niedziela, 28 kwietnia 2013

Rozdział 12

 Dawno nie byłam tu, stęskniłam się za tym miastem. Pojechaliśmy wszyscy do domu chłopców.  Lecz ten długi lot mnie trochę zmęczył, więc chciałam wrócić do siebie. Powinnam również zajrzeć do pani Helen, dawno się z nią nie widziałam, bo albo ciągle byłam zabiegana, albo mnie nie było. Siedzieliśmy nadal u chłopaków.  Spojrzałam na Sophie, która cały czas się śmiała. Harry siedział obok i mnie obejmował. Też się cały czas śmiał. Spojrzała na niego, po czym szturchnęłam go .
- Harry zawieziesz mnie do domu, jestem zmęczona - powiedziałam cicho, aby nikomu nie przeszkodzić w rozmowie.
- Jasne, chodź - wstaliśmy i poszliśmy do holu, aby się ubrać
- A wy gdzie ? - spytał się Lou
- Jestem zmęczona, pojadę się już do domu. Sophie idziesz z nimi ? - powiedziałam zakładając buty
- Tak, jadę - wstała od stołu. Pożegnałyśmy się z chłopakami i wraz z Hazzą pojechaliśmy do mojego i Sop domu. Chłopak pomógł mi walizką, zaniósł ją do mojego pokoju.
- Połóż ją przy szafie, jutro ją rozpakuje - usiadłam na łóżko i zaczęłam się rozbierać.
- Posłuchaj, pojedziesz jutro ze mną do rodziców ? Bo wiesz chciałbym cię przedstawić moim rodzicom i powiedzieć, że zostanę ojcem. - spojrzał na mnie
- Jasne - uśmiechnęłam się i narzuciłam na siebie piżamę. Położyłam się do łóżka, a chłopak pocałował mnie i wyszedł. Nagle do pokoju weszła Sophie.
- Mogę ?
- Wchodź - poklepałam obok siebie miejsce, aby Sophie usiadła obok mnie.
- Jak się czujesz ? - spytała się
- Dobrze - uśmiechnęłam się po czym złapałam się za brzuszek. Tak długo rozmawiałyśmy aż w końcu obydwie usnęłyśmy w moim pokoju. Już dawno nie spędziłam takiego wieczoru z Sophie. Cieszyłam się, że wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Ciekawa jestem jak jest z Max'em, bo w końcu od trzech miesięcy się nie widzieli, tak mi się wydaje.
  Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które zaglądały za żaluzji. Usiadłam rozciągnęłam się i spojrzałam na zegarek, była 10:20. Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbatę. Może to dziwne bo zazwyczaj piłam z rana kawę, a teraz herbatę. Mama mi zakazała pić ją, nie wiem dlaczego, ale nie ważne. Odpaliłam laptopa  i usiadłam na hoker. Popijając herbatę, czytałam nowie wiadomości, co się dzieje na świecie i nagle zauważyłam jeden artykuł. " Alice Foutley i Harry Styles znowu razem ?! " Więc kliknęłam i zaczęłam czytać ; "..Od trzech miesięcy Harry i Alice się nie odzywali. Alice wyjechała najpierw na Barbados, a potem poleciała do swojego rodzinnego miasta. Za to Harry został w Londynie . Jednak wczoraj jeden z naszych reporterów był na lotnisku i własnie uchwycił na zdjęciu Alice i Harry'ego jak razem idą z lotniska trzymając się przy tym jeszcze za ręce . Czy wrócili do siebie ? Raczej tak, a oto zdjęcia na dowód. " i pokazane były zdjęcia oraz krótki filmik. Nawet nie byłam tym zaskoczona, że będzie już o tym głośno. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Była to pani Helen.
- O dzień dobry pani - uśmiechnęłam sie na powitanie
- Dzień dobry Alice -odwzajemniła uśmiech - Zrobiłam ciasto, słyszałam, ze przyjechałaś więc przyniosłam wam kawałek. - pokazała blachę z ciastem
- Dziękujemy, niech pani wejdzie - wzięłam od niej ciasto, wpuściłam ją do środka i zamknęłam nogą drzwi.
Pokroiłam ciasto, zaparzyłam herbatę i usiadłam z panią Helen na temat, tego co się ostatnio wydarzyło. Nie wspomniałam nic o zdradzie Harry'ego, nawet nic o nim. Tylko powiedziałam, że mam chłopka. Kobieta i tak nie była zbytnio zorientowana w tych sprawach. Spytałam się jak się czuje, mówiła mi że bardzo dobrze i szczerze było to nawet po niej widać. Wyglądała świetnie. W pewnym momencie rozmowa zeszła do mojej ciąży.
- Który to miesiąc ? - spytała
- Zaczął się czwarty - uśmiechnęłam się
- A mogę wiedzieć, kto jest tym szczęśliwym tatusiem ?
- Nie wiem czy pani pamięta, ale.. -nagle przerwał mi dzwonek do drzwi. - Przepraszam na moment- poszłam otworzyć, a tam stał Loczek .
- Cześć skarbie , jak się mają moje maleństwa- pocałował mnie i wszedł do mieszkania.
- Dobrze się czujemy. - chłopak się uśmiechnął po czym wszedł do salonu gdzie siedziała sąsiadka.
- Tak , a oto tatuś mojego dzidziusia- zaśmiałam się i usiadłam na kanapie , a chłopak zaraz obok. Dalej rozmawialiśmy, ale po chwili kobieta powiedziała, że musi już iść, więc pożegnałam się z nią i wyszła.
- To co jedziemy ? - spojrzał na mnie
- Teraz ? Chyba żartujesz. Nie widzisz w jakim jestem stanie. - stałam w krótkich spodenkach i w białej koszulce.
- Dla mnie wyglądasz świetnie - podszedł do mnie i pociągnął za ramiączko koszulki.
- Poczekaj tu ja się wyszykuje i możemy jechać - posłałam mu promienny uśmiech i poszłam pod prysznic. W tym czasie wstała Sophie i zaczęła rozmawiać z Hazzą. Poszłam ubrać się i spakować, ponieważ jedziemy tam na dwa dni.
- Gotowa jestem - uśmiechnęłam się.
- A wzięłaś coś eleganckiego ? - spytał
- Nie, po co ?
- Weź, bo pójdziemy na kolacje
- Okey - wróciłam się i wyszukałam coś z szafy. - Już. Weźmiesz moją torbę ? - pociągnęłam ją do holu.
- Co ty wzięłaś ? Jedziemy tylko na dwa dni - zaśmiał się, po czym wziął walizki pożegnał się z Sophie i wyszedł.
- Pa Sophie, tylko demolki nie zrób- pożegnałam się i poszłam do Hazzy. Wsiadłam do jego czarnego Range Rover'a, a zaraz po mnie on. I pomału ruszyliśmy w drogę. Na chwile jeszcze Harry podjechał zatankować auto i dalej ruszyliśmy. Nagle zadzwonił Lou do chłopka.
- Harry wracaj ! - krzyczał do telefonu
- Ej, co tam się dzieje? - ciekaw
- Proszę cię, Niall cały czas coś je, zrobiłem przed chwilą zakupy, zapełniłem całą lodówkę, po 30 minutach przychodzę i co widzę , pustkę -zaczęliśmy się śmiać - Wy się tam nie śmiejcie tylko ratujcie, właśnie przyszła moja pizza, i co ? Nie ma jej ! Harry.. - udawał, że płacze
- Przecież z wami jest Liam, powinien to ogarnąć
- Ale go nie ma, jestem z nim sam- nagle usłyszeliśmy śmiech Niall'a
- Boże to zadzwoń, ja muszę kończyć, cześć - rozłączył się, a ja zaczęłam się śmiać z nim.  Po jakimś czasie wyjęłam z torebki gazetę i zaczęłam ją czytać, nie chciałam rozpraszać Harry'ego podczas jazdy. Tak sobie czytałam, ale po chwili ją odłożyłam, nie mogłam czytać , bo mnie mdliło. Nagle natrafiliśmy na korek.  Rozciągnęłam się , jednak siedzenie w jednej pozycji robi swoje.
- Alice...
- Tak ?
- Mam dla ciebie małą niespodziankę - chłopak podwinął lewy rękaw bluzki, ujrzałam tam biały plaster
- Co ci się stało ?!- złapałam go za tą rękę i spojrzałam mu w oczy
- Odklej - byłam przerażona, ale zrobiłam tak jak kazał. Zobaczyłam tam nowy tatuaż. Była to literka " A " - Wiem, że małe , ale to dla ciebie to zrobiłem.
- Jest cudowny, kocham cię - pocałowałam go namiętnie. Dobrze, że był korek, bo mieliśmy trochę czasu na pocałunek. Po 30 minutach ruszyliśmy dalej, nagle zrobiłam się senna i usnęłam. Gdy obudziłam się spojrzałam na mojego chłopaka, który musiał cały czas prowadzić.
- Harry jeśli chcesz możemy się zmienić ? - zaproponowałam
- Nie skarbie, już jesteśmy - cmoknął mnie w usta. Rzeczywiście chwile potem Loczek wjeżdżał na podjazd koło domu.
- Harry, boje się - spojrzałam się przed siebie
- Ale nie masz się czego bać, zobaczysz będzie dobrze.
- A jeśli mnie nie polubią, nie zaakceptują, jeszcze dziecko...- przerwał mi pocałunkiem.
- Uspokój się będzie dobrze. - chłopak wysiadł z auta i podszedł do mnie pomóc mi wysiąść. Staliśmy już w drzwiach. Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam, a on zapukał w drzwi. Drzwi się otworzyły, a w progu stanęła ciemno włosa kobieta .
- Synu, no na reszcie. - uściskała go, weszliśmy do mieszkania . Siedzieli tam jacyś ludzi, których Hazza zaraz mi przedstawił,
- Mamo, to jest moja dziewczyna Alice, Alice moja mama
- Cześć miło mi cie poznać - przytuliła mnie
- Mi panią również miło - uśmiechnęłam się delikatnie
- To jest moja siostra Gemma, mój ojczym Robin, mój tata Joe - przywitałam się z nimi. Mama Harry'ego kazała nam się przysiąść do stołu. Lecz chłopak kazał im się szykować, bo powiedział, że idziemy na kolację. Hazza poszedł po nasze torby po czym razem z nim poszłam do jego pokoju, gdzie mieliśmy razem spać. Przebrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i czekałam już na chłopka. Zeszliśmy razem na dół i czekaliśmy na resztę, zamówiliśmy 2 taxi, które po 10 minutach czekała na nas. My pojechaliśmy jedną z jego ojcem, a reszta pojechała drugą do jednej z najdroższych restauracji w mieście. Mieliśmy już zarezerwowany stolik, więc kelnerka od razu zaprowadziła nas i dała karty. Każdy zamówił coś do jedzenia i lapkę wina, ale niestety ja nie mogłam pić, więc zamówiłam sobie wodę. Gdy czekaliśmy na zamówienie Loczek się odezwał.
- Chciałbym wam coś jeszcze powiedzieć. A więc tak chyba jak już zauważyliście, ale i tak powiem. Zostanę ojcem - uśmiechnął się, wziął moją dłoń i ją pocałował. Zarumieniłam się.
- Synu tak się cieszę, zostanę babcią. - mama chłopka była tym zachwycona, tak samo Gemma i Robin, lecz ojciec Hazzy miał minę jakby chciał normalnie mnie zabić. Nie spoglądałam na niego, przerażała mnie ta mina. Po około 3 godzinach wróciliśmy, nikt nie był upity, ponieważ wypili tylko jedną lapkę wina, nie chcieli abym była sama. Poszłam na górę, a Harry'ego zatrzymał jego ojciec, który własnie miał wracać do siebie.

~*~ Oczami Hazzy ~*~
- Synu poczekaj - zatrzymał mnie ojciec.
- Alice idź na górę, ja zaraz przyjdę - puściłem jej rękę , a ona poszła do mojego pokoju.- Tak ? Coś się stało ?- spytałem, byłem ciekawy o co chodzi. Wyszliśmy na zewnątrz, aby naszą rozmową nikomu nie przeszkadzać.
- Zerwij z nią . - powiedział ojciec
- Co ? Co ty mówisz ?!
- Masz , z nią zerwać rozumiesz ?
- Ty sobie chyba żartujesz! Ty nie wiesz co ty mówisz !
- Synu ona niszczy ci karierę, zobacz przez nią będziesz musiał więcej czasu spędzać w domu, a pieniądze nie lecą z nieba. Musisz zarabiać, pieniądze są ważne.
- Nic mi nie niszczy ! Ona jest dla mnie najważniejsza rozumiesz ?!
- Synu to jest zwykła laska, która pewnie się puści później z jakimś innym. - W tym momencie puściły mi emocje.
- Nie masz prawa ją tak nazywać ! - przywaliłem mu z pięści w twarz- Myślisz tylko i wyłącznie o sobie i pieniądzach.! Jeśli jeszcze raz nazwiesz ją tak to.. - chciałem znów się na niego rzucić, lecz mama i Robin mnie powstrzymali.
- Joe idź już, chyba na ciebie przyszła pora - mama pokazała ręką drogę . Mężczyzna się obrócił i poszedł. Ma szczęście, że był tu Robin, bo nie wiem co bym zrobił. Mama kazała mi iść do Alice, bo nie wiadomo jak ona to zareagowała. Mogła to usłyszeć .

~*~ Oczami Alice ~*~
 Usłyszałam jakieś wrzaski, zbiegłam po schodach i ujrzałam Loczka, który szedł w moją stronę.
- Harry co się stało ? - spytałam idąc z powrotem do pokoju.
- Nic się nie stało kochanie - pocałował mnie w czoło
- Ale jak rozmawiałem z Shane to słyszałam jak krzyczysz .
- To nic poważnego
- Jeśli to chodzi o mnie, powiedziałam coś nie tak, to przepraszam, ale się denerwowałam, - chłopak zdjął z siebie ubrania został w samych, czarnych bokserkach Calvin'a Klein'a. Położyłam się na łóżku, a on obok mnie. Przytulił mnie do siebie ,
- Nie, byłaś świetna. Widziałaś jak się moja mama cieszyła, że zostanie babcią, chyba jeszcze nigdy jej tak szczęśliwej nie widziałem. Nie masz się czego martwić - pocałował mnie w usta po czym dodał - Nie przejmuj się. A jak się trzyma maleństwo nasze ? - spytał
- No jeśli o nie chodzi to jutro o 17: 00 jestem umówiona na kolejne USG, pójdziesz ze mną ? - uśmiechnęła się promiennie.
- To chyba oczywiste, że chce zobaczyć moje dziecko. - przytuliłam go, cieszyłam się że jesteśmy razem, że mam kogoś takiego jak on. Bardzo go kochałam, to najlepsze chyba co mnie w życiu spotkało. Chwile potem już usnęliśmy.
 Około 9:20 obudził mnie Harry, który coś robił przy walizce.
- Co robisz ? - spytałam zaspanym głosem rozciągając się przy tym
- Obudziłem cię ? Sorry nie chciałem - Loczek nie miał zbytnio dobrego humoru, był smutny może i zły.
- Harry, wszystko okey ? - spojrzałam na niego, nie wiedziałam o co chodzi
- Tak - wyszedł z pokoju i poszedł do toalety chyba wziąć prysznic, bo miał ze sobą ciuchy i ręcznik. Dziwnie się zachowywał, ale najgorsze jest to, że nie wiem dlaczego. Zastanawiała mnie wczorajsza sytuacja, czemu były takie krzyki. Niespodziewanie do pokoju weszła mama Loczka.
- Część Alice - uśmiechnęła się - Mogę wejść ?
- Oczywiście - przesunęłam się tak, że siedziałam oparta o stelaż łóżka.
- Jak będziecie głodni to na dole jest śniadanie. Muszę na chwile gdzieś wyjść, ale to dosłownie na chwile, więc jak coś to Gemma jest u siebie. Będę za 20 minut.
- Okey - kobieta wyszła. Dochodziła już 10 :00 , a Hazza dalej był w toalecie. Postanowiłam zajrzeć do niego, sprawdzić czy wszystko jest dobrze. Zapukałam do drzwi, które znajdowały się na przeciwko naszego pokoju. - Harry, to ja mogę wejść? - spytałam, chłopak otworzył mi drzwi i wszedł z powrotem do wanny. Na jego twarzy był smutek, a oczy były zaszklone od łez. Usiadłam na brzegu wanny i spojrzała ma niego.
- Wszystko okey ?
- Nie.. - zakrył się dłońmi
- Harry...- złapałam go za rękę
- Mam tego już dość. Staram się, chce aby wszystko było dobrze, żeby był ze mnie dumny, ale on i tak mam mnie gdzieś. Myśli jedynie o sobie, o korzyści dla siebie. Nienawidzę go. - mówił zapłakany, przytuliłam go.
- Skarbie, nie płacz - pocałowałam go w głowę
- Wejdź do mnie - rozebrałam się i weszłam do wanny. Nie była ona zbyt duża, ale zmieściliśmy się. Położyłam się do niego tyłem, a on mnie przytulił. Leżeliśmy tak przytuleni przez jakiś czas.
- Kocham cię - powiedział
- Ja ciebie też, wychodzimy już ? Nie chce się spóźnić na USG. - chłopak wyszedł potem pomógł mi wyjść. Poszłam do pokoju ubrać się, a on został wyszykować się w toalecie. Zeszliśmy na dół, jego mama już przyszła. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do domu. 

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Rozdział 11

 Nie mogłam w to uwierzyć, że jestem w ciąży. Gdy się o tym dowiedziałam załamał się mój świat. Co ja teraz zrobię .. Moja kariera przecież się skończy, no bo kto weźmie ciężarną modelkę do jakiegoś magazynu. Ale jak ja mam powiedzieć to jemu, przecież on też ma karierę i teraz jak cały świat się o tym dowie to może się skończyć. Przecież takie dziecko to jest wielkie obciążenie. Nie wiem jak ja mu to powiem, a jeszcze muszę powiedzieć to moim rodzicom.  Głupio by było gdyby dowiedzieli się o tym od gazet. 
- Sophie...- siedziałam na swoim łóżku skulona. Kolana miałam pod brodą, a twarz schowaną między nogami.
- Tak ? - spojrzała na mnie po czym odłożyła test na półkę, która stała na przeciwko łóżek. 
- Mam do ciebie prośbę, no w sumie to dwie. 
- Jakie ? 
- Wiem, że jeszcze zostało nam ponad 5 dni , ale nie możemy tu zostać tydzień dłużej ? Muszę sobie wszystko przemyśleć.
- Okey, zadzwonię zaraz do Jack'a.
- No i jeśli chłopcy będą dzwonić to nic im nie mów, dobrze ? - podniosłam głowę i spojrzałam na nią.
- Jasne, nic nie powiem, ale wiesz że musisz i tak powiedzieć to Harry'emu.
- Wiem.. Ale jeszcze nie teraz. - Sophie wyszła, ponieważ miała ona tu też trochę pracy. Miała porobić zdjęcia jakieś dziewczynie, która chciałaby zostać modelką. Więc siedziałam sobie tak sama, postanowiłam zadzwonić do mamy, ona mnie zawszę pociesza i wspiera, muszę jej powiedzieć, a z resztą dawno ze sobą nie rozmawiałyśmy. Wzięłam niepewnie telefon, wykręciłam numer, który znałam na pamięć. Usłyszałam trzy sygnały, a potem głos mojej mamy .
- Córciu ? - odezwała się niepewnie mama ?
- Cześć mamo 
- Jeju córciu, stęskniłam się za tobą - powiedziała radośnie 
- Ja też - uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam w jej głosie takie szczęście
- Co tam u ciebie słychać? Jak sobie radzisz ? 
- Dobrze..Mamo..
- Tak skarbie ?
- Muszę ci o czymś powiedzieć 
- Słucham cię córciu 
- Pamiętasz jak mówiłam ci o Harry'm, że to mój chłopak ? 
- Tak, coś się stało ? 
- Rozstaliśmy się , a ja ... jestem w ciąży - powiedziałam to szybko, na jednym oddechu. 
