- Co ty robisz ? - podszedł do mnie - Po co pakujesz te rzeczy ?! Zostaw to rozumiesz ?!- zaczął wyciągać moje ubrania z torby.
- Ale ja nie mogę mieszkać tu z małą .. Płaczę nocami, budzi wszystkich, a potem jesteście zmęczeni.-spojrzałam mu w oczy i zaczęłam dalej pakować ubrania.
- Powiedziałem, zostaw to! - powiedział bardziej stanowczo - Połóż się spać, jutro pomyślimy nad tym. Ale na pewno nigdzie się nie wyprowadzisz, rozumiesz ? - złapał moją twarz w dłonie i pocałował czule, przytaknęłam mu i położyliśmy się spać. Darcy obudziła się w nocy tylko dwa razy , ale to i tak za dużo.
Nad ranem obudziłam się i zobaczyłam Harry'ego z małą obok oraz laptopem, który siedział na łóżku obok mnie. Zapisywał co chwile coś na telefonie. Przybliżyłam się do niego i położyłam głowę na jego gołej nodze. Złapałam małą za rączkę przy tym bawiąc się z nią. Chłopak do kogoś zadzwonił, przyglądałam mu się z dołu i delikatnie smyrałam go palcami po klatce piersiowej. On się uśmiechnął i spojrzał w dół na mnie. Po chwili skończył rozmawiać.
- Ubieraj się - powiedział i wstał z łóżka od razu maszerując do toalety.
- Ale po co ?! - spytałam
- Pocą to się tylko nogi nocą - powiedział
- Śmieszne - wzięłam małą na rączki - A Darcy ?
- Ubieraj się i nie dyskutuj. Chłopcy są wujkami, a wujków ma się od czegoś tak ? - podszedł do szafy i zaczął wyciągać ubrania. Zrobiłam podobnie i zaczęłam się ubierać. Była ładna pogoda, więc narzuciłam na siebie białą koszulę i jeans. Ubrałam małą , zabrałam jej zabaweczki i potrzebne rzeczy i wraz z chłopakiem zeszłam na dół. Przy stole siedzieli wszyscy oprócz Sophie, która się krzątała po kuchni.
- Cześć mam do was prośbę - uśmiechnęłam się do wszystkich
- Jaką ? - spytał Zayn
- Zajmiecie się małą ? Proszę nie wiem o co chodzi Harry'emu , ale gdzieś idziemy i nie chce małej ciągnąć ze sobą, bo nie wiem ile by nam to zajęło - zrobiłam słodką minkę i przytuliłam do tego jeszcze Darcy .
Chłopcy się zaśmiali i nagle podszedł do mnie Louis.
- Jasne, że się nią zajmiemy - powiedział i wziął ode mnie dziewczynkę.
- Okey, to tu macie potrzebne rzeczy. Mleko 2 duże łyżeczki i zalewać woda tylko, żeby nie była za gorąca, tu macie smoczek parę zabawek i pieluchy. Nie wychodźcie z nią dziś, jedynie do ogrodu, ale tez nie za długo i.. - przerwał mi nagle Loczek
- Kochanie chodź już - stał przy drzwiach
- Już idę . Jak coś się będzie działo to dzwońcie do mnie- ucałowałam małą i podeszłam jeszcze do Sophie, która opierała się o blat kuchenny- Proszę miej na nich oko i pomóż im - cmoknęłam dziewczynę w policzek i jeszcze raz ucałowałam małą .
- No idziesz ? - krzyknął
- Już idę. Pa - podbiegłam do chłopaka, a ten tylko pokiwał głową. Wsiedliśmy do samochodu i gdzieś pojechaliśmy. Chłopak włączył radio, a ja wyjęłam telefon i co chwile zerkałam na wyświetlacz. Denerwowałam się trochę. Wybrałam numer do Liam'a .
- Cześć, coś sie stało ?- spytał zaskoczony
- Hej, nie. Dajecie sobie radę ? - ciekawa byłam
- Tak jest w porządku, mała właśnie zjadła i śpi
- Dobrze. To nie przeszkadzam, nie długo będziemy. - rozłączyłam się i spojrzałam na chłopaka, który właśnie wbił swój wzrok we mnie. Staliśmy na światłach, więc mógł sobie na to pozwolić.
- No co ?!- wzruszyłam ramionami
- Chłopcy dadzą sobie rade, Louis przecież ma młodsze siostry, opiekował się nimi i jeszcze jest
Sophie, więc nie masz się czego denerwować. - uśmiechnął się do mnie
- Okey, a powiesz mi gdzie jedziemy ?
- Za chwilę będziemy, więc zobaczysz .. - podjechaliśmy na parking przed bankiem.
- To tu ? - wyjrzałam przez okno

wiadomo skąd, nagle pojawili się Paparazzi. Zaczęli robić nam zdjęcia. Wiedziałam, że zaraz będzie to opublikowane, więc nie przejmowałam się już tym i szłam z Loczkiem prosto do budynku. Weszliśmy tam i od razu zajęliśmy miejsce przy biurku kobiety, która nas miała zamiar obsłużyć. Chłopak rozmawiał z kobietą o jakimś przelewie, nie chciałam się wtrącać.
- Tak proszę podać mi numer konta na który mamy przelać kwotę - Harry przysuną do niej kawałek kartki z numerem konta - A teraz proszę podać kwotę do przelania. - uśmiechnęła się kobieta do chłopaka
- A więc 1milon funtów - powiedział cicho Loczek. Gdy usłyszałam tą kwotę, zamurowało mnie. Komu on przelewa tyle kasy. Przecież to jest majątek. Spojrzałam na niego z dużymi oczami, a on tak po prostu się uśmiechnął i pocałował. Kobieta oznajmiła, że kwota została przelana i że możemy już iść. Wyszliśmy i pojechaliśmy w kolejne miejsce. Podczas drogi była cisza, nikt się nie odzywał
. Przerwałam tio
- Harry ?
- Tak, kochanie ? - zerknął na mnie
- Komu przelałeś tyle pieniędzy ? Przecież to majątek - patrzyłam się na niego
- To niespodzianka. Niedługą się z resztą dowiesz. - dojechaliśmy do jakieś czarnej bramy, wokół której był plot z cegieł. Szczerze nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Brama się nagle otworzyła, a moim oczom ukazał się biały duży dom i wielki ogród. Za chwile z domu wyszła kobieta. Hazza zaparkował i wysiadł, obszedł auto dokoła i otworzył moje drzwi.
- Kotku idziesz ? - wyciągnął w moim kierunku dłoń. Złapałam za nią i przy jego pomocy wysiadłam z auta.
Podeszliśmy do kobiety. Była ubrana w czarny żakiet, miała długie blond włosy, wysokie buty oraz kupę papierów.
- Dzień dobry, Państwo Styles - przywitała nas
- Dzień dobry - powiedział chłopak, a ja tylko kiwnęłam głową - Chciałem powiedzieć pani, że kwota została już wysłana. - uśmiechnął się promiennie

- Jak to naszej posiadłości ? - spytałam zaskoczona
- Tak, to jest już nasz dom - przytulił mnie do siebie
- Żartujesz ? - powiedziałam delikatnie się śmiejąc
- Nie. Proszę o to twoje klucze od nowego domu - podał mi klucze do drzwi, które znajdowały się za mną. Uśmiechnęłam się i pobiegłam prosto do domu. Wbiegłam i ujrzałam duże, puste, białe pokoje. Rozglądałam się wszędzie, zobaczyłam schody i wbieglam po nich na górę. Tam ujrzałam , 4 pary drzwi. Weszłam do jednych z nich, zobaczyłam pokój dość duży, potem wyszłam i zajrzałam do drugiego, który będzie służyć jako pokój gościnny . A trzeci był on o wiele większy od poprzednich i w ten na przeciwko jeszcze dojrzałam duże, dwu drzwiowe, białe drzwi. Otworzyłam je pomału i zobaczyłam duże lustro na środku, a obok niego kilka półek. Podeszłam do lustra i się w nim przyjrzałam. Dobrze wiedziałam co to jest za pomieszczenie, była to garderoba o której marzyłam od urodzenia. Gdy mieszkałam z rodzicami w prawdzie miałam małą, ale zawszę marzyła mi się taka ogromna, w której pomieszczę wszystkie swoje ubrania, buty i torebki. Niespodziewanie poczułam duże dłonie na moich biodrach i cieple pocałunki na szyi. Dobrze widziałam kto to. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Nie musiałeś, wiesz, że jeszcze mam dom w Londynie. - położyłam dłonie na jego ramionach.
- Wiem, ale chciałem kupić coś dla nas, dla naszej trójki - pogłaskał mnie po policzku, po czym dodał.
- Ale to nie wszystko. Tutaj masz kartę kredytową, możesz z niej wydać wszytko, ale dom musi być urządzony w ciągu tygodnia, dobrze ? - wyciągnął z kieszeni kartę kredytową i podał mi ją.
- Kocham cię, wiesz - schowałam kartę do torebki i spojrzałam w jego oczy. Przybliżył twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta. Pocałunek zmienił się w bardziej czuły i namiętny. Chłopak oparł mnie o ścianę i zaczął składać pocałunki na mojej szyi, dobrze wiedział, że uwielbiam jak to robi. Odepchnęłam go od siebie i rzuciłam w kont moją torebkę. Chłopak upadł na ziemię, trochę się tym przestraszyłam. Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego biodrach.
- Nic ci nie jest ?
- Niee... - powiedział i złapał za guzik od mojej koszuli, chwile potem zdjął ją ze mnie i rzucił gdzieś w kont. To samo poczyniłam z jego marynarką i białą koszulką. Siedziałam na nim i całowałam go. Zeszłam niżej i składałam pocałunki na jego wyrzeźbionym torsie. Chłopak chciał ściągnąć już moje spodnie, gdy nagle przerwał nam telefon Harry'ego.
- No odbierz - powiedziałam przez pocałunek
- Oddzwonię - powiedział. Telefon nie ustawał, dalej dzwonił. Denerwowało mnie to trochę , więc wyjęłam komórkę z jego kieszeni i zobaczyłam, że dzwoni Louis. Odebrałam.
- Boże no nareszcie. Do was to się dodzwonić..
- Co się stało ?
- Musisz przyjechać, Darcy cały czas płacze. Nakarmiliśmy ją, przewinęliśmy i nawet się bawiliśmy,
ale nic. Dalej płacze.
- Dobrze, pobujajcie ją chwile na rękach, zaraz będziemy. - wstałam z chłopaka i zaczęłam szybko ubierać swoją koszulę.
- Co jest ?- spytał Harry
- Darcy płacze, a oni nie mogą jej uspokoić, ubieraj się jedziemy do domu. - chłopak trochę wkurzony szybko wstał, ubrał się i wyjechaliśmy z naszego domu, zamykając przed tym drzwi, a potem bramę. Po jakimś czasie dojechaliśmy. Wbiegłam szybko do domu i zobaczyłam Zayn'a i Niall'a, którzy siedzieli sobie w salonie i oglądali telewizje.
- Gdzie jest Darcy ? - spytałam zaskoczona, jeszcze niecałe 20 minut temu mówili, że nie mogą jej uspokoić , a tu proszę. Cisza i spokój. Zeszła nagle Sophie na dół.
- Śpi u góry - powiedziała spokojnie przyjaciółka.
- A czemu płakała ?
- Miała po prostu kolkę, to się zdarza, ale Louis pojechał po kropelki i przeszło jej. - uśmiechnęła się promiennie i przytuliła mnie. - A tak w ogóle to gdzie wy byliście ? - spojrzałam na chłopaka, który stał za mną.
- Powiem ci już niedługo ...