środa, 27 listopada 2013

Rozdział 37

Kolejny dzień zapowiadał się dość dobrze.  Przewróciłem się na brzuch, a rękę położyłem na Alice, która leżała obok mnie. Czułem jak swoją dłonią jeździła w górą i w dół mojej, która leżała na niej. Uśmiechnąłem się delikatnie i otworzyłem oczy. Dziewczyna przyglądała mi się i dalej gładziła moją rękę. Zbliżyłem swoją twarz i chciałem musnąć jej usta, ale ona się odwróciła.
- Harry głodna jestem .. - odwróciłem się na plecy i przetarłem dłońmi twarz. Jeju nawet spokojnej chwili nie mam z rana.
- A co chcesz zjeść ? - spojrzałem na nią .
- Zjadłabym grzanki z dżemem i kakao.
- Dobrze to idę zrobić . - i tak się właśnie zaczął kolejny dzień, w którym musiałem cały dzień skakać przy Alice. Szczerze już miałem tego dosyć. Ile można ? Przecież nie jestem jakąś maszyną do robienia wszystkiego.
 Była godzina 15:30, właśnie byłem na dole i zmywałem naczynia, kiedy Ali jadła obiad.
- Harry podasz mi łyżkę. Myślałam, że widelcem dam radę, ale jednak do tego sosu będzie potrzebna.
- Proszę. - podałem jej łyżkę.
- I jakbyś mógł nalej mi coś do picia.
- Już to robię .- powiedziałem to z zaciśniętymi zębami. Dziewczyna chyba się mną po prostu wysługuje. Podałem jej szklankę soku pomarańczowego.
- Harry, a ogarniesz dziś... - nie skończyła, bo ja już wybuchnąłem.
- STOP ! Koniec rozumiesz ?! Mam tego dosyć !!! - krzyknąłem i rzuciłem ścierką o ziemię .
- Ale ...
- Co ale ?! Ty się mną wyługujesz ! Alice przecież potrafisz chodzić, nie możesz sobie wziąć do jasnej cholery tej łyżeczki ?! Nie ?! Czy to jest jakiś problem ?
- Ale Harry ...
- Co znowu ? Może mam coś jeszcze zrobić ? Może wejdę jeszcze na dach i zacznę go czyścić ?!
- Harry...
- Nie Harry.. Mam tego dosyć .- złapałem za kurtkę, nałożyłem buty, wziąłem kluczyki od samochodu i wyszedłem z domu.

~*~ Oczami Alice ~*~
Byłam w szoku. Siedziałam na hokerze i nie wiedziałam co mam zrobić, co w ogóle zrobiłam. Przecież sam kazał mi leżeć w łóżku, a teraz dostaje mi się za to ? No dobra w porządku, może troszeczkę dziś przesadziłam, ale ja mam tak cały czas gdy go nie ma . Muszę wszytko sama robić i to bez niczyjej pomocy.
Wstałam, wsadziłam naczynia do zmywarki brudne naczynia i w ten zaczęłam się zastanawiać dlaczego Hazza nie użył zmywarki. Ale to już jego problem nie mój. Poszłam do góry ubrałam się, a potem poszłam przyszykować małą, ubrałam ją cieplutko. Przyszykowałam wózek, ciepłą herbatkę i wyszłam na spacer, który chciałam po obiedzie zaproponować Harry'emu, ale jeśli on już poszedł, to trudno, przejdę się sama. Szłam sobie spokojnie po parku, patrzyłam się na Darcy i zastanawiałam się nad tym jak ona szybko rośnie. To niesamowite. Postanowiłam pójść do Sophie, czyli również do chłopaków. Doszłam do ich domu w niecałą godzinę, wolnym spacerkiem. Zapukałam w drzwi i otworzył mi Liam.
- Cześć - uśmiechnęłam się
- Hej Ali, co tu robisz ?
- A wpadłam do Sophie i do was.
- Fajnie, wchodź. - chłopak wpuścił mnie do środka. - Oo nasza kruszynka... - spojrzał się do wózka na śpiącą Darcy. Rozebrałam się i wyciągnęłam ją. Zdjęłam z niej mały, różowy, puchowy kombinezon, czapeczkę, rękawiczki i szalik. Trzymając dziecko na rączkach poszłam do salonu i usiadłam na kanapie.
