sobota, 23 lutego 2013

Rozdział 5

 Gdy dojechaliśmy na miejsce, zobaczyłam ogromną willę. Wokół niego też były podobne domy, widać , że to jaka droższa ulica. Każda z posesji była doskonała, równo przycięte trawniki, krzaczki, drogie auta na podjazdach. Przypominało to trochę bajkę, wszytko było idealne. Do czasu... Kiedy chłopak otworzył drzwi 
pokazał mi się harmider, bałagan. Widać ,że tu mieszkają chłopcy. Harry zaczął szybko sprzątać z podłogi 
i kanapy. Było tam wszystko, dosłownie. 
- Nie musisz tego robić - zaśmiałam się delikatnie , stojąc przed nim 
- Gdybym wiedział, że po moim przylocie tak tu wygląda to bym cię nie zaprosił , przepraszam - dalej sprzątał bałagan. Podeszłam do niego i złapałam go za nadgarstek.
- Ale mówię serio, nie musisz sprzątać i tak długo tu nie zostanę. - spojrzałam na niego. Chłopak wzruszył ramionami. Zaczęłam znów dzwonić do Jack'a , ale on nadal nie odbierał. Wkurzyłam się, jak tak można . Gdyby nie Harry to bym siedziała na tym lotnisku ,nie wiadomo ile czasu. Loczek poszedł do kuchni, więc ja poszłam za nim. Walizki zostawiłam w przedpokoju. Usiadłam na krześle i obserwowałam go. 
- Chcesz coś do picia ? - spytał 
- Może herbaty . - opowiedziałam. Siedzieliśmy tak i gadaliśmy, gdy nagle do domu ktoś wszedł i to nie była  jedna osoba. 
- Chyba chłopcy przyszli- wstał i poszedł zobaczyć. Tak jak myślał tak było , przywitał się z nimi i zaczął szeptem mówić im w jakim stanie jest dom. Lecz ci się nie przejmowali, ale gdy Harry powiedział, że jestem któryś z nich przeklną pod nosem. Zaśmiałam się słysząc tą rozmowę. Usłyszałam jak ktoś mnie woła , więc się odwróciłam i dostrzegłam tam piątkę chłopaków (licząc z Harrym). Natychmiast wstałam i podeszłam do nich. 
- Hej, jestem Louis , ale możesz mówić Lou - podał rękę mi chłopak w bluzce w paski z szelkami
- A ja Zayn - nie zdążyłam nic powiedzieć , a każdy po kolei zaczął mi się przedstawiać. 
- A ja Niall
- Liam - uśmiechnęli się do mnie 
- Cześć , a jestem Alice , miło mi was poznać - odwzajemniłam uśmiech.  Raptem zadzwonił mój telefon , był to Jack. Myślałam , że go normalnie zabije. Odeszłam od chłopców, bo nie chciałam im zbytnio zawracaj  głowy , pewnie są zmęczeni. 
- Jack ? Czemu ty nie odbierałeś ?! - krzyknęłam do telefonu.
- Alice, ja cię najmocniej przepraszam , ale miałem konferencje prasową , nie mogłem rozmawiać. A gdzie ty tak w ogóle jesteś ? - spytał ciekawy 
- No dobra ,ważne że w końcu zadzwoniłeś. Jestem u kolegi. Podasz mi w końcu adres ? Bo ja chce już być na miejscu , zmęczona jestem. - powiedziałam zamulonym głosem..
- Okey, wyślę ci go sms , to pa jutro zadzwonię - rozłączyła się , a ja wróciłam do chłopców.
- I co ? To Jack ? - spytał Harry
- Tak to on , zaraz mi wyśle adres mojego mieszkania i mogę jechać . - uśmiechnęłam się do nich.
- Ale jeśli chcesz to możesz zostać . - dodał Niall
- Nie . Pojadę do siebie , ale dzięki - w tym momencie dostałam sms - Ej, zamówicie mi taxi ? - jeszcze nie znam żadnego numeru, w końcu po raz pierwszy jestem w Londynie .
-  Odwiozę cię - wstał Loczek
- Daj spokój, pewnie zmęczony jesteś. Zamów mi po prostu taxi - uśmiechnęłam się do niego
- Ale ja chcę. Z resztą się dowiem gdzie mieszkasz - uśmiechną się cwaniarsko Hazza.
- Oj no dobra, niech będzie - pożegnałam się z chłopakami i wzięłam dwie walizki , a chłopak resztę. Zapakował je do swojego Range rover i wsiedliśmy  do niego. Podałam adres po czym ruszyliśmy .
- Będziemy się spotykać ?- spytał
- Pewnie tak , a daleko będę mieszkać od waszego domu ? - ciekawa
- Nie tak daleko , ale na pewno na pieszo nie będzie łatwo dojść. - po 20 minutach bez żadnych korków dojechaliśmy. Nawet nie zauważyłam, a był już ranek dokładnie 6 :00 rano. Okolica była nawet ładna. 
Normalne szeregowce,  chodź obawiałam się co zobaczę w środku . Nie były to jakieś nowe domki, mogły być już nawet przed wojną . Ale na pewno będę miała normalnych sąsiadów, bo w New York mieszkali w okolicy sami bogaci ludzie i wiecznie się chwalili i myśleli tylko o jednym "kasie" . Kluczyki od mieszkania podobną są u sąsiadki. Podeszłam do domku obok i zapukałam kołatką. Nagle drzwi się otworzyły i stała tam strasz kobieta mogła mieć około 70 lat.
- Dzień dobry, przepraszam , że tak wcześnie przychodzę, ale Jack kazał mi tu przyjść po klucze od mieszkania. - pokazałam na drzwi obok
- Dzień dobry dziecko. Tak, tak Jack mi zostawił klucze, poczekaj zaraz ci je przyniosę. - kobieta zniknęła z mojego pola widzenia. Spojrzałam na Harry'ego i się uśmiechnęłam. Po chwili kobieta się pojawiła.
- Proszę - dała mi klucze - Widzę , że przyjechałaś z chłopakiem , przystojny -uśmiechnęła się staruszka do mnie i mrugnęła okiem. Zaczęłam się delikatnie śmiać.
- To nie mój chłopak , to mój przyjaciel - dodałam
- Tak z pewnością - uśmiechnęła się ponownie kobieta
- A tak w ogóle to jestem Alice, niedługo dojedzie do mnie moja przyjaciółka Sophi na pewno
pani ją polubi - spojrzałam na nią
-  Mam na imię Helen, ale możesz mówić babcia Helen. - podała mi rękę - Jeśli będzie potrzebować pomocy , wiesz gdzie mnie szukać - pożegnała się ze mną , a do Loczka pomachała, on to odwzajemnił.
Gdy weszłam do domu oniemiałam , był bardzo fajnie urządzony . Chłopak wziął walizki , postawił w przedpokoju . Było widać , że on też był zaskoczony. Postanowiłam go całego obejrzeć.
Przedpokój :















Kuchnia :










Pokój dzienny + jadalnia :










Łazienka :
Sypialnie :









Gdy zobaczyłam , fioletową sypialnie od razu rzuciłam się na łóżko i pomyślałam , że to będzie mój pokój. Cieszyłam się , że jestem już na miejscu. Harry usiadł na łóżku obok mnie pocałował w policzek
- Muszę już jechać , ale zadzwonię później, pa - wyszedł z mieszkania . Słyszałam tylko jak odjeżdża .
Postanowiłam pomału się rozpakować. Po 5 godzinach , wszytko leżało już na swoim miejscu. Byłam strasznie zmęczona, więc położyłam się spać. Obudził mnie telefon , zobaczyłam na wyświetlaczu Harry ;*.
- Halo ? - powiedziałam zaspanym głosem
-Alice , ojej przepraszam , że cię obudziłem. Śpij dalej , zadzwonię późn...-przerwałam mu
- Nic się nie stało i tak miałam już wstać. O co chodzi ? - ciekawa
- Chciałem ci pokazać trochę Londyn, bo nie byłaś jeszcze , a wiem , że noc jest w Londynie piękna. Ale wiesz co to innym razem , sorry, że cię obudziłem.
- Harry , proszę cie . Z miłą chęcią z tobą pójdę - odpowiedziałam
- Okey , to będę za 30 minut , pa do zobaczenia - rozłączył się. Szybko wstałam z łóżka i poszłam pod prysznic. Ubrałam się i zrobiłam delikatny makijaż. Chwile później usłyszałam trąbienie klaksonu auta, więc wyszłam , zamknęłam mój nowy dom i wsiadłam do auta. Przywitałam się z nim pocałunkiem w policzek i ruszyliśmy. Zatrzymaliśmy się przy London Eye , chcieliśmy się przejechać , ale była strasznie długa kolejka , więc poszliśmy pod Big Bena , potem przeszliśmy po Tower Bridge, Pałac Buckingham, następnie poszliśmy do domu towarowego Harrords i na końcu mieliśmy iść do London Eye , ale ja zgłodniałam i się zatrzymaliśmy w Nado's . Usiedliśmy i zamówiliśmy jedzenie.
- Jak podoba ci się Londyn ? -ciekawy
 - Jest śliczny , jest w nim wiele miejsc do zwiedzenia, cieszę się , że tu przyjechałam . Dziękuję ci - przez stolik pocałowałam go w policzek.
 - Nie ma za co , cała przyjemność po mojej stronie.- w tym czasie przyszło zamówienie i zaczęliśmy jeść . Po skończeniu poprosiłam o rachunek.
- Jak zapłacę , okey ? - wyciągnęłam portfel, kiedy kelnerka przyniosła rachunek. - No chyba nie ? Ja płacę - chłopak wyciągnął pieniadze i już chciał zapłacić , lecz ja byłam szybsza - Możesz zabrać te pieniądze- powiedział trochę wkurzony
- Ja ciebie tu zaprosiłem,a nie ty mnie , więc weź te pieniądze. - położył mi moje pieniądze koło mnie , a kelnerce dał swoje.
- Proszę zostać , ja płacę - spojrzałam na kelnerkę, a ona na to
- To może państwo się zastanowicie i potem zapłacicie - powiedziała i odeszła.
- Harry nie kłócimy się, ja zapłacę i będzie okey - przysunęłam jego pieniadze pod jego nos
- Alice zabierz te pieniądze , ja płacę i koniec - położył obok rachunku swoje pieniądze i zaczął się ubierać.
- Dobra niech ci będzie - chłopak się ucieszył , że wygrał , ubraliśmy się i wyszliśmy . Przyszedł w końcu czas na London Eye. Nagle nie wiadomo skąd pojawiło się paparazzi i musieliśmy uciekać .Wsiedliśmy szybko do auta i odjechaliśmy .
- Jeszcze raz ci dziękuję za dzisiejszy wieczór. - uśmiechnęłam się 
- Polecam się na przyszłość - zaśmiał się . I tak w miłej atmosferze, dojechaliśmy do mojego domu. 
- To pa do zobaczenia, jak coś to dzwoń- przytuliliśmy się , a ja sprytnie do jego kieszeni wrzuciłam pieniądze za kolacje. Wysiadłam szybko z auta i pobiegłam do domu, zanim on się zorjętuje . Po chwili zadzwonił telefon to był Harry .- Tak , coś się stało ? - spytzałam radośnie. - Ty chyba wiesz co się stało, przesadziłaś w tym momencie. Wiesz o tym co nie ? - mówił przerażającym głosem - Oj Harry daj spokój, chciałam ci jakoś się odwdzęczyć , więc to ja chciałam zapłacić za kolacje. Nie obrażaj się na mnie , proszę - powiedziałam słodkim głosem . - Masz szczęście, że nie potrafię się na ciebie gniewać. Kończe pogadamy jutro, pa- rozłączył się , a ja sie przebrałam w piżame  i połozyłam się . Jeszcze przed snem zadzwoniłam do rodziców , powiedzieć , że jest super i że wysałałam im na e-mail zdjęcia mojego domu. No i zadzwoniłam do Shane.
- Hej, co tam u ciebie słychać braciszku ? - ciekwa . Stęskniłam się strasznie za nim , chciałabym , aby ze mną tu był .
- Hej , dobrze , a jak u ciebie ? Opowiadaj .- zaczęłam mu wszytko od początku opowiadać , jak nie mogłam się dodzwonić do Jack'a i jak spotkałam Harry'ego na lotnisku , o moim mieszkaniu, a na końcu o zwiedzaniu Londynu .
- To widzę , że ci się tam układa - dodał
- No chyba, troche mi smutno ,bo jestem sama w domu. - powiedziałam smutnym głosem.
- Domyślam się , a wiesz Lou domie dzwoniła i powiedziała, że jedzie do Londynu, bo musi znów zacząć pracować , a no i chce ciebie malować też. 
- Na serio ? To fajnie , będzie tu więcej osób, których znam. Ale przecież ona dopiero co urodziła Lux ? Nie za dużo ma na głowie ?
- Przecież Lux nie jest problemem. Raz się jeden chłopak zajmie , potem drugi , nie ?
- No w sumie masz rację .
- A kiedy Sophi przyjeżdża do ciebie ? 
- Za około dwa tygodnie, a ty kiedy do mnie przyedziesz ?
- Aha . Alice wiesz, że ja pracuje i nie mam zbytnio czasu , aby przylecieć do ciebie. Zaraz sama zobaczysz jakie to cieżkie, w końcu niedługo już zaczynasz. A jak będe miał czas to na pewno przyjadę.
- No wiem , wiem . 
- A kiedy dokładnie zaczynasz ?
- Jeszcze nie wiem Jack ma zadzwonić .
- Aha. Dobra ja kończe, bo muszę iść spać . Muszę sie wyspać 
- No dobra to dobranoc , pa - rozłączyłam sie i sama zasnęłam.
Ok 13 :15 sie obudziłam wzięłam laptopa do kuchni i włączyłam go robiąc sobie śniadanie.  Gdy grzanki i kawa się zrobiły usiadałm i zaczęłam przeglądać  co się dzieje. Nagle natrafiłam na pewien artykuł o treści: 
" Czy Harry Styles ma nową dziewczynę ? " Chciałam zobaczyć , kto to jest , ale gdy zobaczyłam te zdjęcia normalnie mnie zatkało . Zobaczyłam swoje zdjęcia , które wczoraj musieli nam zrobić. 
- O boże , nawet nie jestem jeszcze modelką , a już na portalach plotkarskich jestem. Ludu ..-Nagle zadzwonił telefon , był to Jack . Pewnie był wkurzony o te zdjęcia.
- Cześć, jeśli chodzi o te zdjęcia , to przepraszam. To był tylko przyjacielski wypad na miasto, chciałam trochę zwiedzić . - zaczęłam się tłumaczyć .
- Spokojnie , nie o to mi chodzi . Dziś masz pierwszą sesję zdjęciową . O 15: 30 masz być w studiu , wyślę ci adres , żeby nie było . 
- Aha , to dobrze , myślałam , że jesteś zły, a do jakiej gazety ?
- Do Vogue 
- Na serio ? - powiedziałam zaskoczona. To jest bardzo znany magazyn na całym świecie . 
- Nie spóźnij się, okey ?
- Na pewno tego nie zrobię - gdy skończyłam rozmowę , zaczęłam skakać jak jakaś opętana po całym domu . Niespodziewanie , ktoś zapukał do drzwi . Podbiegłam i szybko je otworzyłam . Przed drzwiami stała pani Helen , znaczy babcia Helen .
- Dzień dobry babciu - przywitałam ją uściskiem 
- Dzień dobry Alice, słyszałam wrzaski coś sie stało ?- zaczęłam się śmiać , bo myślałam , że aż tak głośno nie było.
- Aaa , przepraszam po prostu się strasznie cieszę . - uśmiechnęłam się 
- A co sie takiego stało ? - spytała starsza kobieta 
- Może babciu wejdziesz ? - otworzyłam drzwi szerzej , a kobieta weszła. - Napijesz się czegoś ? - ciekawa
- Nie dziękuję , nie będę ci zawracać głowy.
- Ale nie zawracasz , cieszę się , ze przyszłaś, bo mam się komu pochwalić .
- No dobrze to niech będzie herbata - poszłam zaparzyć herbatę  , a staruszka oglądała zdjęcia , które stały na półce. Jak zalałam je przyniosłam do salonu.
- No to opowiadaj - uśmiechnęła sie biorąc łyk herbaty,
- Właśnie , dziś mam pierwszą sesje zdjęciową do nie byle jakiej gazety . Do Vogue .
- To gratulacje , jestem z ciebie dumna.
- Chciałam ci podziękować babciu.
- Ale za co ? - spojrzała na mnie
- Dzięki tobie czuję się jakbym miała babcię , która dawno zmarła na raka. - na myśl o niej do oczu napłynęły mi łzy. Byłam strasznie z nią zżyta .
- Oj dziecko nie płacz- przytuliła mnie mocno - Wiesz, ze zawsze na mnie możesz liczyć .
- Przypominasz mi ją trochę z charakteru, wiesz ? - uśmiechnęłaś się - Mimo, ze zbyt długo się nie znamy , czuję się jakbym znała cię całe życie .
- Ooo to na prawdę miłe co mówisz , wiesz przypominasz mi trochę moją córkę , która zmarła gdy miała tyle lat co ty .
- Przykro mi , nie wiedziałam - opuściłam głowę w dół , zrobiło mi się jej trochę żal
- Ale wiesz co dzięki tobie czuję się jak bym znów ją miała - przytuliła mnie ponownie. Rozmawiałyśmy jeszcze o naszej przeszłości , chciałyśmy sie lepiej poznać.Po czym kobieta wróciła do swojego mieszkania .
Spojrzałam na zegarek , ale przegadałyśmy , była już 14 :30 . Musiałam zacząć się już szykować . Gdy to zrobiłam  zadzwoniłam po taxi i pojechałam na wskazany przez Jack'a adres. Wysiadłam i zobaczyłam jakiś budynek .  Weszłam do niego i od razu wszyscy mnie powitali. Powiedzieli , że zaraz pojedziemy w teren i zrobimy parę zdjęć do gazety. Po 20 minutach byliśmy już na jakimś pustkowiu. Była tam tylko droga , jakieś dzikie rośliny i jeden wielki biały dom z basenem. Przybiegły do mnie stylistki i zaczęły mnie szykować do sesji. Pierwszy raz , ktoś się tak mną zajmuje, coś niesamowitego. Czułam się jak księżniczka. Jedno zdjęcie zrobili mi chyba z 30 razy , a co każde nowe zdjęcie musiały mnie stylistki na nowo wyszykować. Do domu wróciłam dopiero około 21: 45 , byłam padnięta, ale zarazem podekscytowana. Ta praca to moje marzenie, które właśnie się spełnia.

   

2 komentarze: