piątek, 19 lipca 2013

Rozdział 18

- Harry wyprowadzam się - wyciągnęłam swoją walizkę i zaczęłam pakować swoje rzeczy.
- Co ty robisz ? - podszedł do mnie - Po co pakujesz te rzeczy ?! Zostaw to rozumiesz ?!- zaczął wyciągać moje ubrania z torby.
- Ale ja nie mogę mieszkać tu z małą .. Płaczę nocami, budzi wszystkich, a potem jesteście zmęczeni.-spojrzałam mu w oczy i zaczęłam dalej pakować ubrania.
- Powiedziałem, zostaw to! - powiedział bardziej stanowczo - Połóż się spać, jutro pomyślimy nad tym. Ale na pewno nigdzie się nie wyprowadzisz, rozumiesz ? - złapał moją twarz w dłonie i pocałował czule, przytaknęłam mu i położyliśmy się spać. Darcy obudziła się w nocy tylko dwa razy , ale to i tak za dużo.
Nad ranem obudziłam się  i zobaczyłam Harry'ego z małą obok oraz laptopem, który siedział na łóżku obok mnie. Zapisywał co chwile coś na telefonie. Przybliżyłam się do niego i położyłam głowę na jego gołej nodze. Złapałam małą za rączkę przy tym bawiąc się z nią. Chłopak do kogoś zadzwonił, przyglądałam mu się z dołu i delikatnie smyrałam go palcami po klatce piersiowej. On się uśmiechnął i spojrzał w dół na mnie. Po chwili skończył rozmawiać.
- Ubieraj się - powiedział i wstał z łóżka od razu maszerując do toalety.
- Ale po co ?! - spytałam
- Pocą to się tylko nogi nocą - powiedział
- Śmieszne - wzięłam małą na rączki - A Darcy ?
- Ubieraj się i nie dyskutuj. Chłopcy są wujkami, a wujków ma się od czegoś tak ? - podszedł do szafy i zaczął wyciągać ubrania. Zrobiłam podobnie i zaczęłam się ubierać. Była ładna pogoda, więc narzuciłam na siebie białą koszulę i jeans. Ubrałam małą , zabrałam jej zabaweczki i potrzebne rzeczy i wraz z chłopakiem zeszłam na dół. Przy stole siedzieli wszyscy oprócz Sophie, która się krzątała po kuchni.
- Cześć mam do was prośbę - uśmiechnęłam się do wszystkich
- Jaką ? - spytał Zayn
- Zajmiecie się małą ? Proszę nie wiem o co chodzi Harry'emu , ale gdzieś idziemy i nie chce małej ciągnąć ze sobą, bo nie wiem ile by nam to zajęło - zrobiłam słodką minkę i przytuliłam do tego jeszcze Darcy .
Chłopcy się zaśmiali i nagle podszedł do mnie Louis.
- Jasne, że się nią zajmiemy - powiedział i wziął ode mnie dziewczynkę.
- Okey, to tu macie potrzebne rzeczy. Mleko 2 duże łyżeczki i zalewać woda tylko, żeby nie była za gorąca, tu macie smoczek parę zabawek i pieluchy. Nie wychodźcie z nią dziś, jedynie do ogrodu, ale tez nie za długo i.. - przerwał mi nagle Loczek
- Kochanie chodź już - stał przy drzwiach
- Już idę . Jak coś się będzie działo to dzwońcie do mnie- ucałowałam małą i podeszłam jeszcze do Sophie, która opierała się o blat kuchenny- Proszę miej na nich oko i pomóż im - cmoknęłam dziewczynę w policzek i jeszcze raz ucałowałam małą .
- No idziesz ? - krzyknął
- Już idę. Pa - podbiegłam do chłopaka, a ten tylko pokiwał głową. Wsiedliśmy do samochodu i gdzieś pojechaliśmy. Chłopak włączył radio, a ja wyjęłam telefon i co chwile zerkałam na wyświetlacz. Denerwowałam się trochę.  Wybrałam numer do Liam'a .
- Cześć, coś sie stało ?- spytał zaskoczony
- Hej, nie. Dajecie sobie radę ? - ciekawa byłam
- Tak jest w porządku, mała właśnie zjadła i śpi
- Dobrze. To nie przeszkadzam, nie długo będziemy. - rozłączyłam się i spojrzałam na chłopaka, który właśnie wbił swój wzrok we mnie. Staliśmy na światłach, więc mógł sobie na to pozwolić.
- No co ?!- wzruszyłam ramionami
- Chłopcy dadzą sobie rade, Louis przecież ma młodsze siostry, opiekował się nimi i jeszcze jest
Sophie, więc nie masz się czego denerwować. - uśmiechnął się do mnie
- Okey, a powiesz mi gdzie jedziemy ?
- Za chwilę będziemy, więc zobaczysz .. - podjechaliśmy na parking przed bankiem.
- To tu ? - wyjrzałam przez okno
- Nieee... Ale muszę coś załatwić, idziesz ze mną ? -  wysiadł z auta i spojrzał się na mnie. Odpięłam pas i podbiegłam do niego, a on zamknął samochód. Złapał mnie za rękę i pocałował w szyję. Usmiechnęłam się na to uczucie i on z resztą też. Szliśmy do jakiegoś budynku, chyba do banku. Nie
wiadomo skąd, nagle pojawili się Paparazzi. Zaczęli robić nam zdjęcia. Wiedziałam, że zaraz będzie to opublikowane, więc nie przejmowałam się już tym i szłam z Loczkiem prosto do budynku. Weszliśmy tam i od razu zajęliśmy miejsce przy biurku kobiety, która nas miała zamiar obsłużyć. Chłopak rozmawiał z kobietą o jakimś przelewie, nie chciałam się wtrącać.
- Tak proszę podać mi numer konta na który mamy przelać kwotę - Harry przysuną do niej kawałek kartki z  numerem konta - A teraz proszę podać kwotę do przelania. - uśmiechnęła się kobieta do chłopaka
- A więc 1milon funtów - powiedział cicho Loczek. Gdy usłyszałam tą kwotę, zamurowało mnie. Komu on przelewa tyle kasy. Przecież to jest majątek. Spojrzałam na niego z dużymi oczami, a on tak po prostu się uśmiechnął i pocałował. Kobieta oznajmiła, że kwota została przelana i że możemy już iść. Wyszliśmy i pojechaliśmy w kolejne miejsce. Podczas drogi była cisza, nikt się nie odzywał
. Przerwałam tio
- Harry ?
- Tak, kochanie ? - zerknął na mnie
- Komu przelałeś tyle pieniędzy ? Przecież to majątek - patrzyłam się na niego
- To niespodzianka. Niedługą się z resztą dowiesz. - dojechaliśmy do jakieś czarnej bramy, wokół której był plot z cegieł. Szczerze nie wiedziałam gdzie jesteśmy. Brama się nagle otworzyła, a moim oczom ukazał się biały duży dom i wielki ogród. Za chwile z domu wyszła kobieta. Hazza zaparkował i wysiadł, obszedł auto dokoła i otworzył moje drzwi.
- Kotku idziesz ? - wyciągnął w moim kierunku dłoń. Złapałam za nią i przy jego pomocy wysiadłam z auta.
Podeszliśmy do kobiety. Była ubrana w czarny żakiet, miała długie blond włosy, wysokie buty oraz kupę papierów.
- Dzień dobry, Państwo Styles - przywitała nas
- Dzień dobry - powiedział chłopak, a ja tylko kiwnęłam głową - Chciałem powiedzieć pani, że kwota została już wysłana. - uśmiechnął się promiennie
- Dobrze, a więc proszę jeszcze tylko podpis tu - wskazała palcem na kartkę , a Styles podpisał. - To nic, pozostało tylko oddać kluczyki od państwa nowej posiadłości. Gratuluje wyboru, a teraz muszę państwa przeprosić , ale muszę jechać. Do widzenia - powiedziała kobieta i wsiadła do swojego małego auta, którym zaraz odjechała.
- Jak to naszej posiadłości ? - spytałam zaskoczona
- Tak, to jest już nasz dom - przytulił mnie do siebie
- Żartujesz ? - powiedziałam delikatnie się śmiejąc
- Nie. Proszę o to twoje klucze od nowego domu - podał mi klucze do drzwi, które znajdowały się za mną. Uśmiechnęłam się i pobiegłam prosto do domu. Wbiegłam i ujrzałam duże, puste, białe pokoje. Rozglądałam się wszędzie, zobaczyłam schody i wbieglam po nich na górę. Tam ujrzałam , 4 pary drzwi. Weszłam do jednych z nich, zobaczyłam pokój dość duży, potem wyszłam i zajrzałam do drugiego, który będzie służyć jako pokój gościnny . A trzeci był on o wiele większy od poprzednich i w ten na przeciwko jeszcze dojrzałam duże, dwu drzwiowe, białe drzwi. Otworzyłam je pomału i zobaczyłam duże lustro na środku, a obok niego kilka półek. Podeszłam do lustra i się w nim przyjrzałam. Dobrze wiedziałam co to jest za pomieszczenie, była to garderoba o której marzyłam od urodzenia. Gdy mieszkałam z rodzicami w prawdzie miałam małą, ale zawszę marzyła mi się taka ogromna, w której pomieszczę  wszystkie swoje ubrania, buty i torebki. Niespodziewanie poczułam duże dłonie na moich biodrach i cieple pocałunki na szyi. Dobrze widziałam kto to. Odwróciłam się do niego i spojrzałam w jego szmaragdowe oczy.
- Nie musiałeś, wiesz, że jeszcze mam dom w Londynie. - położyłam dłonie na jego ramionach.
- Wiem, ale chciałem kupić coś dla nas, dla naszej trójki - pogłaskał mnie po policzku, po czym dodał.
- Ale to nie wszystko. Tutaj masz kartę kredytową, możesz z niej wydać wszytko, ale dom musi być urządzony w ciągu tygodnia, dobrze ? - wyciągnął z kieszeni kartę kredytową i podał mi ją.
- Kocham cię, wiesz - schowałam kartę do torebki i spojrzałam w jego oczy. Przybliżył twarz do mojej i delikatnie musnął moje usta. Pocałunek zmienił się w bardziej czuły i namiętny. Chłopak oparł mnie o ścianę i zaczął składać pocałunki na mojej szyi, dobrze wiedział, że uwielbiam jak to robi. Odepchnęłam go od siebie i rzuciłam w kont moją torebkę. Chłopak upadł na ziemię, trochę się tym przestraszyłam. Podeszłam do niego i usiadłam okrakiem na jego biodrach.
- Nic ci nie jest ?
- Niee... - powiedział i złapał za guzik od mojej koszuli, chwile potem zdjął ją ze mnie i rzucił gdzieś w kont. To samo poczyniłam z jego marynarką i białą koszulką. Siedziałam na nim i całowałam go. Zeszłam niżej i składałam pocałunki na jego wyrzeźbionym torsie. Chłopak chciał ściągnąć już moje spodnie, gdy nagle przerwał nam telefon Harry'ego.
- No odbierz - powiedziałam przez pocałunek
- Oddzwonię - powiedział. Telefon nie ustawał, dalej dzwonił. Denerwowało mnie to trochę , więc wyjęłam komórkę z jego kieszeni i zobaczyłam, że dzwoni Louis. Odebrałam.
- Boże no nareszcie. Do was to się dodzwonić..
- Co się stało ?
- Musisz przyjechać, Darcy cały czas płacze. Nakarmiliśmy ją, przewinęliśmy i nawet się bawiliśmy,
ale nic. Dalej płacze.
- Dobrze, pobujajcie ją chwile na rękach, zaraz będziemy. - wstałam z chłopaka i zaczęłam szybko ubierać swoją koszulę.
- Co jest ?- spytał Harry
- Darcy płacze, a oni nie mogą jej uspokoić, ubieraj się jedziemy do domu. - chłopak trochę wkurzony szybko wstał, ubrał się i wyjechaliśmy z naszego domu, zamykając przed tym drzwi, a potem bramę. Po jakimś czasie dojechaliśmy. Wbiegłam szybko do domu i zobaczyłam Zayn'a i Niall'a, którzy siedzieli sobie w salonie i oglądali telewizje.
- Gdzie jest Darcy ? - spytałam zaskoczona, jeszcze niecałe 20 minut temu mówili, że nie mogą jej uspokoić , a tu proszę. Cisza i spokój. Zeszła nagle Sophie na dół.
- Śpi u góry - powiedziała spokojnie przyjaciółka.
- A czemu płakała ?
- Miała po prostu kolkę, to się zdarza, ale Louis pojechał po kropelki i przeszło jej. - uśmiechnęła się promiennie i przytuliła mnie. - A tak w ogóle to gdzie wy byliście ? - spojrzałam na chłopaka, który stał za mną.
- Powiem ci już niedługo ...

2 komentarze:

  1. Świetny rozdział jak zwykle...
    Czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham, kocham too !!!
    Już czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń