Rozdział 12
Dawno nie byłam tu, stęskniłam się za tym miastem. Pojechaliśmy wszyscy do domu chłopców. Lecz ten długi lot mnie trochę zmęczył, więc chciałam wrócić do siebie. Powinnam również zajrzeć do pani Helen, dawno się z nią nie widziałam, bo albo ciągle byłam zabiegana, albo mnie nie było. Siedzieliśmy nadal u chłopaków. Spojrzałam na Sophie, która cały czas się śmiała. Harry siedział obok i mnie obejmował. Też się cały czas śmiał. Spojrzała na niego, po czym szturchnęłam go .
- Harry zawieziesz mnie do domu, jestem zmęczona - powiedziałam cicho, aby nikomu nie przeszkodzić w rozmowie.
- Jasne, chodź - wstaliśmy i poszliśmy do holu, aby się ubrać
- A wy gdzie ? - spytał się Lou
- Jestem zmęczona, pojadę się już do domu. Sophie idziesz z nimi ? - powiedziałam zakładając buty
- Tak, jadę - wstała od stołu. Pożegnałyśmy się z chłopakami i wraz z Hazzą pojechaliśmy do mojego i Sop domu. Chłopak pomógł mi walizką, zaniósł ją do mojego pokoju.
- Połóż ją przy szafie, jutro ją rozpakuje - usiadłam na łóżko i zaczęłam się rozbierać.
- Posłuchaj, pojedziesz jutro ze mną do rodziców ? Bo wiesz chciałbym cię przedstawić moim rodzicom i powiedzieć, że zostanę ojcem. - spojrzał na mnie
- Jasne - uśmiechnęłam się i narzuciłam na siebie piżamę. Położyłam się do łóżka, a chłopak pocałował mnie i wyszedł. Nagle do pokoju weszła Sophie.
- Mogę ?
- Wchodź - poklepałam obok siebie miejsce, aby Sophie usiadła obok mnie.
- Jak się czujesz ? - spytała się
- Dobrze - uśmiechnęłam się po czym złapałam się za brzuszek. Tak długo rozmawiałyśmy aż w końcu obydwie usnęłyśmy w moim pokoju. Już dawno nie spędziłam takiego wieczoru z Sophie. Cieszyłam się, że wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Ciekawa jestem jak jest z Max'em, bo w końcu od trzech miesięcy się nie widzieli, tak mi się wydaje.
Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które zaglądały za żaluzji. Usiadłam rozciągnęłam się i spojrzałam na zegarek, była 10:20. Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbatę. Może to dziwne bo zazwyczaj piłam z rana kawę, a teraz herbatę. Mama mi zakazała pić ją, nie wiem dlaczego, ale nie ważne. Odpaliłam laptopa i usiadłam na hoker. Popijając herbatę, czytałam nowie wiadomości, co się dzieje na świecie i nagle zauważyłam jeden artykuł. " Alice Foutley i Harry Styles znowu razem ?! " Więc kliknęłam i zaczęłam czytać ; "..Od trzech miesięcy Harry i Alice się nie odzywali. Alice wyjechała najpierw na Barbados, a potem poleciała do swojego rodzinnego miasta. Za to Harry został w Londynie . Jednak wczoraj jeden z naszych reporterów był na lotnisku i własnie uchwycił na zdjęciu Alice i Harry'ego jak razem idą z lotniska trzymając się przy tym jeszcze za ręce . Czy wrócili do siebie ? Raczej tak, a oto zdjęcia na dowód. " i pokazane były zdjęcia oraz krótki filmik. Nawet nie byłam tym zaskoczona, że będzie już o tym głośno. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Była to pani Helen.
- O dzień dobry pani - uśmiechnęłam sie na powitanie
- Dzień dobry Alice -odwzajemniła uśmiech - Zrobiłam ciasto, słyszałam, ze przyjechałaś więc przyniosłam wam kawałek. - pokazała blachę z ciastem
- Dziękujemy, niech pani wejdzie - wzięłam od niej ciasto, wpuściłam ją do środka i zamknęłam nogą drzwi.
Pokroiłam ciasto, zaparzyłam herbatę i usiadłam z panią Helen na temat, tego co się ostatnio wydarzyło. Nie wspomniałam nic o zdradzie Harry'ego, nawet nic o nim. Tylko powiedziałam, że mam chłopka. Kobieta i tak nie była zbytnio zorientowana w tych sprawach. Spytałam się jak się czuje, mówiła mi że bardzo dobrze i szczerze było to nawet po niej widać. Wyglądała świetnie. W pewnym momencie rozmowa zeszła do mojej ciąży.
- Który to miesiąc ? - spytała
- Zaczął się czwarty - uśmiechnęłam się
- A mogę wiedzieć, kto jest tym szczęśliwym tatusiem ?
- Nie wiem czy pani pamięta, ale.. -nagle przerwał mi dzwonek do drzwi. - Przepraszam na moment- poszłam otworzyć, a tam stał Loczek .
- Cześć skarbie , jak się mają moje maleństwa- pocałował mnie i wszedł do mieszkania.
- Dobrze się czujemy. - chłopak się uśmiechnął po czym wszedł do salonu gdzie siedziała sąsiadka.
- Tak , a oto tatuś mojego dzidziusia- zaśmiałam się i usiadłam na kanapie , a chłopak zaraz obok. Dalej rozmawialiśmy, ale po chwili kobieta powiedziała, że musi już iść, więc pożegnałam się z nią i wyszła.
- To co jedziemy ? - spojrzał na mnie
- Teraz ? Chyba żartujesz. Nie widzisz w jakim jestem stanie. - stałam w krótkich spodenkach i w białej koszulce.
- Dla mnie wyglądasz świetnie - podszedł do mnie i pociągnął za ramiączko koszulki.
- Poczekaj tu ja się wyszykuje i możemy jechać - posłałam mu promienny uśmiech i poszłam pod prysznic. W tym czasie wstała Sophie i zaczęła rozmawiać z Hazzą. Poszłam ubrać się i spakować, ponieważ jedziemy tam na dwa dni.
- Gotowa jestem - uśmiechnęłam się.
- A wzięłaś coś eleganckiego ? - spytał
- Nie, po co ?
- Weź, bo pójdziemy na kolacje
- Okey - wróciłam się i wyszukałam coś z szafy. - Już. Weźmiesz moją torbę ? - pociągnęłam ją do holu.
- Co ty wzięłaś ? Jedziemy tylko na dwa dni - zaśmiał się, po czym wziął walizki pożegnał się z Sophie i wyszedł.
- Pa Sophie, tylko demolki nie zrób- pożegnałam się i poszłam do Hazzy. Wsiadłam do jego czarnego Range Rover'a, a zaraz po mnie on. I pomału ruszyliśmy w drogę. Na chwile jeszcze Harry podjechał zatankować auto i dalej ruszyliśmy. Nagle zadzwonił Lou do chłopka.
- Harry wracaj ! - krzyczał do telefonu
- Ej, co tam się dzieje? - ciekaw
- Proszę cię, Niall cały czas coś je, zrobiłem przed chwilą zakupy, zapełniłem całą lodówkę, po 30 minutach przychodzę i co widzę , pustkę -zaczęliśmy się śmiać - Wy się tam nie śmiejcie tylko ratujcie, właśnie przyszła moja pizza, i co ? Nie ma jej ! Harry.. - udawał, że płacze
- Przecież z wami jest Liam, powinien to ogarnąć
- Ale go nie ma, jestem z nim sam- nagle usłyszeliśmy śmiech Niall'a
- Boże to zadzwoń, ja muszę kończyć, cześć - rozłączył się, a ja zaczęłam się śmiać z nim. Po jakimś czasie wyjęłam z torebki gazetę i zaczęłam ją czytać, nie chciałam rozpraszać Harry'ego podczas jazdy. Tak sobie czytałam, ale po chwili ją odłożyłam, nie mogłam czytać , bo mnie mdliło. Nagle natrafiliśmy na korek. Rozciągnęłam się , jednak siedzenie w jednej pozycji robi swoje.
- Alice...
- Tak ?
- Mam dla ciebie małą niespodziankę - chłopak podwinął lewy rękaw bluzki, ujrzałam tam biały plaster
- Co ci się stało ?!- złapałam go za tą rękę i spojrzałam mu w oczy
- Odklej - byłam przerażona, ale zrobiłam tak jak kazał. Zobaczyłam tam nowy tatuaż. Była to literka " A " - Wiem, że małe , ale to dla ciebie to zrobiłem.
- Jest cudowny, kocham cię - pocałowałam go namiętnie. Dobrze, że był korek, bo mieliśmy trochę czasu na pocałunek. Po 30 minutach ruszyliśmy dalej, nagle zrobiłam się senna i usnęłam. Gdy obudziłam się spojrzałam na mojego chłopaka, który musiał cały czas prowadzić.
- Harry jeśli chcesz możemy się zmienić ? - zaproponowałam
- Nie skarbie, już jesteśmy - cmoknął mnie w usta. Rzeczywiście chwile potem Loczek wjeżdżał na podjazd koło domu.
- Harry, boje się - spojrzałam się przed siebie
- Ale nie masz się czego bać, zobaczysz będzie dobrze.
- A jeśli mnie nie polubią, nie zaakceptują, jeszcze dziecko...- przerwał mi pocałunkiem.
- Uspokój się będzie dobrze. - chłopak wysiadł z auta i podszedł do mnie pomóc mi wysiąść. Staliśmy już w drzwiach. Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam, a on zapukał w drzwi. Drzwi się otworzyły, a w progu stanęła ciemno włosa kobieta .
- Synu, no na reszcie. - uściskała go, weszliśmy do mieszkania . Siedzieli tam jacyś ludzi, których Hazza zaraz mi przedstawił,
- Mamo, to jest moja dziewczyna Alice, Alice moja mama
- Cześć miło mi cie poznać - przytuliła mnie
- Mi panią również miło - uśmiechnęłam się delikatnie
- To jest moja siostra Gemma, mój ojczym Robin, mój tata Joe - przywitałam się z nimi. Mama Harry'ego kazała nam się przysiąść do stołu. Lecz chłopak kazał im się szykować, bo powiedział, że idziemy na kolację. Hazza poszedł po nasze torby po czym razem z nim poszłam do jego pokoju, gdzie mieliśmy razem spać. Przebrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i czekałam już na chłopka. Zeszliśmy razem na dół i czekaliśmy na resztę, zamówiliśmy 2 taxi, które po 10 minutach czekała na nas. My pojechaliśmy jedną z jego ojcem, a reszta pojechała drugą do jednej z najdroższych restauracji w mieście. Mieliśmy już zarezerwowany stolik, więc kelnerka od razu zaprowadziła nas i dała karty. Każdy zamówił coś do jedzenia i lapkę wina, ale niestety ja nie mogłam pić, więc zamówiłam sobie wodę. Gdy czekaliśmy na zamówienie Loczek się odezwał.
- Chciałbym wam coś jeszcze powiedzieć. A więc tak chyba jak już zauważyliście, ale i tak powiem. Zostanę ojcem - uśmiechnął się, wziął moją dłoń i ją pocałował. Zarumieniłam się.
- Synu tak się cieszę, zostanę babcią. - mama chłopka była tym zachwycona, tak samo Gemma i Robin, lecz ojciec Hazzy miał minę jakby chciał normalnie mnie zabić. Nie spoglądałam na niego, przerażała mnie ta mina. Po około 3 godzinach wróciliśmy, nikt nie był upity, ponieważ wypili tylko jedną lapkę wina, nie chcieli abym była sama. Poszłam na górę, a Harry'ego zatrzymał jego ojciec, który własnie miał wracać do siebie.
~*~ Oczami Hazzy ~*~
- Synu poczekaj - zatrzymał mnie ojciec.
- Alice idź na górę, ja zaraz przyjdę - puściłem jej rękę , a ona poszła do mojego pokoju.- Tak ? Coś się stało ?- spytałem, byłem ciekawy o co chodzi. Wyszliśmy na zewnątrz, aby naszą rozmową nikomu nie przeszkadzać.
- Zerwij z nią . - powiedział ojciec
- Co ? Co ty mówisz ?!
- Masz , z nią zerwać rozumiesz ?
- Ty sobie chyba żartujesz! Ty nie wiesz co ty mówisz !
- Synu ona niszczy ci karierę, zobacz przez nią będziesz musiał więcej czasu spędzać w domu, a pieniądze nie lecą z nieba. Musisz zarabiać, pieniądze są ważne.
- Nic mi nie niszczy ! Ona jest dla mnie najważniejsza rozumiesz ?!
- Synu to jest zwykła laska, która pewnie się puści później z jakimś innym. - W tym momencie puściły mi emocje.
- Nie masz prawa ją tak nazywać ! - przywaliłem mu z pięści w twarz- Myślisz tylko i wyłącznie o sobie i pieniądzach.! Jeśli jeszcze raz nazwiesz ją tak to.. - chciałem znów się na niego rzucić, lecz mama i Robin mnie powstrzymali.
- Joe idź już, chyba na ciebie przyszła pora - mama pokazała ręką drogę . Mężczyzna się obrócił i poszedł. Ma szczęście, że był tu Robin, bo nie wiem co bym zrobił. Mama kazała mi iść do Alice, bo nie wiadomo jak ona to zareagowała. Mogła to usłyszeć .
~*~ Oczami Alice ~*~
Usłyszałam jakieś wrzaski, zbiegłam po schodach i ujrzałam Loczka, który szedł w moją stronę.
- Harry co się stało ? - spytałam idąc z powrotem do pokoju.
- Nic się nie stało kochanie - pocałował mnie w czoło
- Ale jak rozmawiałem z Shane to słyszałam jak krzyczysz .
- To nic poważnego
- Jeśli to chodzi o mnie, powiedziałam coś nie tak, to przepraszam, ale się denerwowałam, - chłopak zdjął z siebie ubrania został w samych, czarnych bokserkach Calvin'a Klein'a. Położyłam się na łóżku, a on obok mnie. Przytulił mnie do siebie ,
- Nie, byłaś świetna. Widziałaś jak się moja mama cieszyła, że zostanie babcią, chyba jeszcze nigdy jej tak szczęśliwej nie widziałem. Nie masz się czego martwić - pocałował mnie w usta po czym dodał - Nie przejmuj się. A jak się trzyma maleństwo nasze ? - spytał
- No jeśli o nie chodzi to jutro o 17: 00 jestem umówiona na kolejne USG, pójdziesz ze mną ? - uśmiechnęła się promiennie.
- To chyba oczywiste, że chce zobaczyć moje dziecko. - przytuliłam go, cieszyłam się że jesteśmy razem, że mam kogoś takiego jak on. Bardzo go kochałam, to najlepsze chyba co mnie w życiu spotkało. Chwile potem już usnęliśmy.
Około 9:20 obudził mnie Harry, który coś robił przy walizce.
- Co robisz ? - spytałam zaspanym głosem rozciągając się przy tym
- Obudziłem cię ? Sorry nie chciałem - Loczek nie miał zbytnio dobrego humoru, był smutny może i zły.
- Harry, wszystko okey ? - spojrzałam na niego, nie wiedziałam o co chodzi
- Tak - wyszedł z pokoju i poszedł do toalety chyba wziąć prysznic, bo miał ze sobą ciuchy i ręcznik. Dziwnie się zachowywał, ale najgorsze jest to, że nie wiem dlaczego. Zastanawiała mnie wczorajsza sytuacja, czemu były takie krzyki. Niespodziewanie do pokoju weszła mama Loczka.
- Część Alice - uśmiechnęła się - Mogę wejść ?
- Oczywiście - przesunęłam się tak, że siedziałam oparta o stelaż łóżka.
- Jak będziecie głodni to na dole jest śniadanie. Muszę na chwile gdzieś wyjść, ale to dosłownie na chwile, więc jak coś to Gemma jest u siebie. Będę za 20 minut.
- Okey - kobieta wyszła. Dochodziła już 10 :00 , a Hazza dalej był w toalecie. Postanowiłam zajrzeć do niego, sprawdzić czy wszystko jest dobrze. Zapukałam do drzwi, które znajdowały się na przeciwko naszego pokoju. - Harry, to ja mogę wejść? - spytałam, chłopak otworzył mi drzwi i wszedł z powrotem do wanny. Na jego twarzy był smutek, a oczy były zaszklone od łez. Usiadłam na brzegu wanny i spojrzała ma niego.
- Wszystko okey ?
- Nie.. - zakrył się dłońmi
- Harry...- złapałam go za rękę
- Mam tego już dość. Staram się, chce aby wszystko było dobrze, żeby był ze mnie dumny, ale on i tak mam mnie gdzieś. Myśli jedynie o sobie, o korzyści dla siebie. Nienawidzę go. - mówił zapłakany, przytuliłam go.
- Skarbie, nie płacz - pocałowałam go w głowę
- Wejdź do mnie - rozebrałam się i weszłam do wanny. Nie była ona zbyt duża, ale zmieściliśmy się. Położyłam się do niego tyłem, a on mnie przytulił. Leżeliśmy tak przytuleni przez jakiś czas.
- Kocham cię - powiedział
- Ja ciebie też, wychodzimy już ? Nie chce się spóźnić na USG. - chłopak wyszedł potem pomógł mi wyjść. Poszłam do pokoju ubrać się, a on został wyszykować się w toalecie. Zeszliśmy na dół, jego mama już przyszła. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do domu.
- Harry zawieziesz mnie do domu, jestem zmęczona - powiedziałam cicho, aby nikomu nie przeszkodzić w rozmowie.
- Jasne, chodź - wstaliśmy i poszliśmy do holu, aby się ubrać
- A wy gdzie ? - spytał się Lou
- Jestem zmęczona, pojadę się już do domu. Sophie idziesz z nimi ? - powiedziałam zakładając buty
- Tak, jadę - wstała od stołu. Pożegnałyśmy się z chłopakami i wraz z Hazzą pojechaliśmy do mojego i Sop domu. Chłopak pomógł mi walizką, zaniósł ją do mojego pokoju.
- Połóż ją przy szafie, jutro ją rozpakuje - usiadłam na łóżko i zaczęłam się rozbierać.
- Posłuchaj, pojedziesz jutro ze mną do rodziców ? Bo wiesz chciałbym cię przedstawić moim rodzicom i powiedzieć, że zostanę ojcem. - spojrzał na mnie
- Jasne - uśmiechnęłam się i narzuciłam na siebie piżamę. Położyłam się do łóżka, a chłopak pocałował mnie i wyszedł. Nagle do pokoju weszła Sophie.
- Mogę ?
- Wchodź - poklepałam obok siebie miejsce, aby Sophie usiadła obok mnie.
- Jak się czujesz ? - spytała się
- Dobrze - uśmiechnęłam się po czym złapałam się za brzuszek. Tak długo rozmawiałyśmy aż w końcu obydwie usnęłyśmy w moim pokoju. Już dawno nie spędziłam takiego wieczoru z Sophie. Cieszyłam się, że wszystko zaczęło iść w dobrym kierunku. Ciekawa jestem jak jest z Max'em, bo w końcu od trzech miesięcy się nie widzieli, tak mi się wydaje.
Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które zaglądały za żaluzji. Usiadłam rozciągnęłam się i spojrzałam na zegarek, była 10:20. Poszłam do kuchni i zaparzyłam sobie herbatę. Może to dziwne bo zazwyczaj piłam z rana kawę, a teraz herbatę. Mama mi zakazała pić ją, nie wiem dlaczego, ale nie ważne. Odpaliłam laptopa i usiadłam na hoker. Popijając herbatę, czytałam nowie wiadomości, co się dzieje na świecie i nagle zauważyłam jeden artykuł. " Alice Foutley i Harry Styles znowu razem ?! " Więc kliknęłam i zaczęłam czytać ; "..Od trzech miesięcy Harry i Alice się nie odzywali. Alice wyjechała najpierw na Barbados, a potem poleciała do swojego rodzinnego miasta. Za to Harry został w Londynie . Jednak wczoraj jeden z naszych reporterów był na lotnisku i własnie uchwycił na zdjęciu Alice i Harry'ego jak razem idą z lotniska trzymając się przy tym jeszcze za ręce . Czy wrócili do siebie ? Raczej tak, a oto zdjęcia na dowód. " i pokazane były zdjęcia oraz krótki filmik. Nawet nie byłam tym zaskoczona, że będzie już o tym głośno. Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Była to pani Helen.
- O dzień dobry pani - uśmiechnęłam sie na powitanie
- Dzień dobry Alice -odwzajemniła uśmiech - Zrobiłam ciasto, słyszałam, ze przyjechałaś więc przyniosłam wam kawałek. - pokazała blachę z ciastem
- Dziękujemy, niech pani wejdzie - wzięłam od niej ciasto, wpuściłam ją do środka i zamknęłam nogą drzwi.
Pokroiłam ciasto, zaparzyłam herbatę i usiadłam z panią Helen na temat, tego co się ostatnio wydarzyło. Nie wspomniałam nic o zdradzie Harry'ego, nawet nic o nim. Tylko powiedziałam, że mam chłopka. Kobieta i tak nie była zbytnio zorientowana w tych sprawach. Spytałam się jak się czuje, mówiła mi że bardzo dobrze i szczerze było to nawet po niej widać. Wyglądała świetnie. W pewnym momencie rozmowa zeszła do mojej ciąży.
- Który to miesiąc ? - spytała
- Zaczął się czwarty - uśmiechnęłam się
- A mogę wiedzieć, kto jest tym szczęśliwym tatusiem ?
- Nie wiem czy pani pamięta, ale.. -nagle przerwał mi dzwonek do drzwi. - Przepraszam na moment- poszłam otworzyć, a tam stał Loczek .
- Cześć skarbie , jak się mają moje maleństwa- pocałował mnie i wszedł do mieszkania.
- Dobrze się czujemy. - chłopak się uśmiechnął po czym wszedł do salonu gdzie siedziała sąsiadka.
- Tak , a oto tatuś mojego dzidziusia- zaśmiałam się i usiadłam na kanapie , a chłopak zaraz obok. Dalej rozmawialiśmy, ale po chwili kobieta powiedziała, że musi już iść, więc pożegnałam się z nią i wyszła.
- To co jedziemy ? - spojrzał na mnie
- Teraz ? Chyba żartujesz. Nie widzisz w jakim jestem stanie. - stałam w krótkich spodenkach i w białej koszulce.
- Dla mnie wyglądasz świetnie - podszedł do mnie i pociągnął za ramiączko koszulki.
- Poczekaj tu ja się wyszykuje i możemy jechać - posłałam mu promienny uśmiech i poszłam pod prysznic. W tym czasie wstała Sophie i zaczęła rozmawiać z Hazzą. Poszłam ubrać się i spakować, ponieważ jedziemy tam na dwa dni.
- Gotowa jestem - uśmiechnęłam się.
- A wzięłaś coś eleganckiego ? - spytał
- Nie, po co ?
- Weź, bo pójdziemy na kolacje
- Okey - wróciłam się i wyszukałam coś z szafy. - Już. Weźmiesz moją torbę ? - pociągnęłam ją do holu.
- Co ty wzięłaś ? Jedziemy tylko na dwa dni - zaśmiał się, po czym wziął walizki pożegnał się z Sophie i wyszedł.
- Pa Sophie, tylko demolki nie zrób- pożegnałam się i poszłam do Hazzy. Wsiadłam do jego czarnego Range Rover'a, a zaraz po mnie on. I pomału ruszyliśmy w drogę. Na chwile jeszcze Harry podjechał zatankować auto i dalej ruszyliśmy. Nagle zadzwonił Lou do chłopka.
- Harry wracaj ! - krzyczał do telefonu
- Ej, co tam się dzieje? - ciekaw
- Proszę cię, Niall cały czas coś je, zrobiłem przed chwilą zakupy, zapełniłem całą lodówkę, po 30 minutach przychodzę i co widzę , pustkę -zaczęliśmy się śmiać - Wy się tam nie śmiejcie tylko ratujcie, właśnie przyszła moja pizza, i co ? Nie ma jej ! Harry.. - udawał, że płacze
- Przecież z wami jest Liam, powinien to ogarnąć
- Ale go nie ma, jestem z nim sam- nagle usłyszeliśmy śmiech Niall'a
- Boże to zadzwoń, ja muszę kończyć, cześć - rozłączył się, a ja zaczęłam się śmiać z nim. Po jakimś czasie wyjęłam z torebki gazetę i zaczęłam ją czytać, nie chciałam rozpraszać Harry'ego podczas jazdy. Tak sobie czytałam, ale po chwili ją odłożyłam, nie mogłam czytać , bo mnie mdliło. Nagle natrafiliśmy na korek. Rozciągnęłam się , jednak siedzenie w jednej pozycji robi swoje.
- Alice...
- Tak ?
- Mam dla ciebie małą niespodziankę - chłopak podwinął lewy rękaw bluzki, ujrzałam tam biały plaster
- Co ci się stało ?!- złapałam go za tą rękę i spojrzałam mu w oczy
- Odklej - byłam przerażona, ale zrobiłam tak jak kazał. Zobaczyłam tam nowy tatuaż. Była to literka " A " - Wiem, że małe , ale to dla ciebie to zrobiłem.
- Jest cudowny, kocham cię - pocałowałam go namiętnie. Dobrze, że był korek, bo mieliśmy trochę czasu na pocałunek. Po 30 minutach ruszyliśmy dalej, nagle zrobiłam się senna i usnęłam. Gdy obudziłam się spojrzałam na mojego chłopaka, który musiał cały czas prowadzić.
- Harry jeśli chcesz możemy się zmienić ? - zaproponowałam
- Nie skarbie, już jesteśmy - cmoknął mnie w usta. Rzeczywiście chwile potem Loczek wjeżdżał na podjazd koło domu.
- Harry, boje się - spojrzałam się przed siebie
- Ale nie masz się czego bać, zobaczysz będzie dobrze.
- A jeśli mnie nie polubią, nie zaakceptują, jeszcze dziecko...- przerwał mi pocałunkiem.
- Uspokój się będzie dobrze. - chłopak wysiadł z auta i podszedł do mnie pomóc mi wysiąść. Staliśmy już w drzwiach. Złapałam go za rękę i mocno ścisnęłam, a on zapukał w drzwi. Drzwi się otworzyły, a w progu stanęła ciemno włosa kobieta .
- Synu, no na reszcie. - uściskała go, weszliśmy do mieszkania . Siedzieli tam jacyś ludzi, których Hazza zaraz mi przedstawił,
- Mamo, to jest moja dziewczyna Alice, Alice moja mama
- Cześć miło mi cie poznać - przytuliła mnie
- Mi panią również miło - uśmiechnęłam się delikatnie
- To jest moja siostra Gemma, mój ojczym Robin, mój tata Joe - przywitałam się z nimi. Mama Harry'ego kazała nam się przysiąść do stołu. Lecz chłopak kazał im się szykować, bo powiedział, że idziemy na kolację. Hazza poszedł po nasze torby po czym razem z nim poszłam do jego pokoju, gdzie mieliśmy razem spać. Przebrałam się, zrobiłam delikatny makijaż i czekałam już na chłopka. Zeszliśmy razem na dół i czekaliśmy na resztę, zamówiliśmy 2 taxi, które po 10 minutach czekała na nas. My pojechaliśmy jedną z jego ojcem, a reszta pojechała drugą do jednej z najdroższych restauracji w mieście. Mieliśmy już zarezerwowany stolik, więc kelnerka od razu zaprowadziła nas i dała karty. Każdy zamówił coś do jedzenia i lapkę wina, ale niestety ja nie mogłam pić, więc zamówiłam sobie wodę. Gdy czekaliśmy na zamówienie Loczek się odezwał.
- Chciałbym wam coś jeszcze powiedzieć. A więc tak chyba jak już zauważyliście, ale i tak powiem. Zostanę ojcem - uśmiechnął się, wziął moją dłoń i ją pocałował. Zarumieniłam się.
- Synu tak się cieszę, zostanę babcią. - mama chłopka była tym zachwycona, tak samo Gemma i Robin, lecz ojciec Hazzy miał minę jakby chciał normalnie mnie zabić. Nie spoglądałam na niego, przerażała mnie ta mina. Po około 3 godzinach wróciliśmy, nikt nie był upity, ponieważ wypili tylko jedną lapkę wina, nie chcieli abym była sama. Poszłam na górę, a Harry'ego zatrzymał jego ojciec, który własnie miał wracać do siebie.
~*~ Oczami Hazzy ~*~
- Synu poczekaj - zatrzymał mnie ojciec.
- Alice idź na górę, ja zaraz przyjdę - puściłem jej rękę , a ona poszła do mojego pokoju.- Tak ? Coś się stało ?- spytałem, byłem ciekawy o co chodzi. Wyszliśmy na zewnątrz, aby naszą rozmową nikomu nie przeszkadzać.
- Zerwij z nią . - powiedział ojciec
- Co ? Co ty mówisz ?!
- Masz , z nią zerwać rozumiesz ?
- Ty sobie chyba żartujesz! Ty nie wiesz co ty mówisz !
- Synu ona niszczy ci karierę, zobacz przez nią będziesz musiał więcej czasu spędzać w domu, a pieniądze nie lecą z nieba. Musisz zarabiać, pieniądze są ważne.
- Nic mi nie niszczy ! Ona jest dla mnie najważniejsza rozumiesz ?!
- Synu to jest zwykła laska, która pewnie się puści później z jakimś innym. - W tym momencie puściły mi emocje.
- Nie masz prawa ją tak nazywać ! - przywaliłem mu z pięści w twarz- Myślisz tylko i wyłącznie o sobie i pieniądzach.! Jeśli jeszcze raz nazwiesz ją tak to.. - chciałem znów się na niego rzucić, lecz mama i Robin mnie powstrzymali.
- Joe idź już, chyba na ciebie przyszła pora - mama pokazała ręką drogę . Mężczyzna się obrócił i poszedł. Ma szczęście, że był tu Robin, bo nie wiem co bym zrobił. Mama kazała mi iść do Alice, bo nie wiadomo jak ona to zareagowała. Mogła to usłyszeć .
~*~ Oczami Alice ~*~
Usłyszałam jakieś wrzaski, zbiegłam po schodach i ujrzałam Loczka, który szedł w moją stronę.
- Harry co się stało ? - spytałam idąc z powrotem do pokoju.
- Nic się nie stało kochanie - pocałował mnie w czoło
- Ale jak rozmawiałem z Shane to słyszałam jak krzyczysz .
- To nic poważnego
- Jeśli to chodzi o mnie, powiedziałam coś nie tak, to przepraszam, ale się denerwowałam, - chłopak zdjął z siebie ubrania został w samych, czarnych bokserkach Calvin'a Klein'a. Położyłam się na łóżku, a on obok mnie. Przytulił mnie do siebie ,
- Nie, byłaś świetna. Widziałaś jak się moja mama cieszyła, że zostanie babcią, chyba jeszcze nigdy jej tak szczęśliwej nie widziałem. Nie masz się czego martwić - pocałował mnie w usta po czym dodał - Nie przejmuj się. A jak się trzyma maleństwo nasze ? - spytał
- No jeśli o nie chodzi to jutro o 17: 00 jestem umówiona na kolejne USG, pójdziesz ze mną ? - uśmiechnęła się promiennie.
- To chyba oczywiste, że chce zobaczyć moje dziecko. - przytuliłam go, cieszyłam się że jesteśmy razem, że mam kogoś takiego jak on. Bardzo go kochałam, to najlepsze chyba co mnie w życiu spotkało. Chwile potem już usnęliśmy.
Około 9:20 obudził mnie Harry, który coś robił przy walizce.
- Co robisz ? - spytałam zaspanym głosem rozciągając się przy tym
- Obudziłem cię ? Sorry nie chciałem - Loczek nie miał zbytnio dobrego humoru, był smutny może i zły.
- Harry, wszystko okey ? - spojrzałam na niego, nie wiedziałam o co chodzi
- Tak - wyszedł z pokoju i poszedł do toalety chyba wziąć prysznic, bo miał ze sobą ciuchy i ręcznik. Dziwnie się zachowywał, ale najgorsze jest to, że nie wiem dlaczego. Zastanawiała mnie wczorajsza sytuacja, czemu były takie krzyki. Niespodziewanie do pokoju weszła mama Loczka.
- Część Alice - uśmiechnęła się - Mogę wejść ?
- Oczywiście - przesunęłam się tak, że siedziałam oparta o stelaż łóżka.
- Jak będziecie głodni to na dole jest śniadanie. Muszę na chwile gdzieś wyjść, ale to dosłownie na chwile, więc jak coś to Gemma jest u siebie. Będę za 20 minut.
- Okey - kobieta wyszła. Dochodziła już 10 :00 , a Hazza dalej był w toalecie. Postanowiłam zajrzeć do niego, sprawdzić czy wszystko jest dobrze. Zapukałam do drzwi, które znajdowały się na przeciwko naszego pokoju. - Harry, to ja mogę wejść? - spytałam, chłopak otworzył mi drzwi i wszedł z powrotem do wanny. Na jego twarzy był smutek, a oczy były zaszklone od łez. Usiadłam na brzegu wanny i spojrzała ma niego.
- Wszystko okey ?
- Nie.. - zakrył się dłońmi
- Harry...- złapałam go za rękę
- Mam tego już dość. Staram się, chce aby wszystko było dobrze, żeby był ze mnie dumny, ale on i tak mam mnie gdzieś. Myśli jedynie o sobie, o korzyści dla siebie. Nienawidzę go. - mówił zapłakany, przytuliłam go.
- Skarbie, nie płacz - pocałowałam go w głowę
- Wejdź do mnie - rozebrałam się i weszłam do wanny. Nie była ona zbyt duża, ale zmieściliśmy się. Położyłam się do niego tyłem, a on mnie przytulił. Leżeliśmy tak przytuleni przez jakiś czas.
- Kocham cię - powiedział
- Ja ciebie też, wychodzimy już ? Nie chce się spóźnić na USG. - chłopak wyszedł potem pomógł mi wyjść. Poszłam do pokoju ubrać się, a on został wyszykować się w toalecie. Zeszliśmy na dół, jego mama już przyszła. Zjedliśmy śniadanie i pojechaliśmy do domu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz