
- Nie, wiem . Na prawdę nie wiem. Przyjedziesz ?
- Jasne. 5 minut i jestem.
- Czekam, ale szybko.
-Już jadę. - rozłączyłem się. Nakarmiłem małą i poszedłem ją przebrać z piżamy. Usiadłem w sypialni i patrzyłem co chwile na Ali, która się zwijała z bólu. Nagle usłyszałem dzwonek do drzwi. Zbiegłem z dzieckiem na dół i otworzyłem bramę, a potem drzwi wejściowe do domu. Zayn zaparkował samochód obok mojego i przybiegł do mnie.
- Cześć - powiedział lekko zdyszany.
- Cześć, rozbierz się szybko. - zrobił tak jak mu powiedziałem. Po czym podałem mu dziecko. - Słuchaj wszytko co potrzebne to przygotowałem, leży w kuchni. Pieluchy są u góry przy przewijaku. Jak by co to dzwoń do mnie. Poradzisz sobie ?
- Postaram się, jak by co to zadzwonię do Perrie, może przyjedzie i mi pomoże.
- Dobra, stary ja muszę ją ubrać i my jedziemy. - chwyciłem jej płaszczyk, emu. To chyba będą najwygodniejsze buty. Pobiegłem do niej na górę, wyciągnąłem z garderoby jej szare dresy, jakąś białą czystą, luźną koszulkę i rozpinaną moją bluzę, bo akurat ona wpadła. Znalazłem jeszcze czystą jej bieliznę, chciałem ją rozebrać.
- Harry nie.. - powiedziała nagle.
- Kochanie, nie puszcze cię brudnej. - powiedziałem i zdjąłem z niej spodnie i koszulkę.
- Ale ja sobie poradzę, zaprowadź mnie do toalety. - wziąłem ją na ręce i zaniosłem do toalety posadziłem na kibelku. - Odwróć się. - dziewczyna ledwo co mówiła.
- Ale przecież..
- Harry, chce zmienić tylko majtki. - ma racje powinna w tych sprawach mieć trochę intymności, więc się odwróciłem.
- Już ? - spytałem
- Tak - mówiła osłabiona. Wziąłem ją z powrotem do sypialni i zacząłem ubierać. Biustonosz, koszulka, skarpetki, spodnie, buty, bluzę i płaszczyk. Wstałem z nią na rękach i zbiegłem na dół. Zayn podał mi kluczyki od samochodu i torebkę dziewczyny do której wsadziłem spodnie dziewczyny, szybko podszedłem do samochodu, usadziłem na miejscu pasażera dziewczynę i poprawiłem jej fotel, tak aby mogła leżeć. Szybko wsiadłem na swoje miejsce i ruszyłem do szpitala. Ali prawie mi mdlała w aucie.
- Skarbie, nie zasypiaj. Tylko mi nie zasypiaj, prawie już jesteśmy. - dodałem gazu i pędziłem jak tylko mogłem. Po jakiś 7 minutach byłem już pod szpitalem.  Szybko wbiegłem z nią na rękach do budynku i zacząłem krzyczeć :" Lekarza, lekarza ". Zaraz ktoś przybiegł i zabrał ją ode mnie. Pojechali na salę, a ja poszedłem ją zarejestrować, gdy to już zrobiłem poszedłem do niej. Leżała na łóżku, chyba spała. Rozebrano ją, bo leżała w koszulce i spodniach. Miała podłączoną kroplówkę, a koło niej stał dwóch lekarzy. Spojrzałem się na nich.
- Co jest z nią ? - spytałem zdenerwowany.
- Jest pan kimś bliskim dla tej pani ?
- Tak jestem jej narzeczonym. Więc ?
- Kobieta przechodzi bardzo ciężko miesiączkę, ma straszne bóle brzucha. To nic takiego. Podaliśmy jej już zaszczyk przeciw bólowy i powinno jej zaraz przejść. Zrobimy jej jeszcze kilka badań kontrolnych.
- A kiedy będzie mogła wyjść ?
- Jutro z rana, zostanie u nas jeszcze na noc na obserwacje i z rana ją wypuścimy.
- Dobrze. - uśmiechnąłem się i usiadłem obok niej na krześle. Siedziałem tak przez kilka godzin Ali cały czas spała. Poszedłem zadzwonić do Zayn'a , aby został u nas na noc i jak chce nich zaprosi Perrie, bo a tu zostaje. Chłopak się zgodził . Po chwili przyszła pielęgniarka, która również obudziła dziewczynę.
- Niech pan już idzie , pańska narzeczona musi odpocząć.
- Zostanę z nią.
- Ale ja nalegam, powinna odpocząć, a przy panu na pewno nie będzie odpoczywać.
- Zostanę.
- Proszę pana...
- Proszę, bardzo bym chciała, aby został ze mną. - odezwała się kobieta.
- Och... niech będzie - kobieta coś spisała i poszła.
- Jak się czujesz ?
- O wiele lepiej - uśmiechnęła się delikatnie.
- Czegoś chcesz ? Może głodna jesteś ?
- Nie, dziękuję...

~*~ Oczami Alice ~*~
Cieszyłam się, że jest tu ze mną. Za oknem było już ciemno. Harry siedział na krześle obok mojego łóżka i trzymał moją dłoń. Przewróciłam się na bok i drugą ręką pogładziłam jego policzek.
- A gdzie Darcy ?
- Z Zayn'em u nas w domu, a i chyba z Perrie, patrz wysłał mi nawet zdjęcie. -
uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam moją małą ślicznotkę. Zauważyłam, że Loczek ziewną. Oddałam mu telefon i przesunęłam się.
- Chodź . - powiedziałam i poklepałam miejsce obok mnie.
- Ali, mi tu jest dobrze, a z resztą nie chce mi się spać.
- Przecież widzę..- znów poklepałam miejsce obok.
- Nie.. A jak pielęgniarka przyjdzie. Widać , że zbytnio to mnie nie lubi. - zaśmiałam się i on też.
- Przejmujesz się pielęgniarką ? Nie chcesz uszczęśliwić mnie ?
- Masz racje. - wstał z miejsca, zamknął drzwi od pomieszczenia i położył się obok mnie. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową, a nogę położyłam miedzy jego, tak jak lubię. Harry pocałował mnie w czubek głowy i po chwili usnęliśmy.
  Następnego dnia obudziła nas pielęgniarka.
- No ładnie .. Zostawić państwa na jedną noc.. Proszę pana, czy pan wie, że nie powinien pan spać, z panią Alice ? Mogła by się zaplątać kroplówka i by był problem. - Harry i ja spojrzeliśmy na nią przymrużonymi oczami.
- Tak ... - powiedział Hazz, a ja się zaśmiałam, kobieta kazała zejść Hazzie. Chłopak powiedział, że za chwile wstanie. Kobieta pokręciła głową i wyszła. Chłopak usiadł na skraju łóżka, przetarł twarz dłońmi i wstał. - Jak się dziś czujesz ?
- Dobrze - uśmiechnęłam się.
- Pojadę do domu, przywiozę ci coś do jedzenia.
- Niee..
- Co nie ?
- Nie jedź, zaraz i tak mnie wypisują. Poczekaj.
- Ale na pewno ? Pójdę się zapytać. - chłopak wyszedł z pomieszczenia, a ja przykryłam się po uszy kołdrą. Po 10 minutach chłopak przyszedł, ale nie sam z lekarzem.
- Dzień dobry pani - powiedział radośnie lekarz.
- Dzień dobry.
- Widzę, że pani się dość śpieszy.
- Tak..
- A do kogo ?
- Do mojej córeczki - uśmiechnęłam się i usiadłam na łóżku.
- A ile ma małą ?
- Pół roku.
- To malutka jest, a jak ma na imię ?
- Darcy. - powiedział Harry
- Aaa.. czyli pan to tatuś ?
- Tak - zaśmiał się delikatnie.
- To gratuluję. Proszę pani, teraz jak pani wróci do domu, proszę odpoczywać, najlepiej jeśli pani by przeleżała jeszcze przynajmniej trzy dni. I proszę, aby pan przypilnował tego. Lepiej się pani poczuje po odpoczynku, zobaczy pani.
- A jak badania.
- Wszystko jest dobrze.
- Czyli mogę już jechać do domu.
- Tak. - ucieszyłam się, wzięłam torebkę. Znalazłam w niej czarne spodnie, czapkę i okulary. Przebrałam się i wraz z Hazzą wyszliśmy ze szpitala, oczywiście paparazzi i fani musieli się znaleźć i nawet do samochodu nie mogliśmy przejść. Ale dzięki pomocy ochrony dostaliśmy się i spokojnie wróciliśmy do domu. Kiedy weszłam do niego zobaczyłam Perrie jak karmi małą. Darcy jak mnie zobaczyła od razu wyciągnęła raczki w moją stronę i pokazała dziąsła i jednego zęba. Podeszłam do niej i wzięłam ją na raczki.
- Hej, skarbie. Byłaś grzeczna kiedy mamusi nie było ?
- Powiem tylko tyle ci Ali, ze takie dziecko to sama mogłabym mieć. Grzeczna, nie płakała. Może z dwa razy, ale to na początku. A potem tylko się śmiała. Nawet się nie obudziła .
- To dobrze.
- Zuch dziewczyna- krzyknął Harry. Podszedł do nas i wziął ode mnie małą.
- Dzięki wielkie, że zostaliście z małą.
- Ale to dla nas była przyjemność, prawda Zayn ?
- Jasne, jak będziemy kiedyś jeszcze potrzebni to dajcie znać. - powiedział mulat.
- Dzięki.
- A tak w ogóle jak twoje badania ? Wszystko już dobrze ?
- Tak, jest wszytko ok.
- To dobrze. A no i bym zapomniał. My z Perrie kupiliśmy dom, więc jak będziecie chcieli wpaść, to to jest nasz adres. - podał mi karteczkę.
- W sumie to może na drugi dzień świąt byście przyszli ? Zaprosimy chłopaków i tak dziewczyny. Bezie fajnie.
- Dobry pomysł.
- No to do zobaczenia.
- Tak pa. - ucałowałyśmy się z Perrie w policzek, a z Zayn'em się przytuliłam na pożegnanie i wyszli. Zdjęłam kurtkę, czapkę i buty. Wzięłam od Hazzy małą, a on w tym czasie również się rozebrał.
- Więc zmykaj szybko do góry, do łóżka.
- Ale Harry ...
- Żadnych ale. Słyszałaś co doktor powiedział, więc do góry. Możesz wziąć małą, ale jak coś to wołaj i do góry.
- Boże...
- Już..
- No już, już idę. - poprawiłam sobie mała na rączkach i powiedziałam do dziecka. - Widzisz jaki ten twój ojciec jest uparty ? Mam nadzieję, że ty tej cechy nie odziedziczysz ..
- Słyszałem to - odezwał się nie spodziewanie. Poszłam z małą na górę, przebrałam się w dresy i położyłam się z Darcy do łóżka. Po chwili mój narzeczony przyniósł mi herbatę.
- Jak coś to wołaj.. A mam coś dla was. - nie spodziewałam się tego, ale ja też jestem przygotowana na to. Za chwile przyszedł Hazza z prezentami.
- To dla małej...
- Darcy zobacz, co to jest.- wyciągnęłam z torebki dużego misia. Dziecko wyciągnęło raczki po misia i przytuliło go. Potem wyciągnęłam kilka ubranek dla małej. Były śliczne. Harry stał i się przyglądał. Przyciągnęłam go do siebie i pocałowałam.
- Dziękuję..
- Ale poczekaj.. To dla ciebie. - podał mi bardzo ładnie zapakowane pudełko. Spojrzałam się na niego, uśmiechnęłam się i zaczęłam otwierać. Kiedy już zdjęłam pokrywkę pudełka, zaśmiałam się delikatnie..
- Wow...

sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 34

~*~ 2 miesiące później ~*~
5 grudnia, jutro mikołajki. Muszę pojechać na zakupy, po prezent dla małej na jutro bo jeszcze nic nie wymyśliłam. Z Harry'm zbytnio teraz nie rozmawiam, bardzo chciałabym już się z nim pogodzić, ale czasem nie mam już sił. Strasznie się martwię, naszymi relacjami, a on chodzi i cięgle imprezuje. Co jakiś czas tylko dzwoni. Ostatni raz chyba z godzinę rozmawialiśmy w tedy kiedy małej wyszedł pierwszy ząb. Było to około 1,5 miesiąca temu. A teraz nasze rozmowy wyglądają tak :
- Hej
- Cześć
- Co tam ?
- Dobrze, a u was ?
- Dobrze. Jak mała ?
- Dobrze.
- Aha, to fajnie. Wiesz muszę kończyć.
- No dobra pa . - Tak właśnie to wygląda nie mamy już o czym rozmawiać, po prostu jakby on się zmienił przez tą trasę. Jest nie do poznania . Rozmawiamy ze sobą raz na 4 dni, a wcześniej rozmawialiśmy
codziennie po dwa razy. Dziś znów widziałam zdjęcia z wczorajszej imprezy, na której był chłopak. Szczerze mnie to już nie dziwi. Nawet Anna dzwoniła do mnie i się pytała czy jesteśmy pokłóceni, bo Harry się dziwnie zachowuje. Co miałam powiedzieć ? Powiedziałam, że nie wiem co się dzieje, bo między nami jest dobrze. Ale nie jestem pewna czy do końca mi uwierzyła. Jest mi przykro, że już go nie obchodzę, że nie interesuje już go. Przynajmniej tak mi się wydaję. Ostatnio w nocy nawet płakałam, ale nie chciałam nikomu tego mówić. Dziś postanowiłam pójść z Sophie na zakupy, takie mini świąteczne i przy okazji ustroimy dom chłopców i mój. Poszłyśmy do centrum handlowego, gdzie kupiłam małej kilka nowych ubrań, prezent dla niej oraz dla Hazzy. Mimo, że przyjedzie trochę później dostatnie zaległy. Kupiłyśmy też różne skarpetki  świąteczne, czapki mikołaja itp. aby ustroić domu. Najpierw pojechałyśmy do domu chłopaków. Małą puściłam, dreptała sobie jak piesek, a ja z Sophie dekorowałam dom, naprawdę wyszedł super, przed nim ozdobiłyśmy drzewa światełkami. Poprosiłyśmy sąsiada chłopaków, aby przyniósł choinkę, która była na dachu samochodu. Była tam też choinka do mnie do domu, ale była troszeczkę mniejsza od tej do domu chłopców. Przytargał ją i nawet pomógł nam ją wstawić na stojak. Podziękowałyśmy mu i udekorowaliśmy drzewko. Dom był gotowy, więc zebrałyśmy się z Dracy i pojechałyśmy do domu . Pierwsze co to wyciągnęłam małą i rozebrałam ją. Zdjęłam jej jeszcze spodenki i bluzę i chodziła sobie w rajstopkach i koszulce. Przytargałam z samochodu choinkę do domu i postawiłam ją w stojaku. Postawiłam ją w salonie, niedaleko telewizora. Potem przyniosłam zakupy i rozpakowałam je. Kupiłam wszystko nowe, bombki i lepki. Bo w sumie to nie mieliśmy żadnych, bo to będą pierwsze nasze święta w tym domu i zbytnio nic tu nie było. Mała strasznie mi pomagała przy wszystkim. Nawet powiesiła bombkę na choince. Nasa była dość skromna, biała złote bombki i tylko lampki, ale za to było ich dość sporo. Rozwiesiłyśmy na każdych drzwiach czapkę mikołaja, a na kominku powiesiłam skarpety. Ładnie to wszytko wyglądało, bo pasowało kolorystycznie do innych dodatków. W ogrodzie, ale tym przed domem, postawiłam świecące sanie świętego Mikołaja z reniferami, a wjazd i wejście na nasz teren udekorowałam światełkami. Byłam na prawdę z siebie dumna i z mojej córci też. Zaczęłam ją przebierać, ale wyrwała mi się i zaczęła chyba wariować, zaczęła przede mną uciekać na czworaka, a najlepsze jak prawie stanęła na głowę, aż musiałam jej zrobić zdjęcie.
Ale ta zabawa nie mogła długo trwać, musiała coś zjeść. Ale nie mój mały urwisek cały czas uciekał przede mną, nie chciała się ubierać. Och boże.. W końcu już ją wzięłam ubrałam w piżamkę i zrobiłam jej mleko,  chwile podyskutowała, po czym posadziłam ją na dywanie, na kocyku i podałam jej butelkę. Mała wzięła od razu dzióbek do ust i zaczęła jeść. Ja w tym czasie przebrałam się w piżamę. Gdy zeszłam na dół rozpaliłam ogień w kominku i czekałam, aż Darcy zje. Gdy pokazała mi mi pustą już butelkę, wzięłam ją od niej i odłożyłam do kuchni. Wzięłam małą na rączki, usiadłam w salonie ogrzewając się przy okazji ciepłem ognia z kominka. Kołysałam małą delikatnie i podśpiewywałam piosenkę Ellie Goulding How Long Will I Love You. Bardzo lubiłam tą piosenkę.
Mała już pomału zasypiała. Miała już przymknięte oczka, ale to raczej był jeszcze pół sen. Nagle usłyszałam, jak coś się dzieje przy drzwiach. Chyba, ktoś próbował się dostać do środka. Przestraszyłam się. Gdy szłam w kierunku drzwi z śpiącą małą na rękach drzwi się otworzyły, a w nich stanął Harry.
- Harry ? Co tu tutaj robisz ? - spojrzałam na niego. Byłam zaskoczona tym, że dziś przyjechał, bo miał być dopiero za dwa tygodnie, jakoś przed Wigilią.
- Nie cieszysz się, że jestem ? - zamknął drzwi za sobą
- Pewnie, że się ciesze - uśmiechnęłam się promiennie i podeszłam do niego. Musnęłam jego wargi i spojrzałam się w jego oczy. On odwzajemnił pocałunek, a potem spojrzał się na dziecko.
- Jeju jaka ona jest już duża. - odstawił torbę - Ile ma włosków już na głowie - mówił to z takim zachwytem. Pogłaskał ją delikatnie uśmiechając się przy okazji.
- Zobaczysz jutro jej zęba, który wyszedł.
- A no tak, dzwoniłaś w tedy do mnie.
- Tak. Wiesz przez ten czas kiedy cie nie było, wiele rzeczy się nauczyła robić. Siedzi już sama, chodzi na czworaka, sama pije. Na prawdę niesamowicie szybko się rozwija. - pokręcił głową.
- To, aż nie możliwe.
- Wiem. Pójdę ją już położę do łóżeczka. Mam nadzieję, że się nie przyzwyczaiła spać ze mną, bo będzie w tedy problem. - zaśmiałam się delikatnie.  Poszłam do pokoju, a chłopak za mną. Wziął ze sobą torbę i postawił ją w garderobie i zaraz przyszedł do nas, do pokoju małej. Leżała w swoim łóżeczku, przykryta kołderką , zapaliłam jej lampkę na komodzie. Przyglądałam jej się chwile, a potem spojrzałam na ukochanego.
- Pójdę wziąć prysznic, poczekasz na mnie na dole ? - powiedział szeptem
- Jasne - uśmiechnęłam się. Zeszłam na dół i usiadłam w salonie, czekałam aż zejdzie, po chwili już był. Był w samych spodniach od piżamy, które luźno wisiały na jego biodrach. Usiadł obok mnie, a może raczej się położył i poprosił abym położyła się miedzy jego nogami. Więc tak zrobiłam, położyłam się plecami na jego klatce piersiowej pomiędzy jego nogami.
- Strasznie się stęskniłem i wiesz co ?
- Ja też się stęskniłam. Nie nie wiem ?
- Chcę cię przeprosić, za moje zachowanie. Za to, że nie miałem czasu z tobą rozmawiać. Tak było jakoś dziwie.
- Spokojnie, nie przejmuj się. Wszystko jest dobrze.
- Cieszę się, że już jestem. I że akurat w ten dzień.
- Czemu akurat w ten ? - ciekawa
- Ponieważ kiedy bym przyjechał jutro, nie wiem czy byś założyła te seksowne majteczki.- złapał z przodu za gumkę od nich i strzelił.
- Ej ! - zaśmiałam się i klepnęłam delikatnie w jego udo. Odwróciłam się na brzuch i tak jak leżałam, tak leżałam tylko, że na brzuchu. Oparłam się o jego klatkę piersiową i przez chwilę zastanawiałam się, czy go to nie boli, ale nic nie mówił. Spojrzałam na jego klatę piersiową i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ćwiczyłeś ? - spytałam i spojrzałam na jego twarz.
- Trochę - uśmiechnął się delikatnie
- Trochę ? Harry ty masz mięśnie i to nie małe . - dotknęłam jego twardej klatki piersiowej palcem. - Kiedyś byłeś płaski, a teraz .. - przerwał mi
- Ej !
- Ale dobrze wyglądałeś, tylko że teraz lepiej.
- Dzięki. Robiłem to dla ciebie.
- Ale właśnie to ja powinnam schudnąć. Jestem strasznie gruba.
- Dlatego też zacząłem ćwiczyć, aby móc unieść ciebie..
- Ej ! To było chamskie ! - powiedziałam i klepnęłam go w tą klatę.
- Żartuje tylko. Jesteś idealna . - zbliżyłam twarz do jego i delikatnie na początek musnęłam jego kącik ust, a potem dopiero usta. Nasz pocałunek przemienił się w dość namiętny i pełen emocji. Chłopak zsunął dłonie z moich pleców na moje pośladki. Po chwili się od niego oderwałam.
- Jestem zmęczona położymy się już spać ? - spytałam
- Jasne, chodzi. - odsunęłam się od niego, a on wstał. Podał mi rękę, ale ja mu jej nie podałam. Siedząc na kanapie po prostu wyciągnęłam dłonie.
- Co ? - spojrzałam na niego i zrobiłam słodką minkę. - Mam cię wziąć na ręce ?
- Myhymm...
- To ja wróciłem z pracy i mam cie jeszcze nosić ? - zaśmiał się.
- Sam powiedziałeś, że ćwiczyłeś dla mnie, aby mnie nosić. Więc ..
- I w co ja się wkopałem - wziął mnie jak małe dziecko. Dłonie oplotłam wokół jego szyi, a on zgasił wszytko na dole. Poszliśmy do góry do sypialni. Położył mnie na łóżku, a potem położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego. Nogi włożyłam miedzy jego, a twarz oparłam o jego klatkę piersiową.
- Tak tęskniłam za tobą. - nie chciałam mu się przyznać, że płakałam po tym jak poszedł balować, ale tego akurat chyba nie musi wiedzieć. Cieszę się, że już jest. Mała z pewnością też się ucieszy.
- Ja też. Musiałem spać sam w dwuosobowym łóżku, co nie jest fajne.
- Wiem sama się przekonałam o tym - chłopak się zaśmiał i pocałował moją głowę.
- Dobranoc - szepnęłam.
- Dobranoc, kochanie...
  Następnego dnia się obudziłam dość późno. Wyciągnęłam ręce i przetarłam delikatnie twarz dłońmi. Wstałam poszłam do toalety i przy okazji spojrzałam na swój kalendarzyk. O nie ... dziś powinnam dostać.. Odłożyłam książeczkę i sprawdziłam. Tak idealnie. Dobrze, że wszystko zgadza się co do dnia. Poszłam się przebrać w luźne ubrania. Narzuciłam na siebie dresy, a włosy spięłam w luźnego koka. Schodząc na dół poczułam ból i to bardzo okropny ból. Usiadałam na schodach, nogi przycisnęłam do brzucha, a twarz schowałam w nich. Usłyszałam za sobą, jak Harry zbiega nagle po schodach i zatrzymuje się przy mnie. Klęka.
- Ali co się stało ?! - spytał przerażony.
- Nie...Nic..- powiedziałam pomału wypuszczając powietrze z ust.
- Ej Ali .. - chłopak wziął mnie na ręce i poszedł z powrotem do góry, położył mnie na łóżku i przykrył mnie. - Powiedz mi co się stało ?
- Boli mnie brzuch, ale spokojnie to normalne..- delikatnie dłonią pogładziłam jego twarz.
- Nie to nie jest normalne
- Harry ja mam ...
- Aha to dlatego ?
- Myhymm..
- Zawsze masz takie bóle ?
- Zdarza się, ale nie często.
- Pójdę po tabletkę i zrobię ci herbatę z miętą . A ty poleż - przykrył mnie kołdrą i zszedł na dół. Byłam strasznie zmęczona i w dodatku ten ból. Skuliłam się i przymknęłam oczy.

~*~ Oczami Hazzy ~*~
Nie było żadnej tabletki przeciwbólowej, więc będę musiał iść do apteki.
- Ali ? - krzyknąłem
- Tak ? - powiedziała niezbyt głośno i entuzjastycznie. Widać, że nie czuje się dobrze.
- Muszę iść do apteki,  mam coś jeszcze kupić ? Brakuje coś małej ?
- Poczekaj zejdę.
- Nie, ja wejdę. - lecz zanim zdążyłem to powiedzieć dziewczyna już była na dole. - Przecież wszedłbym do ciebie. - podszedłem do niej wziąłem ją na ręce i wraz z nią usiadłem na kanapie w salonie. - Więc co mam kupić ?
- Wiesz pieluchy się kończą, mokre chusteczki, puder i krem. Kup jeszcze pastę do zębów bo się kończy, balsam dla mnie do ciała. A jeśli będziesz wracał, to może zajedź do sklepu i zrób zakupy do lodówki, trzeba z resztą coś zrobić na obiad. Może być spaghetti ?
- Jasne. To wszystko ?
- Tak, a no i jeszcze kup zieloną herbatę.
- Dobrze. To ja pójdę, a dasz radę pójść do góry się położyć ?
- Harry.. jedź już.- wstała z moich kolan, po czym ja zrobiłem to samo. Przybliżyłem się do niej złapałem w dłonie jej twarz i pocałowałem czubek jej głowy.
- Zaraz wracam. - poszedłem po kurtkę narzuciłem ją na siebie, buty już miałem na nogach więc nie musiałem ich zakładać. Wziąłem kluczyki od samochodu i od domu i wyszedłem.
 Byłem już w aptece, w Tesco też. Miałem wracać już do domu kiedy nagle zadzwonił mi telefon. Spojrzałem się na ekran Liam. 
Odebrałem.
- Siema stary.
- No hej - odpowiedziałem
- Jak tam rodzinka ?
- Dobrze.
- Słuchaj jest dziś 6 grudnia, mikołajki.. - oj jacie zapomniałem, muszę jeszcze pojechać po prezenty.
- No wiem
- Może wpadlibyśmy z chłopakami do was, mamy dla małej prezenty.
- Nie ma sprawy, wpadajcie, ale wiecie co najlepiej tak na 15:00, przy okazji zjemy razem obiad.
- Okey, to do zobaczenia.
- Cześć - rozłączyłem się i pojechałem do centrum handlowego. Zobaczyłem wielkiego misia, był śliczny i kilka ciuszków dla małej, zakupiłem to, a potem przeszedłem się, rozglądając co kupić mojej ukochanej. Zobaczyłem sklep z bielizną Victoria's Secret. Zobaczyłem tam bieliznę, bardzo seksowną bieliznę i zacząłem wyobrażać sobie ją na Ali. Tak to będzie fajny prezent. Zakupiłem to, poprosiłem, aby kobieta mi ładnie to zapakowała. Nie wiem, czy to odpowiedni prezent, ale myślę że jej się spodoba. Wróciłem do samochodu. Wsadziłem zakupy do bagażnika i w ten znów ktoś do mnie zadzwonił. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i spojrzałem na ekran : Ali ;*. 
- Skarbie ?
- Harry gdzie jesteś ? - mówiła zapłakana. Nie wiedziałem co się stało, byłem przerażony...

poniedziałek, 4 listopada 2013

Rozdział 33

 Następnego dnia obudziła mnie płacząca Darcy. Przetarłam oczy i spojrzałam na małą, która strasznie płakała. Nie wiedziałam o co chodzi. Wzięłam ją na rączki i poszłam z nią do jej pokoiku. Zmieniłam jej pieluszkę, ale to nie to. Córcia dalej płakała. Nie wiedziałam co się dzieje. Zeszłam z nią na dół i zrobiłam mleko, kiedy piła je był spokój czyli była głodna. Nakarmiłam ją i wsadziłam do leżaczka, który był w salonie. Lecz nie minęło 5 minut, a Darcy znów zaczęła płakać. Wzięłam ją na raczki i zaczęłam kołysać , ale nic to nie dawało.
- Hej, słonko co ci jest... co ? - powiedziałam do małej. Wiedziałam że nie odpowie mi, ale już nie wiedziałam co robić. Dalej ją kołysałam. I nagle zobaczyłam jej dziąsła, były czerwone i w dodatku co chwile pchała tam rączki. Na szczęście byłam na to przygotowana i specjalny żel miałam u góry w jej pokoiku. Szybko poszłam z nią tam i posmarowałam dziąsła. Po kilku minutach była już cisza. Pokołysałam jeszcze chwile małą na rękach i położyłam ją do spania.  Niech jeszcze się prześpi przed podróżą. Ja w tym czasie spakowałam nas. Wzięłam wielką walizkę i spakowałam do niej dość dużo ubrań, ponieważ nie wiem na ile tak dokładniej jedziemy tam, może na tydzień i tak zbytnio nie mam co robić w domu. Przynajmniej będę miała tam jakieś zajęcie. Zeszłam na dół zaparzyłam  sobie kawę i zrobiłam sobie cieple grzanki z nutellą. Posprzątałam po sobie i poszłam do góry wziąć prysznic. Ubrałam się , a potem postanowiłam, że ubiorę małą i już pojedziemy.
 Około 11:30 byliśmy już w drodze, po cichu leciały różne piosenki w radiu. Zostało mi już tylko 2 godziny jazdy, więc jest dobrze. Stałam właśnie na czerwonym świetle, kiedy zadzwonił mój telefon. Harry ;*. Przyłożyłam telefon do ucha, a ramieniem potrzymałam.
- Halo ?
- Hej , co robisz ?
- Jadę
- I odbierasz telefon ?!!
- Harry daj spokój, ile razy ty tak robiłeś i ja nic nie mówiłam.
- Alice, ale ty jedziesz z dzieckiem !!
- A ty jechałeś w tedy ze mną !
- Ale ja jeżdżę już dobre parę lat, jestem bardziej doświadczony !
- Sugerujesz, że nie potrafię prowadzić ?!!
- Nie, mówię że nie powinnaś rozmawiać podczas jazdy !!
- To po co do mnie dzwonisz ?!
- No właśnie nie wiem ! - gdy to usłyszałam, rozłączyłam telefon i rzuciłam telefon do tyłu na siedzenia. oj byłam wkurzona. Co z nim się dzieje .. Ostatnio nawrzeszczał na mnie, że jadę do jego mamy, a teraz , że odbieram podczas jazdy. Wiele razy tak robiłam i nic mi nie mówił, a z resztą sam tak robi. Po chwili usłyszałam telefon, ale że był z tyłu. Musiałam zjechać na bok i wziąć go. Spojrzałam na wyświetlacz : Harry ;*. Położyłam go na półeczce pod kierownicą i postanowiłam od niego nie odbierać. Po około 2 godzinach zajechałam już na miejsce. Zaparkowałam pod domem rodziców Loczka i wyszłam. Pierwsze co zobaczyłam to mamę chłopaka, która wybiegła się ze mną przywitać.
- Hej - przytuliła mnie i wycałowała policzki.
- Hej Anna - powiedziałam i odwzajemniłam uścisk.
- Gdzie Darcy ?
- Jest w samochodzie, śpi. W połowie drogi mi usnęła i jeszcze śpi. - poszłam po nią i wyciągnęłam ją z nosidełkiem, który podałam Anne.
- Ojej moja mała ślicznotka - powiedziała kobieta. - Wiesz tak bardzo za nią się stęskniłam, z resztą za tobą też. - Uśmiechnęłam się do niej i poszłam po torby, oraz po telefon. Było na nim aż 15 nieodebranych połączeń. Trudno, nie będę z nim rozmawiać, nie mam na to ochoty. Weszłam za Anną do domu i postawiłam rzeczy na korytarzu.
- Nikogo nie ma ?
- Nie. Robin jest w pracy, a Gemma pojechała na miasto, chyba załatwić jakieś sprawy.- mama chłopaka postawiła nosidełko z dzieckiem w salonie, a ja do nich podeszłam i nagle zadzwonił telefon. Był to znowu Harry.
- Odbierz, ja się zajmę małą.
- Nie będę odbierać, to nic ważnego. - uśmiechnęłam się do kobiety i wrzuciłam do torebki telefon. Zdjęłam kurtkę, szal i buty. Odstawiłam wszystko na odpowiednie miejsca i wróciłam. Kobieta właśnie odpinała małą z nosidełka i w ten córcia się obudziła.
- Hej słoneczko moje. Kochana babci ! - złapała dziecko za rączkę i delikatnie ją głaskała. - Wiesz Ali, ja się nią zajmę, idź odpocznij sobie.
- Ale na prawdę nie trzeba.
- Nalegam, to przynajmniej idź zanieść wasze rzeczy do pokoju Harry'ego. Odpowiada ci ten pokój ?
- Oj Anno, bardzo dziękuję, ten pokój nam wystarczy. Wstałam wzięłam torby z korytarza i zaniosłam do pokoju chłopaka. Miał ładny pokój. Dwuosobowe, z ciemnego drewna łóżko , obok stoliczek nocny, a po drugiej stronie kawałek dalej stoi biurko i szafka z książkami, na przeciwko łóżka była komoda, a nad nią wisiał telewizor. Postawiłam torby obok łóżka i poszłam się przebrać.Potem podeszłam do komody. Stały na niej nasze zdjęcia i zdjęcia Dracy. Uśmiechnęłam się do siebie i wzięłam jedno z nich do rąk. Po chwili usłyszałam z dołu.
- Ali, gdzie są pieluchy ?
- Już idę ! - odłożyłam ramkę ze zdjęciem i zeszłam na dół. Obok stelaża na wózek leżała torba z rzeczami małej. Podałam ją Annie. Ta własnie zmieniała dziecku pieluchę. Usiadłam na przeciwko niej na kanapie.
- Anna jeśli ci tylko przeszkadzam to powiedz . - wyprostowała się i spojrzała na mnie z pod byka.
- Ali co ty wygadujesz ? To jest dla mnie przyjemność, że przyjeżdżasz do mnie. Nie będzie mi się nudziło i spędzę więcej czasu z wami.
- Dziękuję ci, chyba w tym domu sama bym zwariowała, a moja przyjaciółka po prostu ma teraz urwanie głowy.
- Nie ma sprawy, jak już mówiłam to dla mnie przyjemność.
- Wiesz, chciałam ci powiedzieć, że mała już chodzi na czworaka i często próbuje sama wstać, więc może te cenne rzeczy odłóż gdzieś na bok, żeby nie złapała i nic nie pobiła.
- Moja królewna już chce biegać, no ładnie . Ok
- A no i jeszcze zaczęła ząbkować i tu .. - zaczęłam szukać w torbie żel i wyciągnęłam go - tu mam żel jak by co. - uśmiechnęłam się do niej.
- Dobrze dziecko drogie. Poradzę sobie idź odpocznij, cały czas musisz się nią zajmować, a ja nie mam zbytnio co robić więc się nią zajmę.
- Dziękuję.. Ale wole posiedzieć z wami - wzięłam nosidełko i wsadziłam do stelaża od wózka. Wózek cały stał na przedpokoju, aby nie wnosić i nie znosić go co chwile. Postanowiłam, że ugotuje coś i w ten przypomniało mi się o cieście.
- Pójdę na chwile do samochodu zaraz wracam - poszłam po blachę z ciastem, który leżał na tylnym siedzeniu. Przyniosłam cisto i postawiłam je w kuchni. Pokroiłam i położyłam na talerz, zaniosłam go do salonu i położyłam na ławie.
- Oj nie musiałaś..
- Ale chciałam - uśmiechnęłam się. - Zaparzę może kawę i sobie posiedzimy , co ty na to ?
- Dobrze . Tylko ja poproszę 2 łyżki i 5 słodzików oraz z mlekiem.
- Ok. - uśmiechnęłam się i poszłam do kuchni. Kiedy czekałam na wodę usłyszałam telefon i jak Anna odebrała.

~*~ Oczami Anny ~*~
Zadzwonił mi telefon, więc wstałam z wnusią na rączkach i sięgnęłam go z ławy. Spojrzałam na ekran: Synuś
więc odebrałam
- Cześć synku .
- Hej mamo.
- Co tam u ciebie słychać ?
- Yyy.. Dobrze.. Mamo jest już u ciebie Alice ?
- Tak jest. Właśnie bawię się z Darcy, jest taka urocza i podobna do ciebie .
- Tak wiem, mamo a możesz mi dać ją na chwile do telefonu ?
- Darcy ? - zaśmiałam się
- Nie, Ali.
- Dobrze, a coś się stało ? - wstałam i poszłam do kuchni tam gdzie stała dziewczyna.
- Nie mamo, nic się nie stało, ale możesz mi ją dać ?
- Tak już. Ali Harry do ciebie - podałam dziewczynie telefon. Alice spojrzała się na mnie.
- Niech pani mu powie, że nie chce z nim rozmawiać. - spojrzałam się na nią zaskoczona.
- Synu, ona nie chce z tobą rozmawiać.
- Mamo daj mi ją do telefonu.
- Alice on nalega.
- Dobrze, to niech zadzwoni do mnie na telefon. - powiedziała wściekła. Jeju co się stało, chyba pierwszy raz widzę, aby tak wobec siebie się zachowywali.
- Masz zadzwonić do niej.
- Dobrze. To pa mamo .
- Pa synku. - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na blat. - Ali coś się stało ?
- Nic, Anna nie przejmuj się, to nic takiego.
- Ale najwyraźniej jesteś na niego zła.
- Nic się nie dzieje takiego. - dziewczyna uśmiechnęła się i pogłaskała mnie po ramieniu, a swoją córcię pocałowała w główkę. - Pójdę, pogadać z nim. Kawa jest już zrobiona. Za chwilę zejdę.

~*~ Oczami Alice ~*~
Poszłam na górę, wyciągnęłam z torebki telefon i czekałam, aż chłopak zadzwoni. Nie musiałam długo czekać. Usiadłam na łóżku i odebrałam.
- Haloo ?
- Alice czemu ode mnie nie odbierasz ? Wiesz jak się denerwowałem .
- Bo może nie chciałam z tobą rozmawiać ?
- Oj weź, ja tylko powiedziałem prawdę, a ty się obrażasz .
- Ja się nie obrażam, ale ty mi nie ufasz. Myślisz, że jestem tak głupia i jadę nie wiadomo jak szybko i rozmawiam z tobą ? W dodatku jadę jeszcze z dzieckiem ? Zastanów się co ty czasem mówisz ? Bo to było chamskie z twojej strony !
- Ale ..
- Ale co ? Wiesz co teraz powinieneś mnie przeprosić, a nie jeszcze próbować się z tego wywinąć.
- Alice..
- Wiesz co ? Najlepiej nie dzwoń do mnie już dziś, ani jutro.
- Przepraszam ..
- Takie twoje przepraszam mam już gdzieś. Cześć ! - rozłączyłam się. Zostawiłam telefon i zeszłam na dół uśmiechnięta.
- Wszystko ok ? - spytała kobieta.
- Tak - uśmiechnęłam się. Przez kolejne godziny rozmawiałyśmy, zrobiłyśmy obiad i przyszła Gemma. Zaczęłam z nią rozmawiać i nakarmiłam przy tym małą, położyłam ją spać, a w tym czasie przyszedł jeszcze Robin i zjedliśmy razem obiad.
 Następnego dnia obudziłam się, Dracy jeszcze spala, więc poszłam szybko wziąć prysznic i się ubrać. Wróciłam do pokoju, popisałam chwile sms z Sophie, która mówiła mi że właśnie robi zdjęcia Cara Delevinge do DKNY. To super. Potem obudziła się mała , zeszłam z nią na dół i zrobiłam mleko. Nakarmiłam ją i zrobiłam nam wszystkim śniadanie, a mianowicie zrobiłam jajecznicę. Po tym jak zjedliśmy śniadanie Anna z Gemmą chciała się zająć Darcy, więc ja poszłam trochę pomóc w ogarnianiu ogródka. Robin pojechał do pracy, a Gemma nie długo po nim też musiała. Anna została ze mną, przebrała Dracy w dresy, które jej dałam, buciki i ciepłą bluzę, kamizelkę i czapeczkę  i puściła ją po ogródku, gdzie my pracowałyśmy.
Tan tydzień miną bardzo szybko. Darcy się wybawiała z babcią strasznie, nawet nie chciała się z nią żegnać. I niestety musiałam ją zabrać od Anny z płaczem. Trochę mi było żal to robić, ale musiałam to zrobić. Z resztą na święta znów przyjedziemy i córcia spotka się z powrotem z babcią. Wsadziłam małą do samochodu, zapięłam ją. Robin w tym czasie zapakował moje rzeczy do bagażnika. Anna i Gemma pożegnały się z małą całuskiem, a potem ze mną. Wsiadłam do pojazdu, zapięłam pasy i pomału wycofałam. Spojrzałam się w ich kierunku, pomachałam jeszcze na pożegnanie i ruszyłam w drogę.