- Zrobić ci herbatę ? - spytał chłopak
- Poproszę. - kiedy Liam poszedł do kuchni na dół zszedł Louis z Sophie .
- O hej Ali - powiedział Louis.
- Cześć Ali - powiedziała moja przyjaciółka i usiadła obok mnie na kanapie.
- Hej wam - uśmiechnęłam się do nich i spojrzałam na dół na moją córcię, która jeszcze spała.
- Co tam u ciebie ? - spytał Louis
- Dobrze, a u was ?
- Chyba też...- na dół zszedł Niall i rozmawiał przez telefon. W tym momencie wyszedł również Liam z tacą z herbatami i niefartem się zderzyli i cala tacka z naczyniami poleciała na ziemię. Wszystko się pobiło.
- Josh muszę kończyć, zadzwonię później, cześć - schował telefon do kieszeni i spojrzał się na to co zrobił.
Przez wielki huk mała obudziła się i zaczęła płakać.
- Oj ciii... - przytuliłam ją do siebie i wsadziłam smoczka jej do buzi, ponieważ wypadł.
- Niall, patrz czasem co robisz !
- Sorry, nie zauważyłem cię..
- To gdzie ty masz oczy ? Byłem centralnie przed tobą ?!
- Nie wiem, jak to się stało, naprawdę .
- Dobra chłopaki dajcie spokój, posprząta się. - dalej przytulałam małą która płakała jeszcze przez jakąś minutę. Dałam dziecko Sophie, aby chwilę się nią zajęła i pomogłam Liam'owi i Niall'owi sprzątać.
 Po tym zrobiłam herbatę dla każdego i ostrożnie zaniosłam do salonu. Niall przyniósł nawet ciastka.
- Niall skąd to masz ? - spytała Sophie
- Było w półce.
- Ale w tej przeznaczonej na słodycze ? - chłopak się delikatnie uśmiechnął tylko i sięgnął po jedno.
- Znów coś schowałeś ? - zaśmialiśmy się. Wzięłam Darcy, która już nie spała i posadziłam ją między mną, a wujkiem Niall'em. Dziecko cały czas bawiło się jego koszulką, nie wiem dlaczego, ale chyba jej się spodobała. Przesiedzieliśmy tak parę godzin, rozmawiając.
- A gdzie tak w ogóle Harry ?
- Nie wiem, gdzieś pojechał. - niespodziewanie usłyszeliśmy pukanie. Lousi wstał i poszedł otworzyć drzwi.
- O wilku mowa - powiedział i wpuścił jak już podejrzewałam Hazze. Zaczęłam ubierać małą w kombinezon, kiedy go usłyszałam.
- Jest u was Alice ?
- Tak, a coś się stało ?
- Po prostu szukam jej.
- Jest, siedzi w salonie. - mała była już ubrana i wsadzałam ją właśnie do wózka, kiedy chłopcy weszli do salonu. Harry spojrzał się na mnie, ale ja nawet nie spojrzałam się na niego. Ubrałam  buty, kurtkę, szalik, wzięłam torebkę i pożegnałam się z Sophie oraz chłopakami. Harry stał koło Louis'a i cały czas mi się przyglądał.
- To cześć, do zobaczenia.
- Pa - powiedzieli równocześnie.
- Ali zaczekaj . - powiedział Harry, ale ja go olałam i wyszłam . Szłam już chodnikiem w stronę domu. Loczek mnie dogonił.
- Ali, co jest ? - spytał idąc obok. Odpowiedziała mu tylko cisza, bo nie odezwałam się. Chłopak chyba zrezygnował, bo go nie było obok mnie. Uśmiechnęłam się do Dracy i poprawiłam jej kocyk, kiedy znów usłyszałam.
- Ali.. - odwróciłam się i zobaczyłam Harry'ego w samochodzie. - Ali wsiadaj.
- Nie ..
- Czemu ? No chodź, zimno jest.
- Nie chcę, przejdę się.
- Przestań, wsiadaj do samochodu.
- Nie...
- Jak chcesz... - i pojechał. Po około 40 minutach byłam już w naszym ogrodzie przed domem, tam gdzie stał samochód mojego narzeczonego. Sam on stał koło drzwi.
- No nareszcie jesteście.
- Po co czekałeś ?
- Jak to po co ? Czekałem na was ..
- Przestań, przecież jesteśmy dla ciebie ciężarem , nie dajesz już rady. - weszłam do domu i zaczęłam się rozbierać. Potem poszłam rozebrać małą i ją wykąpać. Harry poszedł za mną.
- Alice, to nie miało być tak, byłem już przemęczony tym.
- Czym ? Tym, że się zająłeś mną i Darcy przez trzy dni ? Posłuchaj ja robiłam to przez poprzednie 5 miesięcy i nic nie mówiłam, a ty już po trzech dniach narzekasz.
- Ale ty jakoś dajesz sobie w tym radę , masz już wprawę, a ja nie ..
- Oj Harry tłumacz sobie to jak chcesz... - wykąpałam małą, dałam małą Hazzie i poszłam wziąć szybki prysznic. Kiedy puściłam ciepłą wodę i poleciała ona z prysznica prosto na moje ciało, zrelaksowałam się, było przyjemnie. Umyłam włosy i ciało, po czym wyszłam. Ubrałam luźne szare spodnie i czarną przylegająca bokserkę , a włosy uplotłam w warkocza. Wyszłam z łazienki, wzięłam Darcy i poszłam z nią do jej pokoiku. Usiadłam na fotelu koło łóżeczka, razem z nią, wzięłam kocyk, przygotowane mleko przez Harry'ego. Przykryłam małą kocykiem, wyciągnęłam jej smoczka i dałam jej mleczko. Mała zaczęła jeść i przy tym zasypiać. W pokoiku paliła się tylko lampka. Spojrzałam przed siebie, a opary o framugę drzwi był Harry w samych spodniach dresowych, które bardzo lubiłam jak nosił.  Uśmiechał się widząc mnie jak karmię nasze dziecko i w tedy po raz pierwszy w dzisiejszy wieczór się do niego uśmiechnęłam. Moja królewna wypiła całe mleko, wsadziłam jej do buźki smoczka i zaczęłam kołysać na rekach do puki nie uśnie. Przyglądałam jej się i po cichu nuciłam kołysankę. Nie powiem , Harry'emu idzie to o wiele lepiej niż mi Mała już usnęła, wsadziłam ją do łóżeczka i przykryłam delikatnie kołderką. Oparłam się o stelaż łóżeczka i patrzyłam jak spokojnie sobie śpi. W ten poczułam silne, duże dłonie, które mnie oplotły wokół tali. Odchyliłam głowę do tyłu . Oparłam ją o klatkę piersiową Harry'ego. On ucałował mnie w nią i jeszcze bardziej przysunął do siebie. Włączyłam elektroniczną nianię i odwróciłam się do niego. Dłonie położyłam na jego klatce piersiowej oraz patrzyłam się na nią. Delikatnie opuszkami palców dotykałam go tam. Podniósł moją głowę i spojrzał mi się w oczy, zbliżył usta do moich i delikatnie musną je. Oplotłam dłonie wokół jego szyi i pogłębiłam pocałunek. Loczek złapał mnie za biodra i podniósł je tak, że oplotłam go nogami. Wyszedł po cichu z pokoiku małej i poszedł do naszej sypialni. Pierwsze co to położył mnie na łóżko i zaczął obdarowywać moją szyje mokrymi pocałunkami. Potem przeniósł się na obojczyki i klatkę piersiową. Złapał za końce mojej koszulki i miał zamiar już ją ściągnąć kiedy go powstrzymałam.
- Co jest ? - spytał
- Harry jestem zmęczona, może jutro ..- pogłaskałam go po policzku.
- Ale Ali, jestem już tydzień i wiesz, że bardzo się stęskniłem za tobą..
- Domyślam się, ale jestem strasznie zmęczona.
- Dobra.. - położył się i odwrócił do mnie plecami.
- Jesteś zły na mnie ? - spytałam się go i przytuliłam się do niego
- Nie - powiedział złym tonem
- Harry jestem zmęczona, jutro dobrze..
- Ale dlaczego kiedy ja chce ty nie chcesz ?
- Jestem po prostu zmęczona.
- To wiem, ale przyjechałem, a tu nawet nie było ...
- Przyjeżdżasz do domu tylko po to ?! - zerwałam się z łóżka.
- No nie, ale chciałbym ...No wiesz, a ty mi odmawiasz. Kochanie mam potrzeby, a ty mi nie pomagasz.
- Mam rozumieć, że ja jestem potrzebna ci tylko do tego ? Aha, super. - wstałam wzięłam poduszkę i elektroniczną nianię .
- Dobranoc. - powiedziałam oschle.
- Ali źle mnie zrozumiałaś .. - wyszłam z pokoju i poszłam do pokoju gościnnego. Położyłam się na łóżku i zamknęłam oczy. Usłyszałam kroki na korytarzu i zaraz ktoś się znalazł w moim pokoju.
- Ali chodź, wróć do sypialni..
- Daj mi spokój - przymknęłam oczy i usnęłam.
 W naszym związku działo się coś nie tak, nie wiedziałam co. Po prostu wszytko się pieprzyło. Przez kolejne dni się nie odzywaliśmy do siebie, aż nadszedł 20 grudnia, za oknami śnieg prószył, była godzina 19:30 wróciłam właśnie z zakupów z Sophie. Musiałyśmy kupić prezenty i je zapakować. Darcy już spała, więc jak wróciłam od razu przebrałam ją w piżamkę i położyłam na dół. Poszłam do sypialni, aby się przebrać, ale na drzwiach wisiała koperta z czerwoną różą. Zerwałam to i otworzyłam w kopercie była kartka, a na niej napisane : " Kochanie,  zejdź na dół do salonu, czekam. H. xx " . Uśmiechnęłam się pod nosem i zaczęłam rozmyślać nad tym jak mogłam nie zauważyć, że coś jest w salonie, ale przecież było ciemno..Nie wiem. Zeszłam na dół z tą różą i kopertą i zobaczyłam chłopaka, który był odwrócony do mnie tyłem i oglądał chyba nasze zdjęcia, które wisiały na ścianie. W salonie był rozpalony kominek, a na ławie leżała chyba kolacja, kieliszki do wina i wino. Wszędzie były rozpalone świeczki i porozrzucane płatki czerwonych róż. Zrobiłam krok w kierunku chłopaka i delikatnie zaskrzypiała panela. Loczek się odwrócił i spojrzał na mnie. W ręku trzymał bukiet czerwonych róż. Uśmiechnął się delikatnie i zbliżył się do mnie.
- Przepraszam cię, nie chciałem.. Jeśli nie chcesz to robić, nie masz ochoty .. To nie będę cię zmuszać, nie chce tego robić. Chciałbym, abyśmy się kochali z miłości, a nie z przymusu. Bardzo cię przepraszam, kocham cię. - podał mi bukiet róż. Wzięłam go od niego, powąchałam kwiaty i uśmiechnęłam się. Zaczepiłam ręce na jego szyi i mocno do siebie przytuliłam.
- Kocham cię, dziękuję - szepnęłam mu na ucho. Chłopak odwrócił twarz i pocałował mnie w policzek.
- A więc zapraszam panią na romantyczną kolację. - wskazał ręką. Uśmiechnęłam się, ale przed tym poszłam szybko jeszcze do kuchni i wsadziłam kwiaty w wazon i przyniosłam go do salonu, gdzie postawiłam go na stoliku. Usiadłam na kanapie, a Harry zaraz obok mnie. Nalał mi wina do kieliszka i nałożył na talerz trochę sałatki i grilowaną pierś z kurczaka w sosie ziołowym. Byłam strasznie głodna, ale to chyba przez ten mróz na dworze. Danie było bardzo dobrze, zastanawiało mnie to, gdzie Harry nauczył się gotować.
- Przepyszne, sam to zrobiłeś ?
- Mhym ..
- Jestem z ciebie dumna - nachyliłam się i musnęłam jego duże, malinowe usta. - odstawiłam już pusty talerz i złapałam za kieliszek. Oparłam głowę o oparcie sofy i delektowałam się spokojem . Chłopak mi się przyglądał.
- Co ? - spytałam
- Nic
- Nic ?
- Nic...
- To czemu mi się tak przyglądasz ?
- A nie mogę ?
- Możesz - uśmiechnęłam się promiennie. - Przeniesiemy się na dywan przed kominek, tam jest o wiele cieplej.
- Jasne... - przeszliśmy z kieliszkami przed kominek i usiedliśmy na miękki dywan. Oparliśmy się o bok sofy i tak sobie siedzieliśmy. Po jakimś czasie odłożyłam swój kieliszek i zabrałam kieliszek od chłopaka. Odstawiłam go na stół i uklękłam przed Hazzą. Poprawiłam jego włosy do tyłu i delikatnie za nie pociągnęłam. Chłopak uśmiechnął się zadziornie i przygryzł dolną wargę. Zbliżyłam się do niego i delikatnie przejechałam wargami po jego . Złapał mnie za biodra i usadził na swoich nogach. Złapał mnie za twarz i złączył nasze usta w namiętny pocałunek. Jednak on stawał się coraz bardziej zachłanny, brutalny ostrzejszy. Nasze języki walczyły już ze sobą. Niespodziewanie leżałam pod nim na dywanie i całowaliśmy się dalej. Pozbył się mojej bluzki, potem koszulki, aż zostałam w staniku. Wycałował mój cały brzuch, zatrzymał się na pępku i zataczał wokół niego kółka językiem. Złapałam go za twarz i złączyłam z powrotem nasze usta. Harry pozbył się moich ubrań i zostałam w samej czerwonej, koronkowej bieliźnie. Zaraz to ja siedziałam na nim i pozbyłam się jego ubrań. Wycałowałam całą jego klatkę piersiową i każdy tatuaż jaki ma. Potem pozbyliśmy się swojej bielizny i przeszliśmy do przyjemności...
 Po kilku godzinach , leżeliśmy przytuleni do siebie i uspokajaliśmy swoje przyspieszone oddechy. Ogień w komiku pomału już gasł, ale i tak dawał nastrój. Uśmiechnęłam się delikatnie i musnęłam jego klatkę piersiową na której aktualnie znajdowała się połowa mojego ciała.
- Idziemy do góry ? - spytał.
- Myhym...
- To chodź. - wstał pierwszy, podszedł do kominka zgasił w nim ogień, zabrał koc z fotela, okrył mnie nim i wziął na ręce. Poszliśmy do góry i od razu położyliśmy się spać.

3 komentarze:

  1. Świetny, czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Masz rację... Tak więc po prostu aż mnie trzęsie, bo nie mogę się doczekać na następny, wiem co będzie w kolejnych, ale aż zżera mnie ciekawość jak to ubierzesz w słowa. Harry i Alice... Para doskonała, szkoda, że tak często się kłócą... Ale... Najważniejsze, że napisałaś rozdział z czymś co gdy czytam to to na twarzy mam ogromniastego banana... Ta twoja wyobraźnia nie zna granic... Zapomniałabym...
    CHCIAŁAM CI ZŁOŻYĆ WIELKIE ŻYCZENIA Z OKAZJI ŚLUBU, WYTRWAŁOŚCI, SZCZĘŚCIA W MIŁOŚCI, DUŻO DZIECI (PIĄTKI TAK JAK CHCIAŁAŚ), WSPANIAŁYCH MOMENTÓW Z UKOCHANYM, IDEALNEJ PODRÓŻY POŚLUBNEJ, KTÓRĄ JUŻ ZACZĘŁAŚ ;P I KTÓREJ MAM NADZIEJĘ, NIE ZAPOMNISZ...
    Trzymaj tego słonika ode mnie zawsze przy sobie, a przyniesie ci szczęście... NO I oczywiście, nie otwieraj paczuszki, którą ci dałam, masz tam SEXI niespodziankę. Mam nadzieję, że wyspa, na której zamieszkasz przez 2 tygodnie, będzie dla ciebie rajem. Pozdrawiam z Denver. Camille <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ach bardzo ci dziękuję ;*. Tak otworzę prezencik od ciebie dopiero jak bede już na miejscu. Ale cały czas mnie korci, aby go otworzyć... Jednak zrobie jak mi kazałaś. Słonika mam w portfelu na szczęście. Dziękuję ci za wszytko <3. Masz pozdrowienia od mojego już MĘŻA <3.

      Usuń