środa, 9 stycznia 2013

Rozdział 2
Lekcje się zaczęły szybko i szybko skończyły. Poszłyśmy do biblioteki, aby odrobić lekcje. Mimo, że nie chciało się zbytnio tego robić , bo głowa już o wakacjach myśli. Jest przecież początek czerwca , co oznacza , że niedługa bal , końcowe oceny i trzeba wybrać dalszą drogę na życie.Trzeba pomyśleć nad tym , może jakieś studia . Szczerze mówiąc nie wiem, ale mniejsza o to. Teraz muszę się  dowiedzieć co chciała powiedzieć mi Sophi.
- Chyba teraz możesz mi powiedzieć to co chciałaś z rana- mówiłam szeptem, bo w bibliotece nie można było zbyt głośno mówić.
- No dobra. Tylko nie bądź na mnie zła. Bo wiesz..wysłałam twoje zdjęcia do jednej agencji modelek.
 Powiedzieli, że jesteś świetna i musisz się do nich zgłosić , bo chcą z ciebie zrobić modelkę.- mówiła to wszytko na jednym oddechu po czym schowała się za książką . Bała się mojej reakcji .
- Na serio ? Chcą ze mnie zrobić modelkę ? - nie mogłam w to uwierzyć . Ja modelką ?! Byłam strasznie tym zaskoczona . Dużo ludzi mówiło mi , że jestem ładną dziewczyną, ale nie podejrzewałam, żeby aż tak .
- Ale na serio ?- spytałam ponownie
- No tak, ale nie jesteś zła na mnie ?- spojrzała na mnie , była trochę zaskoczona moja reakcją .
- Wiesz rok szkolny się już kończy, nie mam żadnego planu na przyszłość, a zawszę chciałam podróżować po świecie. To szansa dla mnie. W innym przypadku bym była na ciebie wściekła. - przytuliłam ją mocno po czym pocałowałam ją w policzek .
- Bardzo ci dziękuję. - dodałam 
- Nie ma za co, bo przy okazji ja skorzystałam. Gdy zobaczyli zdjęcia nie tylko zachwycili się tobą, ale również tym w jaki sposób zostały zrobione zdjęcia i dzięki temu ja też mam tam przyjść z tobą. Chcą mi też pomóc. - uśmiechnęła się promiennie. Nie mogę uwierzyć w to co się dzieję. Spełnią się nasze marzenia. To coś niesamowitego. Podczas robienia lekcji nie mogłam się skupić , chciałam jak najszybciej powiedzieć to Shane'owi .
- A kiedy mamy do nich iść ?
- Jak najszybciej - po usłyszeniu tego spakowałyśmy się i wróciłyśmy do domów. Gdy weszłam , rzuciłam torbę i pobiegłam do pokoju Shana. Leżał na łóżku z laptopem i z kimś rozmawiał przez telefon.
- Shane ! Shane ! Nie uwierzysz ! - w tym momencie skończył rozmowę i kazał mi usiąść obok niego.
-  Co się stało ? -  powtórzyłam mu wszystko co Sophi mi powiedziała. Był ze mnie dumny, że idę w jego ślady . Zawszę zachwalał tą pracę , nie tylko z powodu pieniędzy, ale także podróż oraz zapoznawania wiele wspaniałych ludzi. Jeszcze tylko rodzice muszą sie o tym dowiedzieć, ale zapewne będą się cieszyć .
- Wiedz, ze zawszę możesz na mnie liczyć .- pstrykną mnie w nos zaraz potem przeprosił, bo zadzwonił do niego kolega. Nie chciałam mu przeszkadzać, więc wyszłam z jego pokoju. Gdy zorientowałam się, że to Tom szybko wróciłam i wyrwałam mu telefon.
- Hej Tom ! Co tam u ciebie słychać ?- dawno się z nim nie widziałam .
- Ej Alice... ! Oddaj mi telefon - krzykną Shane . Szczerze mówiąc nie przejmowałam się tym co on tam gada , chwile pogada i przestanie.
- To dobrze, a jak tam Lou ? Wszystko okey ? - uśmiechnęłam się do telefonu , dowiedziałam się , że tojest już ostatni miesiąc .
-Jesteście w domu ? No to wpadajcie. Stęskniłam się za wami . Usidłam na łóżku Shana i wsłuchiwałam się co mówi Tom. Jak mówiłam wcześniej Shane już przestał gadać i spokojnie coś sprawdzał na kompie.
- Dobra to ja czekam . Do zobaczenia. - rozłączyłam się i oddałam telefon. 
- Przyjdą do nas. 
- Słyszałem , a no i dzięki , że dałaś mi porozmawiać .- spojrzał z lekko wkurzoną miną.
- Oj daj spokój , nie narzekaj . Przyjdą to sobie porozmawiasz - wyszłam i pobiegłam powiedzieć mamie o wszystkim co się dziś wydarzyło . Zobaczyłam przy okazji , że coś gotuje , więc podjadłam jej trochę składników.  Chyba robiła ciasto to dobrze, bo będziemy mieli czym poczęstować Lou i Tom'a.
- Nie podjadaj ! - delikatnie walnęła mnie w rękę.
- Przychodzi dziś Lou i Tom - spojrzałam na mamę .
- To dobrze się składa , bo my z tatą wychodzimy wieczorem . To będziecie mieli dom dla siebie. Tylko bez żadnych imprez. - uśmiechnęła się po czym usiadła do stołu i zaczęła przeglądać gazetę .
- Lou jest w ciąży , więc nie będzie żadnej imprezy. - wzięłam jabłko i pobiegłam do swojego pokoju. Sprawdziłam pocztę , ale nic ciekawego nie było, więc włożyłam słuchawki do uszu i puściłam odtwarzać mp3. Czas szybko miną . Mam z tata już poszli , a ja z niecierpliwością czekałam na gości. Shane siedział w pokoju i nawet nosa z niego nie wystawił. Wpatrując się w telewizor , usłyszałam pukanie do drzwi. To oni.
Podeszłam do drzwi , otworzyłam je i zobaczyłam tam ich. Natychmiast się do nich przytuliłam.
- Nareszcie ! - krzyknęłam , a Lou i Tom odwzajemnili uścisk.  Zaprosiłam do ich do środka i nie musiałam nic mówić ,  wiedzieli co robić, byli tu już nie raz. 
- Shane ! Zejdź na dół , Lou z Tom'em przyszli ! - powiedziałam wchodząc na parę stopni schodów. Usłyszałam jak drzwi się otwierają i chwilę później na dole był już mój braciszek . Podbiegł do Tom'a i Lou przywitać się , a ja w tym czasie przyniosłam ciasto.
- Chcecie coś do picia ? Kawa , herbata , woda , a może coś innego ? - nie czekałam zbyt długo na odpowiedź, bo zaraz wszyscy powiedzieli ,że chcą herbatę. Nastawiłam, więc wodę i przygotowałam kubki. 
Czekając na wodę, oparłam się o blat kuchenny i przy okazji przysłuchiwałam się rozmowie pochodzącej z salonu. Usłyszałam, że woda się zagotowała , więc zalałam herbaty i przyniosłam je do salonu gdzie siedzieli wszyscy. Gdy usiadłam , nie mogłam oderwać wzroku od Lou. Tak ślicznie wyglądała . Ciąża jej dobrze sprzyja . Zaczęliśmy  rozmawiać o przyszłości, o tym co się wydarzy w najbliższym czasie i później. 
Opowiedziałam jej o agencji , a jak to Lou zaproponowała mi pomoc . Zbytnio nie miałam wyboru, ponieważ strasznie nalegała. Jest strasznie uparta. Powiedziałam też jej o Sophi, a potem pokazała nam zdjęcia małej i swoje. Nie wiem czy wspominałam, ale ma być to dziewczynka. Oczywiście musiałam se wżąć parę. Po obejrzeniu poszłyśmy do mojego pokoju, bo nie chciałyśmy przeszkadzać chłopakom, a z resztom miałyśmy swoje sprawy, które chciałyśmy omówić na osobności. Gdy weszłyśmy do pokoju dziewczyna zaczęła się rozglądać. 
