sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 16 

Leżałam na pewnej sali, strasznie się bałam, ale nie o siebie, lecz o moje maleństwo. Doktor do mnie podszedł i nałożył maseczkę na twarz. Mówił, że wszystko będzie dobrze i żebym odprężyła się, ale jak tu się odprężać w takiej chwili. Nagle poczułam się senna i usnęłam. 

~*~ Oczami Harry'ego ~*~
Siedziałem tam, już chyba zadzwoniłem do wszystkich, do Sophie, która zaraz przyjechała, do Shane , który właśnie był w samolocie i leciał do nas, oraz rodziców Alice. Lecz oni nie mogli przyjechać. Chodziłem po korytarzu, nie mogłem usiedzieć ani chwili. Bałem się o nie. 
- Harry, uspokój się. Wszytko będzie dobrze - powiedziała Lou i podała mi kubeczek z wodą, ale ja nie chciałem pić, chciałem być z nią, z nimi. Usiadłem w końcu na krześle przed salą. Mijały godziny i nic..
- Kiedy w końcu, coś powiedzą - powiedziałem, a Tom się zaśmiał do mnie.
- Też to kiedyś przeżywałem - uśmiechnąłem się do niego . Niespodziewanie z sali wyszedł Doktor. Miał jakąś dziwną minę, zdjął swój lekarski czepek i popatrzył mi się prosto w oczy. 
- Robiliśmy wszystko co w naszej mocy- w tedy pomyślałem o najgorszym co mogło mnie spotkać w życiu, lecz po chwili dodał.
- Ma pan na prawdę śliczną córeczkę - gdy to usłyszałem strasznie się ucieszyłem. Przytuliłem się do Sophie, która stała obok mnie. Po moich policzkach zaczęły płynąć łzy, łzy szczęścia. 
- Kiedy będę mógł się z nimi zobaczyć ? - spytałem, nie mogłem się już doczekać.
- W sumie to zrobimy jeszcze jedno badanie i może pan zobaczyć córkę. - uśmiechnął się lekarz
- A Alice ? 
- Jest jeszcze pod narkozą. Powinna się obudzić jutro z rana, w końcu jest 2 :30 - powiedział spoglądając na zegarek. Strasznie się cieszyłem, że wszystko się udało. Pół godziny później, wszedłem do sali, gdzie leżała mała, była śliczna, podobna do mamusi. Stałem i cały czas wpatrywałem się w nią. Podeszła do mnie Sophie. 
- Śliczna, prawda - powiedziałem 
- Tak i strasznie podobna do ciebie - dziewczyna złapała małą za rączkę. Ali przewieźli na inną sale, gdzie mogła być z małą. Siedziałem cały czas przy dziecku , który był jak na razie w osobnej sali, specjalnej dla noworodków. Drzwi nagle się otworzyły. Zobaczyłem w nich Shene'a.
- Siema stary - podszedł do mnie .
- Siema - uśmiechnąłem się 
- Ta to twoja ? - spojrzał się na mnie 
- Tak - uśmiechnąłem się 
- Podobna do ciebie - zaśmiał się chłopak - Heej.. maleńka - powiedział 
- Taa.. - byłem wpatrzony w małą jak w obrazek 
- A gdzie moja siostrunia ? - zapytał Shane 
- Jest w sali nr 369, jest jeszcze pod narkozą. Poczekaj na mnie zaraz do niej pójdziemy. - powiedziałem. Otuliłem jeszcze bardziej małą i poszedłem z bratem Alice do niej. Usiedliśmy na krzesła naprzeciwko łóżka gdzie leżała moja dziewczyna. 
- A gdzie wszyscy ? - spytał 
- Kazałem im pojechać do domu się wyspać i tak dużo już pomogli. A co tam u ciebie w ogóle słychać ? Prawie rok się nie widzieliśmy, ale bo i więcej.
- Wiesz kariera ..Chciałbym zostać tu z wami już na zawszę , albo przynajmniej mieć taką pracę, jaką miała Alice, bo mogła mieszkać tui tylko wyjeżdżać na parę dni na sesje lub nawet w ogóle nie wyjeżdżać. Wiesz chciałbym sobie w końcu kogoś znaleźć na dłuższy czas - uśmiechnął się 
- Rozumiem cię - spojrzałem na niego i poprawiłem swoją fryzurę. - Może wiesz co, jesteś zmęczony po podróży - zobaczyłem jego torbę - Jedź do mnie, powiedz chłopakom, że wszystko jest w porządku i wyśpij się u mnie w pokoju.- podałem mu klucze 
- A ty ? 
- Ja tu zostaje na noc, nie chce je zostawić 
- Po co ja się pytałem - zaśmiał się , pożegnał się ze mną i poszedł. Przysunąłem krzesło do łóżka Alice i przymknąłem na chwile oczy. 
Obudziłem się, bo poczułem czyjś dotyk, była to pielęgniarka.
- Proszę pana..
- Tak ? - spytałem otwierając oczy 
- Niech pan jedzie do domu się porządnie wyspać. Jak pańska żona się obudzi zadzwonimy do pana. 
- Nie, ja to zostanę - uśmiechnąłem się, a kobieta wyszła. Przez moją głowę przechodziły jej słowa : " pańska żona ". Na pewno kiedyś nią zostanie, ale na razie chyba skupimy się na naszym dziecku. Chociaż, gdybyśmy byli małżeństwem, było by dobrze. Przemyśle to. Patrzyłem się na dziewczynę i zobaczyłem po chwili, że się przebudza. 

~*~ Oczami Alice ~*~
 Otworzyłam oczy, ale po chwili je zamknęłam, ponieważ oślepiło mnie światło. 
- Alice.. - usłyszałam głos, który chciałam bardzo usłyszeć. Poczułam jego dłoń na moim policzku. Złapałam za nią i spojrzałam się na niego. 
- Harry.. - uśmiechnęłam się na jego widok, chciałam się do niego przytulić, lecz wszystko mnie bolało. 
- Leż spokojnie - głaskał mnie po twarzy. 
- A gdzie mała ? - spytałam 
- Powinni zaraz ją przynieść. Jest śliczna. - uśmiechnął się tak, że pokazał swoje białe ząbki. Nagle do pokoju przyszła pielęgniarka z małą. Podała mi ją do rąk. Gdy spojrzałam na nią, popłakałam się. To było niesamowite uczucie, trzymać swoje dziecko, to które nosiłam przez prawie 9 miesięcy pod sercem. 
- Wie pani, chyba mała jest głodna - powiedziała pielęgniarka.
- Tak .. - otarłam łzy i chciałam podać maleństwo kobiecie - Proszę ..
- Niee.. Proszę pani, pani musi ją nakarmić. Przecież może pani piersią karmić, to chyba będzie najzdrowsze dla małej. - spojrzałam się na kobietę, potem wyciągnęłam pierś i próbowałam małą nakarmić, lecz jakoś mi to nie wychodziło. Pielęgniarka, podeszła do mnie i mi w tym trochę pomogła. No i dziecko zaczęło ssać.
- Jeśli będzie miała pani jakieś pytania dotyczące dziecka, to proszę dzwonić- podała wizytówkę Loczkowi.
- Proszę pani ja mam pytanie .- wyrwał chłopak 
- Tak ? 
- Bo wie pani, Alice bardzo lubi czekoladę , więc czy jak będzie ją dużo jadła, to mleko pokarm w piersi będzie czekoladowe ? - spytał. Zaśmiałam się, gdy to usłyszałam, pielęgniarka z resztą też.
- Nie.. Niestety nie - mówiła miłym głosem kobieta i po chwili wyszła. Nakarmiłam już małą i cały czas trzymałam ja na rączkach. 
- Jeju jaka ona jest do ciebie Harry podobna - przyjrzałam sie małej i spojrzałam potem na Hazze
- Tak, wszyscy tak mówią, ale ona przypomina mi ciebie. - Po chwili przyszedł Doktor. 
- Widzę, że już cała rodzina w komplecie - wyszczerzył się lekarz. - No, a wiec mogę poznać imię dziecka ? - chłopak spojrzał na mnie, a ja na niego po czym odwróciłam wzrok do lekarza. 
- Darcy Styles - powiedziałam.
- Bardzo ładnie - doktor zapisał to na jakieś kartce, po czym dodał - Zostanie u nas pani jeszcze trzy dni i będzie mogła pani wyjść . 
- A co z dzieckiem, zdrowe ? - spytałam 
- Tak, jest zdrowa jak ryba. - doktor uśmiechnął się i wyszedł. 
- Serio ? - powiedział nagle Harry
- Co serio ? 
- Dałaś jej moje nazwisko i jeszcze imię, jakie ja chciałem 
- Tak, chyba słyszałeś - zaśmiałam się 
- Kocham cię wiesz i ciebie też Darcy - przybliżył się do mnie i mnie pocałował. Nasz pocałunek przerwała Sophie z chłopakami. 
- Ej, z tymi czułościami w domu, a nie w miejscu publicznym. - powiedziała i oderwaliśmy się od siebie. Za Niall'em , Zayn'em, Louis'em i Liam'em ujrzałam mojego brata. Strasznie się ucieszyłam jak go zobaczyłam, bo dawno się z nim nie widziałam i stęskniłam się za nim. Każdy z chłopców przyniósł, bukiet kwiatów i ogromny balon z napisem Happy Birthday Princess. Przywitałam się z każdym, ale przed tym podałam małą Hazzie. 
- Jak się czujesz mamuśka ? - spytał Louis 
- Dobrze, jak na takie przeżycia z wczoraj, to bardzo dobrze. - uśmiechnęłam się 
- Ej, a mogę wziąć ją na ręce ? - spytał po chwili Zayn. Harry podszedł do niego i ostrożnie podał mu małą. 
- Jeju Harry, ale ona jest do ciebie podobna - w sumie się cieszyłam, że będzie do niego podobna, będzie zawsze mi o nim przypominać. 
- Ej , ja też chce - wyrwał Niall 
- Ja też -powiedział Liam 
- No, a ja - Louis 
- Spokojnie chłopcy jeszcze niedługo będziecie mieli jej dość. Bo nie wiem czy pamiętacie, ale jeszcze z wami mieszkam.- każdy z nich trzymał małą na rączkach. Sophie i Shane również.
- Harry jedź do domu, odpocznij trochę, a ja z Sophie posiedzę tu trochę - powiedział Shane 
- Nie.. ja zostanę - powiedział
- Oj Harry, jedź - biedny tyle się na siedział na niewygodnym krześle.
- Ale ja chcę zostać ..
- Proszę cię, jedź - chłopak się zgodził i wraz z resztą zespołu pojechał do domu. Shane, trzymał cały czas małą na raczkach. Bawił się z nią paluszkami, 
- Przywiozłam ci trochę ubrań - położyła Sop torbę, obok łóżka. 
- Dzięki, co ja bym bez ciebie zrobiła - zaśmiałam się. Pomogła mi wstać i pomóc mi się przebrać w coś czystego i nie szpitalnego. Wróciłam to mała już leżała w łóżeczku i usnęła.
 - Shane, kiedy będę miała problem, aby ją uśpić to będę po ciebie dzwonić - uśmiechnęłam się i znów położyłam na łóżko. 
- Oj nie wiem czy to będzie takie proste, skoro będę na innym kontynencie - posmutniał , ja też - Dlaczego nie mogę znaleźć sobie tu takiej pracy.. - nagle przyszedł mi do głowy pewien pomysł. 
- Sophie podasz mi mój telefon - powiedziałam. Dziewczyna zrobiła tak jak ją o to poprosiłam i podała mi mojego iPhone. Zaczęłam szukać numeru Jack'a. 
- Masz , przepisz sobie ten numer i zadzwoń do niego. Powiedz, że jesteś moim bratem i że jesteś modelem i szukasz roboty. On na pewno ci pomoże i będziesz mógł zostać tu razem z nami. 
- Jeju siostra dziękuję ci - pocałował mnie i chciał wybiec, lecz wrócił się ucałował jeszcze małą i dodał - Przyjadę później, albo jutro. Musze załatwić sobie coś . Jeszcze raz dziękuję - powtórzył i uciekł. 
Zaczęłyśmy z Sophie ze sobą rozmawiać na różne tematy, dawno tego nie robiłyśmy, nie było zbytnio czasu na pogaduchy i obawiam się, że niedługo może też tak być . 
- No to co tam u ciebie i David'a ? - spytałam 
- Chyba dobrze. Chcemy zostać przyjaciółmi, bo i tak nie mamy zbytnio dla siebie czasu . On jest zajęty pracą ja też, spotykamy się raz w tygodniu, a tak to chyba raczej się porządnie nie poznamy. - I tak przegadałyśmy 2 godziny. Brakowało mi tego, na prawdę. Sophie niestety musiała już iść , bo jednak ona jeszcze pracuje, więc siedziałam sama z małą. Obudziła się, więc wzięłam ją nakarmiłam i położyłam obok siebie. Niedługo po tym przyszedł Harry. 
- Cześć, przyniosłem kilka rzeczy dla małej - położył torbę obok mojej. 
- Dziękuję. 
- Bardzo się cieszę, że was mam. Kocham was oby dwie - pocałował mnie i małą.
- Ja ciebie też . 

piątek, 21 czerwca 2013

Rozdział 15 

 ~*~ Minęły 2 miesiące ~*~
 Ledwo co chodziłam, brzuch strasznie urósł. Bolał mnie trochę kręgosłup, ale dam rade. Chłopaki strasznie mi pomagają we wszystkim. Ostatnio miałam bardzo dobry kontakt z moją sąsiadką, panią Helen. Przychodziła do mnie i spędzała czas. Bo cały czas siedziałam sama w domu, wszyscy byli zapracowani. 
Chłopaki dawali koncerty, a Sophie miała wiele sesji. Czasami miałam dosyć tego, że siedzę sama w domu i nudzę się. Wychodziłam co jakiś czas na spacer, ale też nie za długo i daleko bo męczyłam się trochę. Ale któregoś dnia postanowiłam wyrwać się z tego transu i postanowiłam, że pójdę z chłopakami najpierw na koncert, a potem może gdzieś do klubu. Leżałam sobie właśnie na łóżku w sypialni, gdy do pokoju wszedł Niall. Położył się obok mnie i rozmawialiśmy, gdy właśnie zrozumieliśmy, że jesteśmy głodni.
- Harry !- zawołałam go
- Co ?!- odpowiedział z dołu.
- Głodna jestem ! 
- Znowu ?! Przecież dopiero co zjadłaś.
- No, ale to nie moja wina. 
- Już idę. - chłopak przygotował puchary lodów, dużo pączków , tosty , oraz słoik ogórków kiszonych. Przyszedł do pokoju z tacą jedzenia i zobaczył nas . 
- Czemu ja się nie dziwię - Loczek podał nam tace z jedzeniem i razem z Niall'em rzuciliśmy się na jedzenie. Mieszaliśmy ogórki kiszone z lodami i inaczej. 
- Boże jak wy możecie tak to jeść - Hazza cały czas nam się przyglądał. Gdy po niecałych 5 minutach zjedliśmy wszystko, Niall poszedł do siebie, bo usłyszał swój telefon jak dzwoni. A ja w tym czasie poszłam umyć zęby. Po czym z powrotem położyłam się na łóżko. Mój chłopak mi się przyglądał. 
- Ali, ale ty śliczna jesteś.- uśmiechnął się 
- Taa.. taka gruba - spojrzałam na siebie. - Pomożesz mi ? - spytałam 
- W czym ? - ciekawy
- Pomalujesz mi paznokcie ? - uśmiechnęłam się do niego promiennie 
- Ja ?... Yyy.. no dobra, ale jak będzie brzydko, to nie moja wina , maluje po raz pierwszy w życiu. A którym lakierem- zajrzał do mojej kosmetyczki z lakierami. 
- Może na różowo ? - chłopak wziął lakier i usiadł przede mną. Oparłam się o oparcie od łóżka i podałam dłoń jemu. Chłopak zaczął starannie malować paznokcie, starał się bardzo, aby wyszło ładnie. Po skończeniu swojej pracy, był z siebie zadowolony. 
- Harry... 
- Tak słonko ? - trochę się zawahałam z tym pytaniem, bo wiedziałam, że będzie się sprzeciwiał.
- Bo wy macie dzisiaj koncert w Londynie, prawda ? 
- Tak- uśmiechnął się 
- Bo ja chcę iść na niego, a potem do jakiegoś klubu - uśmiechnęłam się promiennie, a on spojrzał się na mnie po czym wstał z łóżka.
- Ale jesteś w 8 miesiącu ciąży, chyba nie powinnaś - spojrzał na mnie ze złom miną.
- Oj Harry pozwól mi ostatni raz się zabawić, a niedługo urodzi się dziecko i będę musiała siedzieć i opiekować się nim. Proszę, ostatni raz - zrobiłam słodką minkę. 
- Niech ci będzie, ale będziesz bardzo ostrożna, tak ? 
- Tak, tak. Jej idę w coś się
ubrać. - wstałam i podbiegłam do szafy. Chłopak zaczął się ze mnę śmiać, ale po chwili zszedł na dół z swoimi ubraniami. Nagle znalazłam. Ubrałam sie  i zeszłam na dół. Było widać brzuch, ale w końcu
jestem w ciąży. Gdy byłam już gotowa zeszłam na dół. Jak Harry mnie zobaczył szczęka mu opadła.
- Wyglądasz ślicznie - powiedział i podał mi rękę . Złapałam ją i poszłam razem z nim do samochodu. Dojechaliśmy na miejsce. Areną była ogromna. Wjechaliśmy od tylnego wejścia i tamtędy również weszliśmy. Bylibyśmy na prawdę dużo osób, ale też naszych znajomych było dużo. Przyjechał Tom , Lou, Lux, kuzyn Lux , siostra Lou, siostra Tom i jeszcze wiele innych. Siedzieliśmy wszyscy razem i rozmawialiśmy.
- No, niedługo urodzi się koleżanka Lux - powiedział Tom
- Taa.. - spojrzałam na wszystkich zgromadzonych
- Zobaczysz jak poród jaki to ból - powiedziała Lou. Trochę się zdenerwowałam. Wiedziałam, że to boli, ale przeraża mnie to co się stanie już za parę tygodni.
- Oj, ale nasza Ali da radę, prawda ? - powiedział Louis i przytulił mnie do siebie.
- Jasne - uśmiechnęłam się delikatnie. Wszyscy wybuchnęli śmiechem, z resztą ja też.
Później Harry i Tom zaczęli jeździć segwaye. Ben (kuzyn Lux ) jeździł razem z nimi. Poszłam za nimi i oglądałam jak jeździli sobie. Chciałam spróbować się przejechać tym, ale trochę się bałam, więc Harry jeździł razem ze mną. Mały Ben cały czas za nami biegał. Ten chłopiec ma w sobie tyle energii, ale to chyba jak każde dziecko. Za chwile dołączyła do nas Lux, podeszła do mnie i się spytała czy może.
- Jasne, że tak - uśmiechnęłam się do małej, a ta od razu pobiegła do Hazzy, który właśnie przewoził po raz kolejny dziś Ben'a. Niecałe pół godziny później, chłopcy poszli się szykować na koncert. Nie chciałam im przeszkadzać, więc wzięłam Lux i Ben'a na spacer po budynku. Doszliśmy do sceny, więc wyjrzałam głowa ile osób już jest na arenie, było ich dość sporo. Nagle zorientowałam się, że ie ma obok mnie ani Lux, ani Ben'a. Zaczęłam się oglądać za siebie, ale ich nie było. Usłyszałam nagle krzyki z areny, więc spojrzałam w tamtą stronę. W ten zobaczyłam Lux i Ben'a jak razem biegają po scenie. Wybiegłam szybko za nimi, złapałam ich raczki i zeszłam ze sceny. Oczywiście nie obeszło się od krzyków. Poszliśmy już w trójkę do garderoby, gdzie chłopcy się szykowali.
- Gdzie wy byliście ? - spytała Lou
- Yyy.. tam i tu - zaśmiałam się
- To znaczy ? - spytał Tom
- Na scenie
- Jak to ?
- Oj Tom, normalnie. Lux i Ben poszli sobie trochę po biegać, a ja po nich wybiegłam - uśmiechnęłam się do dzieci, które miały na twarzy wielkie uśmiechy.
- Chyba im się to podobało - powiedziała Lou śmiejąc się przy tym. Dzieci zaczęły bawić się z Niall'em w chowanego, a ja w tym czasie poszłam do pomieszczenia gdzie był Harry. Zapukałam i po chwili usłyszałam pozwolenie na wejście do pokoju.
- Cześć - uśmiechnęłam się
- Hej, przecież nie musiałaś pukać- odwzajemnił uśmiech i przytulił mnie. Nagle poczułam ból w brzuchu, ogi mi się ugięły. Dobrze, że Loczek mnie trzymał bo bym upadła.
- Ali co jest ? - miałam przymrużone oczy - Ali ?! - powtórzył się, wziął mnie na ręce i położył na kanapę, która stała niedaleko nas. Uklęknął obok mnie.
- Ali, co jest ? - powtórzył po raz kolejny i w tedy się ocknęłam
- Jest dobrze - wypuściłam powoli powietrze z ust.
- Na pewno ? - spojrzał przerażony w moja stronę
- Tak, wszystko jest okey - uśmiechnęłam się, a ten pocałował mnie. Pomógł mi wstać i pójść za kulisy sceny, gdzie również była kanapa, można było oglądać koncert z telewizora lub od tyłu. Z areny było słychać już tłumy fanów. To niesamowite, że takich pięciu chłopaków ma tyle wspaniałych fanów na świecie, co dały by wszystko, aby przy najmniej się do nich raz przytulić. Nagle chłopcy wybiegli na scenę i zaczęli śpiewać. Fani śpiewali razem z nimi, jak i również dobrze się bawili. Zaśpiewali najpierw 3 piosenki z nowego albumu, potem zeszli szybko się przebrać i znów wrócili na scenę. Zaśpiewali kolejne piosenki i zaczęli czytać pytania , które wysłały do nich fanki. Chłopcy zaczęli się wygłupiać i w tedy Harry wziął walona, który latał po całej arenie i włożył sobie go pod bluzkę. Wszyscy zaczęli jeszcze bardziej piszczeć, a oni tylko się śmiali, z resztą tak jak my za kulisami. Nagle poczułam kolejny raz ten ból, tylko, że tym razem o wiele mocniejszy.
Złapałam się za brzuch, nic to nie dawało. Spojrzałam pod siebie i w ten zobaczyłam plamę. O nie, nie dziś nie teraz, pomyślałam. Zawołałam Lou, która stała przy telewizorze i oglądała jak chłopcy zaczynają śpiewać kolejną piosenkę.
- Co jest ? - spytała
- Chyba się zaczęło .. - powiedziałam delikatnie zdyszana
- No wiemy, oglądamy - powiedział nagle Tom
- Ale nie to, ja rodzę - i w tym momencie poczułam kolejny skurcz. Lou kazała Tom'owi pomóc mi jakoś dość do samochodu. Tom z ochroniarzem prowadzili mnie do pojazdu. Wsiadałam do tylu razem z Lou, a Tom i te ochroniarz siedzieli z przodu. Jechaliśmy strasznie szybko. A skurcze były coraz częstsze i bardziej bolały.
- Tom szybciej, proszę - powiedziałam, a raczej się wydarłam.
- Ali, spokojnie.Oddychaj. - uspokajała mnie Lou. Niedługo po tym byliśmy już pod szpitalem. Wysiadłam z samochodu i przy pomocy chłopaków doszłam do środka. Od razu podbiegła do mnie pielęgniarka z wózkiem i wzięły mnie na sale porodową.

~*~ Oczami Harry'ego ~*~
Koncert nadal trwał, ale było jakieś dziwne zamieszanie. Nie wiedziałem o co chodzi. Nagle wybiegł na scenę Paul. Podbiegł do mnie. Byłem zdezorientowany. Powiedział mi na ucho.
- Harry, Ali jest w szpitalu..- powiedział
- Co się stało ? - spytałem, byłem przerażony.
- Rodzi - gdy to usłyszałem zbiegłem szybko ze sceny , zabrałem kluczyki od mojego auta i pojechałem prosto do szpitala. Tylko najgorsze jest to, że nie wiedziałem do jakiego. Zadzwoniłem szybko do Lou.
- W jakim szpitalu jesteście ?
- Harry spokojnie, jesteśmy w ST Thomas' Hospital - powiedziała i od razu pojechałem w tamtym kierunku.
Jechałem bardzo szybko, nie patrzyłem już na światła. Strasznie się bałem, że nie zdążę przy niej być podczas porodu. Dojechałem na miejsce, parkując gdzieś auto. Niestety musiałem jeszcze dobiec kilka metrów do szpitala, bo postawiłem po drugiej stronie ulicy. Biegłem prosto do szpitala i nagle usłyszałem pisk opon i całe moje życie przeleciało mi przed moimi oczami. Otworzyłem je po chwili i zobaczyłem, że niecałe parę milimetrów ode mnie stoi wielki czarny samochód. Przeprosiłem i pobiegłem do szpitala. Dopiero teraz do mnie dotarło, że mogłem zgiąć, ale to teraz nie jest ważne. Podbiegłem do recepcji.
- Przepraszam, gdzie jest Alice ?- spytałem zdyszany
- Jaka Alice ?
- Alice Foutley, przyjechała na poród.
- A tak, jest na porodówce. Schodami w górę i od razu w prawo. - nic nie odpowiedziałem, tylko pobiegłem pod salę. Gdy byłem już na miejscu zobaczyłem, że na korytarzu siedzi Lou z Tom'em .
- Gdzie jest Alice ? - nagle usłyszałem jej krzyki za drzwi naprzeciwko. Podszedłem do nich i chciałem je otworzyć, ale nagle wyszedł Doktor , a za nim łóżko wyjechało z Alice, które jeszcze prowadzili inni lekarze.

~*~ Oczami Alice ~*~
 Czułam straszny ból. Nie było nikogo bliskiego obok mnie, tylko lekarze. Coś usłyszałam, że chyba dziecko ma za krótką pępowinę, jest zagrożone i będzie raczej cesarskie cięcie. Przestraszyłam się .Mówili też, że dziecko może nie przeżyć tego porodu. Gdy to usłyszałam popłakałam się, nie chciałam stracić tego maleństwa, ono jest całym moim życiem. Nagle wywieźli mnie na łóżku z sali i zobaczyłam Harry'ego .
- Harry .. - dalej płakałam.
- Wszystko będzie dobrze- szedł równo ze mną i trzymał mnie za rękę po czym dodał- Jestem z Tobą, już nie płacz. - ucieszyłam się, że już jest ze mną, że nie będę sama i w ten zabrali mnie na kolejną salę.
- Przepraszam, ale nie może pan iść z nami - powiedział Doktor
- Ale ja muszę być przy niej, proszę - błagał Harry
- Nie, przykro mi, ale musi pan tu zostać - załamany usiadł na krzesło i czekał jak będzie już po wszystkim. Po chwili doszli do niego Lou i Tom . Powiedzieli mu, że wszystko będzie dobrze, mimo tego, że lekarz powiedział, że dziecko może nie przeżyć , lecz będą robić co w ich siły.

sobota, 1 czerwca 2013

Rozdział 14

 Zrobiłam śniadanie i poszłam po kolei obudzić każdego. Nikt nie chciał się ruszyć, więc zostawiłam jedzenie na stole. W lodówce trochę wiało pustką, tak więc zabrałam torebkę i poszłam do sklepu. Nagle podeszły do mnie jakieś małe dziewczynki.
- Przepraszam, czy to pani jest dziewczyną Harry'ego z One direction ? - spytały 
- Tak - zaśmiałam się
- Możemy z  panią zrobić zdjęcie ?
- Jasne - każda po kolei robiła sobie ze mną zdjęcie. Trochę było mi smutno, że rozpoznały mnie przez Hazze, a nie przez mój zawód. Ale takie dziewczyny to raczej bardziej są zainteresowane 1D , niż modelkami. Kupiłam to co trzeba i trochę owoców dla małej Lux. Wróciłam do domu i od razu weszłam do kuchni, gdzie siedzieli wszyscy i zajadali jajecznicę. Odłożyłam wszystkie zakupy i odłożyłam torbę.
- Mogłaś mi powiedzieć, że idziesz do sklepu, poszedłbym. Nie możesz dźwigać ciężkich rzeczy sama dobrze o tym wiesz . - odezwał się nagle Loczek i zaczął myć naczynia. 
- Oj przestań .- spojrzałam na niego, a potem na Niall'a, który właśnie szedł w naszym kierunku z pustym talerzem. 
- Alice , trzeba przyznać, że twoja jajecznica jest lepsza od Harry'ego. Przykro mi chłopie - poklepał mojego chłopaka po ramieniu i poszedł się szykować . Wystawiłam do brunetka język, a on mnie pocałował w kącik ust .
- Może ty też idź się szykuj, bo za godzinę wychodzicie.
- Okey - szedł schodami do góry , był w samych bokserkach, które strasznie opinały się na jego pośladkach. Zapatrzyłam się . Po chwili usłyszałam. 
- Możesz nie patrzeć się na mój tyłek - zaśmiałam się i podążyłam  w kierunku drzwi, bo właśnie zadzwonił dzwonek. Otworzyłam drzwi i stała tam Lou z Lux .
- Cześć- uśmiechnęłam się i wpuściłam dziewczyny do domu. Lou położyła torbę w przedpokoju i poszła do salonu usiąść. Wzięłam mała na ręce i podeszłam do schodów. 
- Lux idź do wujka Harry'ego jest u siebie w pokoju. Usiadłam koło przyjaciółki. 
- Widzę , że brzuszek urósł i to bardzo. Nie widziałam cię dawno. To wiesz już jaka płeć ? No opowiadaj ! - uśmiechnęła się po czym delikatnie mnie szturchnęła
- Tak, będzie dziewczynka, ale jest problem .- posmutniałam 
- Coś jest z dzieckiem ? 
-  Ciąża jest zagrożona - łezka mi poleciała po policzku, ale szybko ja otarłam dłonią.
- Ej nie martw się , na pewno będzie dobrze. Lux też była zagrożona i co ? Żyje i w dodatku daje czasem popalić- zaśmiałyśmy się równocześnie .

~*~ Oczami Harry'ego ~*~
 Zapinałem spodnie kiedy usłyszałem , że ktoś wchodzi do pokoju. Myślałem , że to Ali, ale gdy się odwróciłem nie zauważyłem jej tylko Lux. 
- Hej - wziąłem ja na ręce - co tu robisz skarbie ? - uśmiechnąłem się promiennie.
- Ciocia Ali - powiedziała tylko tyle. Zaśmiałem się , dałem małej moja koszulkę i zszedłem z nią na dół, gdzie siedziały dwie rozgadane baby. Spojrzałem się na nie po czym Ali wstała i zabrała ode mnie małą
- Przywitałaś się z wujkiem ? - powiedziała Lou do córki, a ona tylko pokonała główna. 

~*~ Oczami Alice ~*~ 
 Podałam chłopakowi jego koszulkę , która trzymała Lux . Trzymałam ją na rękach.
- Lou to zostaw małą na noc, jutro po nią przyjedziesz. Pewnie zmęczona będziesz, a dla mnie to przyjemność- uśmiechnęłam się do małej.
- No okey. Dawno nie byłam też nigdzie z Tom'em. Dam mu znać, że mamy wolny domu. - wszyscy zaczęli się śmiać. Po chwili na dół zeszła cała reszta z Sophie.
- To co jedziemy ?-spytał Liam, chłopcy pokiwali głową i każdy pomału wychodził z domu. Na końcu został  Harry, Lou i Sophie.
- No to pa - chłopak podszedł do mnie i pocałował - Kocham! - uśmiechnęłam się, a on wyszedł. Lou w tym czasie pożegnała się z Lux i pokazała mi rzeczy małej, wytłumaczyła co i jak i poszła zaraz za Loczkiem.
- Sophie, a ty gdzieś idziesz ? - spytałam ciekawa
- No muszę iść do pracy i zajechać do domu zabrać parę rzeczy.Ja lecę, pa
- To pa -pożegnałyśmy się i ona również poszła. Zostałam z Lux sama. Postawiłam małą na dywan i poszłam po torbę, którą położyłam na kanapę. Mała podeszła do mnie i pomału wdrapała się na nią.
- Hhhmmm.. co tu mama dała. Jeden misiu, butelkę, smoczka, ciuszki na przebranie. Wiesz co ? Ciocia ci zrobi taką dobrą papkę z bananów, chodź pokażę ci. - Złapałam ją za rączkę i razem powędrowałyśmy do kuchni. Posadziłam ja na blat .
- Zabierzemy wujkowi Harry'emu dwa banany, okey ? Tylko to będzie nasza tajemnica. Cii- położyłam palec na ustach, a mała powtórzyła po mnie. Wyjęłam miseczkę, obrałam banany ze skórki, wyrzuciłam początek banana, tam gdzie był robak i w miseczce zaczęłam ugniatać dobą część bananu, dopóki nie zrobiła się papka. Zaczęłam karmić małą, ale w pewnym momencie Lux wzięła to w raczki i rzuciła tym we mnie, po czym zaczęła się śmiać.
- Oj nie... - podeszła do niej i zaczęłam ją gilgotać - Teraz ciocia będzie musiała się przebrać. - wzięłam małą na ręce i powędrowałam na górę. Posadziłam ją na dużym łóżku.
- A teraz ciocia się szybko przebierze - szybko nałożyłam na siebie coś i z powrotem obydwie zeszłyśmy na dół. Nie zjadła do końca papki, a było dość ciepło więc dałam jej jeszcze loda. Ucieszyła się. Potem zabrałam ją na mały spacer na plac zabaw. Chwile bawiłyśmy się, a potem wróciłyśmy do domu. Przygotowałam obiad, między czasie pobawiłyśmy się jeszcze. Nakarmiłam Lux i poszłyśmy obejrzeć bajki w telewizji. Oglądałyśmy chyba z 1,5 godziny je, ale zauważyłam, że Lux robi się śpiąca, więc postanowiłam ją przebrać w jakieś leginsy i położyłam ją do łóżka. Nie miała tu swojego, więc spała w moim i Harry'ego.
- Ciocia, a bajka ? - spytała nagle. Szybko zeszłam na dół i wyciągnęłam z torby jej książkę. Wzięłam jeszcze jej soczek i smoczka. Mała leżała dalej na łóżku, położyłam się obok i dałam smoczka. Zaczęłam czytać jej książkę. Po przeczytaniu zorientowałam się, że mała usnęła więc, odłożyłam książkę . Dalej leżałam obok niej, tylko że tym razem głaskałam ją. Tak słodko wyglądała. Poczułam się trochę już jak mama, wiem, ze niedługo na świat przyjdzie takie moje maleństwo. Nagle zobaczyłam, że drzwi się uchylają, a za nich wielka czupryna. Uśmiechnęłam się gdy zobaczyłam, że to Hazza.
- Usnęła ? - spytał i usiadł na skrawku łóżka.
- Myhym.. - spojrzałam na córkę przyjaciółki.- Ale ona śliczna - pogłaskałam ją
- Tak, ale nasza też będzie ładna, nawet bardzo bo po tatusiu..
- Ej - rzuciłam w niego poduszką. Ogólnie to cały czas mówiliśmy praktycznie szeptem, tak aby małej nie obudzić.
- No dobra, po mamusi też - zaśmiał się delikatnie - Idę wziąć prysznic, idziesz ze mną ? - spytał, a ja pokiwałam przecząco głową, chłopak zruszył ramionami i poszedł do toalety. W tym czasie szybko przebrałam się w koszulkę i krótkie spodenki i z powrotem weszłam do łóżka, tylko, że tym razem położyłam się już pod kołdrą. Spojrzałam na zegarek była 21:00. Nagle z łazienki wyszedł Lokers i położył się. Między nami leżała mała.
- Niedługo tak właśnie będzie - spojrzałam mu w oczy
- Tak niedługo owoc naszej miłości, będzie z nami, szczerze trochę się boję ..
- Czego ? - byłam ciekawa. Trochę mnie tym zaskoczył.
- Boję się , że nie będę dobrym ojcem. W końcu nie jestem jakiś dojrzały i w ogóle.
- Harry, będziesz na pewno świetnym tatą, Przypomnij sobie jak opiekowałeś się Lux, ona z resztą cię uwielbia, to o czymś świadczy. - uśmiechnęłam się, po cym dodałam- A gdzie chłopcy z Sophie ?
- Pojechali na imprezę, a po drodze zabrali ją ze sobą.
- A ty czemu nie pojechałeś ?
- Nie chciałem, abyś była cały dzień sama - uśmiechnął się pokazując przy tym swoje ząbki.
- Idę spać - powiedziałam ziewając
- Ja też- chciałam się do niego przytulić tak jak co noc, ale przypomniałam sobie, że pomiędzy nami leży Lux , więc zasnęłam.
 Rano obudziłam mnie Lux.
- Ciocia siusiu. - poszłam z nią do toalety. Po czym zeszłyśmy na dół. Włączyłam jej telewizję i poszłam zrobić śniadanie. Zjadłam z małą po czym zszedł na dół Louis.
- Boże, ale mam kaca - zajrzał do lodówki
- Nie dziwie się - wyciągnęłam z lodówki wodę gazowaną i mu podałam.- O której wróciliście ?
- Nie wiem, chyba około 3.
- To co ty tu jeszcze robisz ? Ty się idź połóż.
- Masz racje - wziął wodę i poszedł do swojego pokoju. Przebrałam dziewczynkę, uczesałam i kazałam jej obudzić Loczka. Dziewczynka strasznie się śmiała. Wskoczyła na Harry'ego i zaczęła po nim skakać. Chłopak gdy się obudził zaczął ją łaskotać, a Lux wybuchła jeszcze głośniejszym śmiechem. Gdy na nią patrzę od razu na twarzy pojawia mi się uśmiech. Niedługo po tym przyszedł po małą Tom. Lux nie chciała iść, przytuliła się do mnie i nie chciała mnie puścić.
- Skarbie, na pewno nie długo ciocia cię odwiedzi - uśmiechnęłam się do niej.
- Napewnio ? - spytała
- Tak - pobiegła do swojego taty, a ja podałam mu torbę. - To dajcie znać jak będzie trzeba znów się małą zaopiekować.
- Jasne, dzięki wielkie. - no i poszli. Pobiegłam do mojego chłopaka, który leżał jeszcze i coś przeglądał na telefonie.
- Harry .. - uśmiechnęłam się promiennie.
- Tak kochanie ?
- Wiesz to już prawie 6 miesiąc, a my nic jeszcze nie mamy, może pojedziemy na jakieś zakupy ?
- Okey - poszedł się ubrać i tak spędziliśmy dzisiejszy dzień .