- Jeszcze raz powiedz, bo chyba zły zasięg..
- Mamo rozstałam się z Harry'm i na dodatek jestem w ciąży - powtórzyłam, tylko że teraz płakałam. W odpowiedzi usłyszałam tylko ciszę ..- Mamo - mówiła coraz bardziej płacząc 
- Córciu no co mam powiedzieć, nie jestem zbyt zachwycona, bo myślałam, że trochę później zostanę babcią. Ale stało się. Wiedz, że możesz zawszę na mnie liczyć, dzwoń o każdej godzinie.
- Mamo tak bardzo cię kocham, brakuje mi cię - mówiłam przez łzy.
- Chciałabym przylecieć do ciebie, ale nie mogę- posmutniała
- Domyślam się, a co tam u Lucky ? 
- Dobrze, urósł trochę. Skarbie muszę już kończyć, bo tata zaraz przyjdzie. Pamiętaj kocham cie i zawsze możesz na mnie liczyć i na tatę też .
- Ja ciebie też, wiem. Pa - rozłączyłam się i odłożyłam telefon na półkę.Nie wiedziałam co ze sobą zrobić, a nie chciałam tak siedzieć tu w ciszy, więc ubrałam się  i postanowiłam wyjść na miasto. Napisałam kartkę Sophie i zostawiłam ją na komodzie. Wyszłam z hotelu i poszłam w kierunku plaży. Usiadłam na wydmie i rozmyślałam jak to wszystko się potoczy, jak to dziecko zmieni mi życie, no i Harry'emu. Dlatego zastanawiałam się czy mu o tym powiedzieć. Nie wiem co teraz z tym zrobię. 
  Następnego dnia Sophie chciała, a byśmy znów wyszły na plaże, lecz zadzwonił Jack i powiedział, że nie możemy przedłużyć wakacji o tydzień, bo Sophie ma urwanie głowy i cały czas ma jakieś zamówienia na zdjęcia. To dobrze, cieszę się że przynajmniej jej się układa. A potem zadzwonił Niall do mnie.
- Hej Alice 
- Cześć 
- Co tam ? Słyszałem, że jesteście na Barbados .
- Chyba w porządku, no jesteśmy, a co ?
- Chyba ? Coś się stało ? - spytał
- Nie no co ty, wszystko okey. Jeśli chodzi o Barbados to ? 
- A no właśnie, bo mieszka tam mój kumpel Max i miał mi ostatnio wysłać paczkę, ale jeśli wy jesteście to chyba będzie prościej, co nie ? 
- Czekaj .. - spytałam się Sophie jak ma na imię jej nowy kolega , a ona że Max Dave - On się nazywa Max  Dave ? - spytałam 
- No, skąd to wiesz..?- zaskoczony
- Poznałyśmy go niedawno
- Ale ten świat mały - zaśmiałam się - dobra muszę już kończyć, pa do zobaczenia w Londynie. - rozłączyłam się i spojrzałam na przyjaciółkę, która ubierała się .
- Gdzie idziesz ? - spytałam jej
- Umówiłam się z Max'em - uśmiechnęła się i poprawiła usta błyszczykiem
- Aha, miłej zabawy ci życzę - powiedziałam zła
- Ej no nie złość się, ale wiesz, że jutro z rana wylatujemy. Chciałabym się z nim spotkać.- usiadła na moim łóżku obok mnie .
- Dobra idź . - spojrzałam na nią
- Dzięki - pocałowała mnie w policzek po czym dodała - Zadzwoń do Harry'ego, w końcu on też powinien o dziecku wiedzieć w końcu to jego , co nie ?
- Tak, wiem z kim śpię. Nie będę z nim rozmawiać..
- Musisz mu o tym powiedzieć
- Sophie daj mi już z nim spokój ! Nie chce mieć z nim nic wspólnego, rozumiesz ? - wstałam wściekła z łóżka.
- Ale masz. Będziecie mieli dziecko!
- Nie chce, aby moje dziecko miało takiego ojca. ! - nie wytrzymałam już. Usiadłam z powrotem na łóżko po czym się skuliłam i zaczęłam płakać. Nie miałam już sił do tego tematu. Chciałabym aby wszystko było tak jak kiedyś. Sophie przytuliła mnie i powiedziała, że musi już iść. Zostałam sama. Nie wiem co mam już robić. Leżałam w łóżku i oglądałam jakieś denne seriale.. Nie wytrzymam już tego dłużej. Wzięłam komputer i sprawdziłam bilety lotnicze do New York. Były o 7:00 rano, więc zarezerwowałam jeden. Po około 2 godzinach przyszła Sophie z Max'em.
- Cześć - uśmiechnęłam się sztucznie. Dziś coś nie miałam dobrego humoru.
- Hej, i jak tam ? - spytał
- Yyy.. chyba dobrze,  masz tą paczkę dla Niall'a ?
- Mam - podał mi paczkę po czym pożegnał się z Sophie i wyszedł. Położyłam ją na półce i wyciągnęłam walizkę i zaczęłam się pakować.
- Co ty robisz, przecież jutro się spakujemy ? - spytała zdziwiona
- Sophie, przepraszam cię, ale ja nie mogę wrócić na razie do Londynu. Pojadę do rodziców i posiedzę trochę u nich może jakieś 2 miesiące, albo dłużej. Muszę sobie wszystko na spokojnie przemyśleć.
- W sumie dobrze ci to zrobi, pobędziesz trochę z rodziną. - podeszła do mnie i zaczęła mi się pomagać pakować .- Zobaczysz wszystko na pewno się ułoży - przytuliła mnie.

~*~ 3 miesiące później ~*~
 Leżałam na dole w salonie na kanapie i bawiłam się z Lucky, mama robiła coś na kolacje, a ojciec był jeszcze w pracy. Nagle zadzwonił mi telefon. Pokazała się Sophie ;*.
- Hej - powiedziałam szczęśliwa . Rozmawiamy praktycznie codziennie, kiedy Sophi ma czas. Jack już o wszystkim wie i powiedział, że gdy będę chała wrócić zawsze znajdzie się dla mnie miejsce. A jeśli chodzi o Harry'ego to nie rozmawiam z nim, nie mam na to w ogóle ochoty.
- Cześć, kiedy wrócisz ? Tęsknimy - powiedziała , w oddali usłyszałam głos chłopców.
- Widzę, że imprezę tam macie - zaśmiałam się
- Przyszli do mnie, bo nudziło mi się
- A jest ...
- Nie, nie ma . Chłopcy mówią, że dziś rano gdzieś pojechał nawet nie powiedział gdzie.
- Aha
- A co tęsknisz ? - było słychać w jej głosie radość, mimo tego co zrobił mi Hazza ona uważała, że powinnam mu wybaczyć. Bo niby się strasznie starał, aby mnie przeprosić. Dzwonił, ale ja nie odbierałam.
- Byłam po prostu ciekawa
- Dobra, dobra - zaśmiała się
- Sophie...
- Dobra, a jak tam maleństwo się trzyma, urosło trochę ?
- No i  jak, powiem ci, że już widać brzuszek, przytyło mi się trochę. A moja mama normalnie oszalała, chodzi ze mną na USG i jak widzi je to nie może uwierzyć, że zostanie babcią. - zaśmiałam się
- Przyjeżdżaj chce cie już zobaczyć - zaczęła piszczeć gdy nagle zadzwonił dzwonek, mama krzyknęła, że mam otworzyć bo nie może.
- Wiesz muszę już kończyć , zadzwonię do ciebie jutro, pa pozdrów chłopaków- wstałam i powolnym krokiem poszłam otworzyć drzwi. Ktoś jest strasznie niecierpliwy, cały czas albo dzwoni, albo puka.  Złapałam za klamkę i przekręciłam, czego skutkiem było to, że drzwi się otworzyły.
- Co ty tu robisz ? - podniosłam głos. Byłam zaskoczona .
- Alice, proszę porozmawiajmy - spojrzał na mnie
- Harry nie mamy o czym
- Mamy - zerknął mi na brzuch
- Skąd wiesz ?
- Sophie - ze złości ścisnęłam pięść
- Dobra wchodź - wpuściłam go, nagle odezwała się mama - Skarbie kto to ? - spytała i wyszła za rogu.
- Harry ? Nie za dużo już zrobiłeś ? - spojrzała na niego
- Mamo daj spokój, przyszedł tylko pogadać -złapałam go za ramie i poprowadziłam do mojego pokoju. Weszliśmy, zamknęłam drzwi i usiadłam na łóżku.
- To to słucham - położyłam ręce pod zaokrąglonym brzuszkiem .
- Chciałem cię przeprosić, te sms były pisane z tydzień przed naszym pogodzeniem, a nie wiem co ją napadło żeby napisać tego sms. Nie wiem . Zrozum ja kocham tylko ciebie. Jesteś dla mnie najważniejsza, liczysz się tylko ty-uklęknął przede mną i złapał mnie za ręce. - Alice, powiedz coś... - spojrzał mi w oczy
- Harry co ja mogę ci powiedzieć. Za bardzo cię kocham, aby ci tego nie wybaczyć, a z resztą chciałabym aby moje maleństwo miało normalną rodzinę. Wiem co to znaczy żyć bez ojca i nie chcę aby moje dziecko przeżywało to samo. - opuściłam głowę, a potem znów uniosłam.
- To znaczy, że mi wybaczysz ?
- Tak, ale musisz uważać, bo jeśli coś takiego się powtórzy, to nie wiem czy tym razem to wytrzymam- chłopak mocno się do mnie przytulił i cmoknął mnie w usta.
- Uważaj - uśmiechnęłam się i złapałam za okrąglutki brzuch.
- Mogę.. - wyciągnął rękę i ponownie spojrzał mi w oczy
- Jasne - podniosłam koszulkę tak, aby było go widać, a on swoją ciepłą, dużą dłonią dotknął go.
- Nie mogę uwierzyć, że jest tu nasze maleństwo - uśmiechnął się uroczo pokazując przy tym swoje dwa dołeczki. Brakowało mi tego dotyku. Ja chyba bez niego nie potrafię żyć. Jest dla mnie jak narkotyk, jestem od niego uzależniona. - Muszę już iść, jest późno, więc..- wstał
- A nie możesz zostać na noc ?
- Pozwolisz ? - uśmiechnęłam się i pocałowałam go w jego malinowe usta. Położył się na łóżku, a ja obok niego. Leżałam tyłem do niego , a on obejmował mnie ręką. Cieszyłam się, że jest ze mną, że w reszcie jesteśmy razem.
- Kocham cie - przytulił mnie do siebie jeszcze mocniej
- Ja ciebie też - odwróciłam się i tym razem to ja się do niego przytuliłam.
- Wrócisz ze mną jutro do Londynu ? - odgarnął moje włosy, które opadały mi trochę na twarz.
- Tak, wszyscy się już za mną stęsknili, a ja za nimi. - i tak usnęliśmy w swoich objęciach.
 Obudził mnie on dotykając mojego brzuszka.
- Możesz nie budzić naszego dzidziusia ? - zaśmiałam się , pocałował mnie czule .
- Przepraszam nie chciałem. To co pakujemy cię i lecimy? Bilety są już zarezerwowane na 10 ; 30.
- Pomożesz mi ?
- Oczywiście - wyciągnął moją walizkę i zaczął pakować ubrania, które mu podawałam. Około godziny 9:20 pożegnałam się z rodzicami i taxi z Loczkiem pojechaliśmy na lotnisko. Chłopak ciągnął moją walizę jedną ręką, a drugą trzymał mnie za rękę. Poszliśmy po odbiór biletów i weszliśmy na pokład samolotu .
- Serio, pierwsza klasa ?
- Musiałem o moje maleństwa w końcu zadbać, a wiesz mam dla ciebie niespodziankę, ale dostaniesz ją dopiero jak wylądujemy. Lot trwał strasznie długo, ale z Harry'm spędziłam miło ten czas. Wylądowaliśmy i poszliśmy po walizkę. Nagle usłyszałam za sobą jakieś krzyki, chyba ktoś mnie wołał. Zobaczyłam w oddali jak biegnie Sophie
- Alice ! - krzyczy
- Sophie ?  Co ty tu robisz ? - podbiegła do mnie i mnie przytuliła.
- Jeju ale tęskniłam za tobą - uśmiechnęła się
- Ja też, ale skąd wiedziałaś, że dziś przyjadę ? - ona spojrzała sie na Hazze
- To była ta niespodzianka
- Kocham cię - powiedziałam i odwróciłam się do przyjaciółki. Za jej pleców ujrzałam chłopców, z którymi się przywitałam. Po wszystkim pojechaliśmy razem do domu chłopców. Ciągle się zachwycali moim brzuszkiem, przedrzeźniali się, który będzie lepszym wujkiem. Chyba dawno tak się nie śmiałam.


poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Rozdział 10

 I tak to wszytko się dłużyło i dłużyło. Nie mogłam przestać o nim myśleć, dlaczego on to zrobił. Nie wiem..
Próbował się nie raz jakoś ze mną skontaktować i tak też właśnie było dzisiaj.
 Była 10:30 ktoś zaczął pukać do drzwi. Nie chciało mi się wstawać , a do drzwi miała bliżej Sophie.
- Sophie otwórz !- krzyknęłam, lecz w zamian nic nie usłyszałam , tylko ciszę i pukanie . Wstałam i powolnym krokiem poszłam do pokoju przyjaciółki. Nie było jej, trochę się zdziwiłam, bo nigdy jak wcześniej tak wcześniej nie wychodziła. Ten ktoś za drzwiami cały czas dawał o sobie znać. Wiec otworzyłam drzwi i ujrzałam smutnego Harrry'ego.
- Harry proszę cię ... - próbowałam zamknąć drzwi, lecz jego silna ręką mnie powstrzymała,
- Alice to ja ciebie proszę, wysłuchaj mnie - patrzył się cały czas w moje oczy, ale ja nie mogłam. Wpuściłam go do środka, stanęłam przy ścianie i złożyłam ręce.
- To słucham - spojrzałam na niego, lecz chwile potem mój uciekł gdzieś w ziemię. Zaczął mi opowiadać wszystko od początku, jak to wszystko się zaczęło i dlaczego. Lecz to mało mnie interesowała. Bardziej byłam ciekawa tego dlaczego on to zrobił.
- Alice to była tylko chwila zapomnienia, byłem upity - spojrzał błagalnym wzrokiem
- Taaa...Jak się to powtórzy to też będzie chwila zapomnienia ? - krzyknęłam, bo już nie wytrzymałam
- Nie będzie już następnego razu, uwierz .- zaczął się do mnie zbliżać, delikatnie przejechał palcem po moje ręce, którą nadal miałam splecioną.
- Nie dotykaj mnie - nie wytrzymałam i uroniłam kilka łez
- Alice zaufaj mi, proszę - złapał mnie za podbródek i podniósł go do góry, tak że patrzyłam się mu w oczy.
- Nie mogę. Byliśmy tylko ze sobą nie całe trzy miesiące, a ty mnie już zdradziłeś ? Czy to jest normalne ? Byłam dla ciebie tylko jakąś zabawką, z którą mogłeś się zabawić , tak ? - spytałam w prost
- Rozumiem cię, ale proszę wybacz mi . Jesteś dla mnie najważniejsza, tylko na tobie mi zależy, uwierz.
- Nie wiem co powiedzieć o tym Harry. - opuściłam znowu wzrok. Po chwili jeszcze dodał - Proszę wybacz mi. - i znowu podniósł mój podbródek. Patrzyłam się w jego śliczne oczy, które były zaszklone. Nagle moje  uczucia się zmieniły i było mi go trochę szkoda. Zaczęły się zbliżać nasze twarze, aż w końcu nasze usta delikatnie się dotknęły. Na początku były to nieśmiałe cmoknięcia, lecz chwile później zmienił się w bardziej namiętny pocałunek. Zaczęliśmy się cofać tak, że oparta byłam o ścianę. Delikatnie przejechał ręką po moim ramieniu, a potem sunął powoli ramiączko od mojej podkoszulki, w której aktualnie spałam. Zaczął składać pocałunki na mojej szyi, potem na obojczykach i ramieniu. Powiem szczerze, że brakowało mi tej bliskości z nim. Strasznie się za nim stęskniłam. Nie chciałam pozostać dłużna, więc sunęłam z niego płaszcz, a potem zdjęłam bluzkę. Chłopak przejechał dłońmi wzdłuż mojej tali . Zatrzymał się na pośladkach, które uniósł do góry, tak że oplotłam wokół niego nogi. Poszedł do mojej sypialni, położył mnie na łóżku i zaczął mi się przyglądać.
- Kocham cię - powiedział po czym znów zaczęliśmy się całować. Zdjął z sobie buty, a potem spodnie. Przysunęłam się bardziej do tyłu, tak aby on też miał trochę miejsca. W trakcie naszych pocałunków ściągną mi koszulkę i zaczął schodzić pocałunkami coraz niżej. Obdarowywał pocałunkami moje ciało. Po czym bez wahań sunął moje spodenki. I tak rozpoczęła się nasza kolejna wspólna przygoda, której na pewno nie zapomnę.
 Około 13:00 leżeliśmy jeszcze w łóżku do siebie przytuleni. On bawił się moimi włosami, a ja opuszkami placów dotykałam jego tatuażu na klace piersiowej. Ludzie mówili, że oszpecił się nimi, zepsuł tym swoje ciało. Ale mi się one podobały, powiem nawet, że dodawały mu uroku.
- Wiesz to był chyba najcudowniejszy dzień w życiu. . - ponownie mnie pocałował, tylko że tym razem w ramię. Wiedział, że lubię jak to robi.
- Pójdę wziąć prysznic, dobrze ? - dodał
- Jasne zaraz ci ręcznik czysty przyniosę - uśmiechnęłam się do niego, a chłopak wstał i powędrował do łazienki. Nałożyłam na siebie moją koszulkę i spodenki do spania, po czym wyjęłam z szafy czysty ręcznik , zaniosłam chłopakowi.
- Kładę ci go , na wannie - pokazałam palcem
- Okey - przesłał mi buziaczek za kabiny prysznicowej . Mimo tego co zrobił przeszło to w zapomnienie, cieszyłam się, że znowu nam się układa. Weszłam do sypialni i zaczęłam ścielić łóżko gdy nagle usłyszałam wibracje telefonu w spodniach Loczka. Podniosłam z ziemi je i wyjęłam telefon z przedniej kieszeni . Zobaczyłam sms od Taylor. Odwróciłam się sprawdzając czy chłopak nie wychodzi z toalety.  Zaczęłam czytać wiadomości. Cały czas ze sobą pisali, a ona właśnie zaprosiła go dziś na noc ?! Co ?! Nie mogłam w to uwierzyć. Przecież mówił, że już z nią skończył, że to ja jestem najważniejsza. Niespodziewanie wszedł do pokoju w samym ręczniku, gdzie ja stałam jak wryta z jego telefonem w ręku. Spojrzał się na mnie i otworzył usta tak jakby chciał coś powiedzieć.
- Alice ja ci to wytłumaczę - powiedział i zaczął się do mnie zbliżać.
- Co ty chcesz mi tłumaczyć !- krzyknęłam. Emocje znowu wzięły górę, a z moich oczu popłyną strumień gorzkich łez. - Jak mogłeś, jeszcze przyszedłeś i błagałeś mnie, abym ci wybaczyła. A jak głupia wybaczyłam ci. Boże jaka ja jestem naiwna. - zaczęłam obwiniać siebie o to co się stało. Chłopak tylko stał i się patrzył na mnie.
- Alice to nie tak jak myślisz. Zerwałem z nią, naprawdę. - złapał mnie za rękę
- Zerwałeś ?! Właśnie dostałeś od niej sms na noc , to ja nie wiem czy wy zerwaliście ...  W ogóle co ty tu jeszcze robisz ?! - zaczęłam zbierać jego ciuchy, które leżały rozwalone w całym pokoju i rzuciłam nimi w niego. - Nie rozumiesz, wynoś się stąd ! - krzyknęłam
- Alice, proszę cie.
- No wynoś się stąd ! - chłopak niedbale się ubrał i wyszedł z mieszkania. Zamknęłam za nim drzwi i powoli osuwając się w dół po drzwiach usiadłam na podłogę. Zaczęłam ryczeć. Nie rozumiem jak on mógł przyjść do mnie ze świadomością, że jest dalej z Taylor i jeszcze się ze mną przespać. Nagle ktoś zaczął dzwonić dzwonkiem.
- Idź stąd , nie chcę cię widzieć .- powiedziałam płacząc z myślą, że to właśnie on przyszedł.
- Alice to ja Sophie - powiedziała - Otwórz mi , proszę - natychmiast wstałam i otworzyłam. Dziewczyna parzyła się na mnie jak na jakiegoś potwora .
- Ali nie płacz już.. On na ciebie nie zasługiwał. Ja wiem, że ty go bardzo kochałaś, ale musisz z tym skończyć. - przytuliła mnie .
- On tu był - zaczęłam jeszcze bardziej płakać.
- Jak tu był, co tu się stało ? - spytała przerażona. Zamknęła za sobą drzwi i wraz ze mną poszła usiąść do salonu.
- No bo on tu był - zaczęłam się jąkać przez płacz - i... przespałam się z nim - jeszcze głośniej wybuchnęłam płaczem.
- Co zrobiłaś ?! Przespałaś sie z nim ?!
- Tak , ale on mi mówi, że mnie kocha i że to był tylko jeden raz, a.. potem przyszedł do niego sms od tej z zaproszeniem na noc- dziewczyna nie mogła uwierzyć w to co słyszy. To było aż nie realne.  Sophie przesiedziała ze mną cały dzień , wiedziała, że nie mogę zostać sama.
    Następnego dnia obudziłam się w salonie przykryta kocem z bólem głowy. Wstałam i poszłam do szafki z tabletkami po czym łyknęłam jedną ból głowy. Chciałam wymazać pamięć z ostatnich dni. Przetarłam oczy i poszłam pod prysznic. Gdy nagle zaczął dzwonić mi telefon. Wyszłam szybko i pomaszerowałam do mojej sypialni gdzie się właśnie znajdował mój iPhone. Na ekranie wyświetlił się Jack, więc odebrałam.
- Cześć Jack - uśmiechnęłam się, dawno z nim nie rozmawiałam
- Cześć Alice, słuchaj mam dla was propozycje.
- Jaką ?
- Pojedziecie na Barbados na tydzień, co ty na to ?
- Na serio ? OMG !
- Tak, będziesz miała tam sesje zdjęciową, Sophie też będzie miała zajęcie, a resztę czasu będziecie mogły odpocząć. To co pakujcie się bo jeszcze dziś wieczorem wylatujecie.
- Okey , kończę bo muszę to powiedzieć Sophie , pa - rozłączyłam się po czym pobiegłam do przyjaciółki. Nie mogła uwierzyć, zawszę chciała tam pojechać z resztą ja też.

3 dni później

  Sesja właśnie się skończyła, poszłam sprawdzić jak wyszły zdjęcia. To były moje pierwsze takie zdjęcia w samym bikini i to w dodatku w wodzie. Zdjęcia wyszły bardzo ładnie, więc teraz czekać tylko trzeba na gazetę , która wyjdzie dopiero za tydzień .Ubrałam się  to, a Sophie w to . Zbytnio nie znałyśmy tutejszych miejsc, ale poznałyśmy na planie taką Marie, która jest stąd i właśnie dziś wybiera się z nami. Była już 22:20 , czkałyśmy przed hotelem na nowo poznaną dziewczynę . Nagle z oddali ujrzałyśmy ją.
Więc te 4 dni mamy dla siebie. O Harry'm nie raz próbowałam zapomnieć, ale to nie jest takie proste jak myślałam. Tego wieczoru postanowiłyśmy z Sophie wybrać się do klubu. Ubrałam się w
- To co idziemy ? - spytała Maria
- Jasne - powiedziałyśmy równocześnie z Sophie. Chwile potem wsiadłyśmy w taxi i pojechałyśmy pod najlepszy klub. Ludzi było tu na prawdę dużo, powiedziałabym, że nawet bardzo. Gdy weszliśmy tam uderzył we mnie gwar ludzi, którzy tańczyli na parkiecie. Postanowiłyśmy najpierw napić się czegoś , a potem może potańczyć. Zmówiłyśmy jakieś kolorowe drinki, które były jedne z lepszych które piłam. Sophie poszła zamówić kolejną kolejkę . Zauważyłam, że zaczepił ją jakiś chłopak i to w dodatku chyba w naszym wieku. Zaraz jak barman podał jej drinki podeszła do nas z tym chłopakiem
.
- Dziewczyny Max może się przysiąść ? - spytała, chłopak spojrzał się na mnie i na Marie
- Jasne - uśmiechnęłam się promiennie i przesunęłam się, robiąc przy tym więcej miejsca. Po trzeciej kolejce postanowiłam z dziewczynami pójść na parkiet, tylko, że Sophie cały czas tańczyła z Max'em. Nawet się nie dziwie jej naprawdę przystojny chłopak. Postanowiłam zabawić się na całego. Poznałam też tam kilku chłopaków, z którymi ja z  Mari zaczęłyśmy pić . Nie wiem nawet ile wypiłam , ale wiem, że byłam strasznie nawalona. Do pokoju hotelowego odprowadziła Sophie i Max , bo oni nie byli aż tak upici jak ja . Maria pojechała już do domu .
 Obudziły mnie promienie słoneczne, które dochodziły za żaluzji, które odsłoniła Sophie.  Przetarłam oczy i podniosłam się na łokciach.
- Ale mnie głowa boli. - powiedziałam po czym znowu opadłam na łóżko
- Ja się tobie wcale nie dziwię - zaśmiała się - Na prawdę wczoraj zaszalałaś. - zaczęłam się śmiać, lecz to nie trwało zbyt długo, mój humorek się zmienił. Pobiegłam szybko do toalety, gdzie zwymiotowałam. Umyłam zęby i wróciłam.
- Jest mi jakoś nie dobrze - złapałam się za brzuch
- Alice, ale jak ty wczoraj tyle wypiłaś , to co ty chcesz od siebie. - spojrzała na mnie - Chcesz coś zjeść ?
- Nie dzięki - położyłam się z powrotem do łóżka.
- To może pójdziemy dziś na plażę .
- Wiesz to w cale nie głupi pomysł -uśmiechnęłam się - Ale teraz jeszcze zasłoń te żaluzje. - pokazałam na nie palcem. Przez te trzy dni w ogóle nie odbierałam telefonu po prostu go wyłączyłam. Nie wiem jakim cudem okazało się, że jest włączony. Zauważyłam to po tym jak zadzwonił. Spojrzałam na ekran był to Louis.
- Halo - powitałam go niezbyt wielkim entuzjazmem, co tu dużo mówić po prostu kac .
- Cześć Alice, co tam ?
- Yyy.. chyba dobrze, a u ciebie ?
- No tak jakby. Na pewno wszystko okey ? Jakoś słaby masz głos.- ciekaw
- Tak , jest okey
- Słuchaj mam do ciebie prośbę.
- No jaką
- Bo od waszego chyba drugiego rozstania.. Harry się trochę załamał . Cały czas ogląda z tobą zdjęcia, czyta sms . Chyba wpadł w jakąś deprechę. Możesz przyjechać i z nim przynajmniej porozmawiać. Daj się mu wytłumaczyć.
- Louis... - teraz przydały się moje zdjęcia mu..
- Rozumiem, że jest to dla ciebie bardzo trudne, ale proszę cię zrób to dla mnie. Ja już nie mogę na niego patrzeć . Wiem, że sobie zasłużył na to, ale..
- Louis -przerwałam mu - Mnie nie ma w Londynie
- Jak to cie nie ma ? To gdzie ty jesteś ?
- Jestem na Barbados
- A co ty tam robisz ?
- Przyjechałam tu na sesję- nagle znowu mnie zemdliło, więc pobiegłam do toalety. Gdy już wróciłam do pokoju zorientowałam się, że wzięłam ze sobą do toalety telefon.
- Dobrze się czujesz ? Bo słyszałem jak wymiotujesz, coś ci jest ?
- Louis coś ty taki ciekawski dzisiaj jesteś, o wszystko wypytujesz. To pewnie jedzenie, nic poważnego.
- Sorry, ale martwię się o ciebie i o Harry'ego. Chciałbym, abyście byli razem .
- To może pogadaj z nim. Bo to dzięki niemu rozeszliśmy się.
- Alice...
- Lou muszę kończyć, toaleta mnie wzywa, cześć
-Pa - rozłączył się , a ja pobiegłam do toalety. Podeszła do mnie Sophie
- Kto dzwonił ?
- Lou
- Co chciał ?
- Domyśl się - dziewczyna tylko spojrzała na mnie z smutną miną . - To co idziemy już na plaże ?
- Okey, tylko daj mi się odświeżyć - wstałam i poszłam do toalety. Wzięłam zimny orzeźwiający prysznic, po czym przebrałam się w czarny strój kąpielowy, a na to narzuciłam białą, długą , luźną koszulkę. Włosy splotłam w warkocz. Gdy wyszłam Sophie też była gotowa. Miała na sobie różowy strój kąpielowy i do tego krótkie spodenki. Spakowałyśmy do torby ręczniki, różne olejki, słonecznik, coś zimnego do picia. I poszłyśmy. Na plaży stały już leżaki, które należały do hotelu w którym aktualnie jesteśmy. Znalazłyśmy miejsca, rozłożyliśmy się. Pogoda była na prawdę cudowna. Postanowiłam pójść zmoczyć się trochę w oceanie. Powolnym krokiem podeszłam i pomału zanurzyłam w wodzie jedna nogę , a potem drugą. Woda była ciepła. Już dawno nie pływałam w tak ciepłym oceanie. Wchodziłam coraz głębiej i głębiej i tak do pasa, zaczęłam pływać. Wróciłam na leżaki, a tam spotkałam Max'a.
- Hej, co ty tu robisz ?
- Przyszedłem na plaże i tak szukałem jakiegoś wolnego leżaka i znalazłem was. - uśmiechnął się promiennie.
Tak właśnie w trójkę spędzi
liśmy kolejny dzień. Następnego dnia spędziłyśmy czas na zwiedzanie wyspy. Spróbowałyśmy tutejszych przysmaków. Lecz ten dzień byłby idealny, gdyby nie to, że cały czas było mi niedobrze. Co chwilę musiałam iść do toalety i wymiotowałam . Miałam już tego dość. Co nie zjadłam lub się napiłam wypluwałam z siebie.
- Alice może powinnyśmy iść z tym do lekarza ? Od dwóch dni już wymiotujesz.
- Nie, pewnie się tylko zatrułam. To nic poważnego.
- Ej, a może jesteś w ciąży ?  Ciągle wymiotujesz, masz zmianę nastroju.. Wiesz czytałam gdzieś o tym
- Nie no co ty .. - zastanawiałam się nad tym trochę. Rzeczywiście wymiotowałam dość dużo i... o nie, spóźnia mi się miesiączka. - Sophie ... - powiedziałam przerażona
- Co ? - spojrzała na mnie z wybałuszonymi oczami.
- Miesiączka mi się już spóźnia.
- CO?!
- Nie to jest nie możliwe to jest za wcześnie.. Może mi się tylko wydaje, może mi się spóźnia przez tą zmianę klimatu.. - próbowałam przekonać, że to akurat nie jest to.
- Musimy kupić test ciążowy. -powiedziałam Sophie
- Nie trzeba. Gdybym była w ciąży na pewno bym to czuła, a tego nie czuje .
- Co ty mówisz idziemy i bez gadania. - poszłyśmy w kierunku apteki. Kupiłyśmy dwa testy po czym wróciłyśmy do hotelu.
- No to idź je zrób- podała mi je do reki..
- Nie zrobię to jutro . - od razu położyłam się do łóżka i usnęłam . Byłam strasznie zmęczona, nie wiem jak ja usnęłam z świadomością, że mogę być w ciąży, ale wydaje mi się, że nie jestem .. Nie raczej nie..
 Około 11: 00 się obudziłam, poszłam znów do toalety zwymiotować. Właśnie tym obudziłam Sophie. W łazience przed lustrem leżały dwa testy.. Bałam się je zrobić. Wciągnęłam jeden i zaczęłam czytać z niego instrukcję. Nagle w progu stanęła moja przyjaciółka.
- Nie myśl tak tylko go zrób, to chyba proste co nie ?
- Sophie ja się boję...
- Jeszcze nic nie wiadomo. Zrób go .- dziewczyna wyszła z toalety i zamknęła za sobą drzwi. Zastanawiałam się nad tym , czy zrobić go czy nie... Bałam się, cholernie się bałam.. Ale raz grozi śmierć . Po chwili już czekałam na wyniki, które miały za około 5 minut się pokazać . To chyba były najgorsze i najdłuższe 5 minut w moim życiu. Odwróciłam test i spojrzałam na wynik.. Dwie kreski to..to.. pozytywny.
Pozytywny ?! O nie to nie jest możliwe.
- Sophie ! - zawołałam ją . Dziewczyna natychmiast przybiegła do mnie .
- I co ? - Ja nie odpowiedziałam nic, tylko jej podałam test . Spojrzała na mnie, a potem znowu na test.
- Pozytywny...