- Zmieniło się tu trochę .- zobaczyła zdjęcia, które leżały na komodzie i zaczęła je oglądać. Były tam zdjęcia Toma , jej , Sophi , Shane i kilka moich.
- No trochę. Lubie czasem zmiany wiesz dobrze o tym. - zaśmiałam się po czy dołączyłam zdjęcia do mojej kolekcji. 
- Wyglądasz ślicznie. Tak dawno się nie widziałyśmy , strasznie się stęskniłam za wami. - przytuliłam ją mocno . Pogadałyśmy jeszcze , ale nie nie za długo , bo musieli się już zbierać. Zaczęliśmy się żegnać, gdy nagle Lou się odezwała .
- To chyba już - nie wiedziałam zbytnio o co chodzi.
- To znaczy ? - spojrzałam na nią 
- Wody mi odeszły ! - złapała się za brzuch i zgięła w pół.
- Jezu  - Tom zaczął trochę panikować, ale zaraz wziął  ją  z Shane , a ja pobiegłam do auta i je otworzyłam. Posadzili ją z tyłu , a ja usiadłam zaraz obok. Gdy ostatnia osoba zatrzasnęła drzwi Tom ruszył z piskiem opon. Jechał strasznie szybko, ale co tu się dziwić.
- Lou oddychaj , spokojnie. Wdech i wydech - tak jak powiedziałam, tak zrobiła. Przy okazji  ja się wczułam i zaczęłam też robić tą czynność. Lou co chwile miała skurcze , ale zanim się obejrzałam byliśmy pod szpitalem . Chłopcy pomogli dojść do szpitala , a zaraz po dojściu zbiegły się pielęgniarki i zabrały ja na porodówkę. Pobiegliśmy szybko za nimi lecz tylko Tom mógł wejść. Przed tym dał mi swój telefon .
- Zadzwoń do moich rodziców , rodziców Lou i do Harry'ego poinformuj ich o porodzie.- krzykną wchodząc na sale porodową. Zadzwoniłam tak jak kazał  . Mama Lou ma przyjechać zaraz , został jeszcze Harry . Nie wiedziałam kompletnie o kogo chodzi . Odebrał chłopak.
- Cześć - zaczęłam 
- Cześć - odpowiedział mi delikatnie zachrypnięty głos, był niesamowity, aż chciało się go słuchać i słuchać i tak bez końca. Ale nie mogłam musiałam mu powiedzieć co się dzieje.
- Słuchaj jestem przyjaciółką Lou i Tom'a , ale to nie jest teraz ważne. Lou zaczęła rodzić . 
- Jak to rodzić ? Zaraz tam będę ! Podaj mi ulicę. - podałam mu miejsce gdzie się to znajduje i chłopak się rozłączył. Nie mogłam usiąść byłam za bardzo zdenerwowana . Nagle zobaczyłam biegnącą mamę Lou.
- Dzień dobry - spojrzałam na nią 
- Cześć Alice , gdzie jest Lou ? - pokazałam jej sale i powiedziałam , że może wejść. Gdy to usłyszała, weszła do sali .Minęły 2 godziny i nic . Shane poszedł po wodę , a ja nie mogłam usiedzieć w jednym miejscu . Po chwili usłyszałam , że ktoś biegnie , więc spojrzałam w tamtą stronę. Na początku myślałam ,że to mój braciszek , ale to nie on.  Był to chłopak o bujnych , kręconych włosach i wąskiej tali. Biegł w moją stronę .
- Hej . Ty jesteś Alice ? To ty dzwoniłaś ?- spytał nagle
- Tak , to ja -uśmiechnęłam się do niego 
- Urodziła już ? Wiadomo coś ? 
- Nie jeszcze nie ..- posmutniałam , chciałam zobaczyć już Lou i małą. Usiadłam na ławkę , która była zaraz naprzeciwko porodówki, a chłopak obok mnie. 
- A tak w ogóle to Harry jestem - uśmiechnął się pokazując swoje dwa urocze dołeczki, odwzajemniłam uśmiech i podałam rękę 
- Miło mi ciebie poznać, a moje imię to już znasz - chłopak się zaśmiał. Przyszedł Shane z piciem i jedzeniem , ale ja nie chciałam nic jeść , byłam za bardzo zdenerwowana. Mijały kolejne godziny . Była już 
3:30 rano i nic. Potem to już kompletnie nie wiem co się działo , bo usnęłam.

* Oczami Harry'ego *
Nie mogłem się doczekać kiedy zobaczę Lou, ile to można rodzić dziecko, nie wiem .Poznałem tu Alice i Shana , którzy są na prawdę bardzo sympatyczni. Siedziałem w spokoju czekając na jakąś wiadomość o narodzinach , ale nikt nie mówił . Było już dość późno. Alice oparła się o moje ramie i usnęła. Mijały kolejne godziny , a ja już stawałem się senny. Shane gadał ze mną i to mi pomogło w  niezaśnięciu . Nagle z sali wyszedł lekarz i oznajmił, że urodziła się zdrowa dziewczynka i że możemy wejść. Chciałem jak najszybciej ją zobaczyć, ale również nie chciałem budzić Alice . Tak słodko spała. Więc postanowiliśmy, że najpierw pójdzie brat Alice , a potem ja . Wszedł chłopak do sali , a ja czekałem. Szczerze mówiąc powinienem obudzić dziewczynę, bo tyle na to czekała. Ale nagle wyszedł z sali Shane i zabrał Alice z mojego ramienia. Wziął ją na ręce i powiedział, że już idzie. Pożegnał się ze mną i poszedł , a ja w tym czasie   wszedłem do sali gdzie na łóżku leżała Lou i trzymała małe niemowlę , a obok niej siedział rozpromieniały Tom. Niedaleko nich też stała mama Lou.
- Hej - powiedziałem szeptem.
- Cześć - odpowiedzieli równocześnie. Podszedłem do nich i zobaczyłem małą , była śliczna , strasznie podobna do Lou. 
- Mogę ? -spytałem , chodź nie byłem pewny czy mi pozwolą.
- No jasne . - podała mi dziewczyna ostrożnie dziecko . 
- A jak dacie jej na imię ?- byłem ciekawy, bo to jednak ważne było. Lou spojrzała na Tom' a i się uśmiechnęła .
- Lux - zerknęła na mnie ,a ja oddałem jej dziecko. Chwile jeszcze posiedziałem i pogadałem z nimi, po czym musiałem już iść. 

* Oczami Alice *
Obudziłam się w swoim łóżku , chodź nie pamiętam , że tu dotarłam . Nagle się zorientowałam co się wczoraj wydarzyło. Pobiegłam szybko do Shane i się spytałam co się stało jak usnęłam. Byłam na siebie za to zła , bo chciałam jako pierwsza zobaczyć to dziecko. Natychmiast ubrałam się i pojechałam do szpitala. Była 11:00 jak dojechałam, poszłam do sali gdzie była Lou. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam tam Lou, Tom'a i malutkie dziecko. 
- Cześć - uśmiechnęłam się na ich widok
- Cześć - odwzajemnili uśmiech 
- Sorry za wczoraj - podeszłam do łóżka gdzie leżała Lou , a na ręku trzymała niemowlę.
- Nic się nie stało , zdarza się - spojrzeliśmy wszyscy na małą .
- Mogę ją potrzymać ? - zapytałam 
- Oczywiście - Lou podała mi dziecko 
- A jak daliście jej na imię ?
- Lux - powiedzieli równocześnie 
- Baby Lux - powtórzyłam spoglądając na małą. Była śliczna. Podobna do Lou 
- Bardzo ładnie - oddałam dziewczynie Lux ,a  ta położyła ją do łóżeczka, które stało obok jej. Pogadałam z nimi i musiałam już iść , bo w końcu jeszcze chodzę do szkoły . 




1 komentarz:

  1. Coraz bardziej mi się to podoba. Nie mogę się doczekać kolejnego.

    OdpowiedzUsuń