piątek, 22 listopada 2013

Rozdział 36

-Wow.. - wyciągnęłam czerwony, koronkowy biustonosz. Spojrzałam się na niego, a potem na chłopaka, on się uśmiechnął, a ja kontynuowałam. Wyciągnęłam czerwoną halkę, która była praktycznie prześwitująca, tylko miseczki na piersi były z koronki, a na samym dnie znalazłam coś jeszcze. Wyciągnęłam do kompletu z czerwonej koronki majtki, a może raczej stringi, Była tylko gruba koronkowa góra i trochę materiału z przodu, a reszta to praktycznie cienkie sznureczki, nie wiem jak to nazwać. Zaczęłam się śmiać, a Hazza patrzył na mnie zdezorientowany.
- Podoba ci się ? - spytał.
- Wiem , że tobie na pewno się spodoba.
- W końcu ją wybrałem dla ciebie.
- Rozumiem, że mam przed tobą w tym chodzić, a w halce spać ?
- Fajnie by było. - zaśmiałam się delikatnie. A Harry był cały uśmiechnięty. - Ale podoba ci się ?
- Tak, jest ładna, ale skąpa i ... Po prostu to jest bielizna jaką lubisz u kobiet nie  ?
- Tak, ale lubię ją tylko u ciebie.
- Mam taką nadzieje.. - uśmiechnęłam się i znów przyciągnęłam go do siebie. - Kocham cię. Dziękuję  - szepnęłam i pocałowałam go namiętnie, a on odwzajemnił pocałunek. - Ale ja tez mam coś dla ciebie, może nie jest to coś tak fajnego, jak to- wskazałam na komplet bielizny- Ale mam nadzieję, że będzie ci się podobało. Wyciągnęłam z pod łóżka ozdobną torebkę i podałam mu. Chłopak najpierw tam zajrzał, a potem wyciągnął zawartość. Był w nim czarny krawat i sweter. Uśmiechnął się promiennie i po raz kolejny się pocałowaliśmy.
- Jest super, dziękuję. Dobrze, że kupiłaś mi krawat, bo ostatni gdzieś się zapodział, po naszym ...
- Harry.. Darcy tu jest.- spojrzałam na niego, a ten się zaśmiał. Pochowaliśmy prezenty, w sumie jeszcze ja dałam małej misia i teraz leżała, z pluszakami i nie widziała do którego się przytulić...
Chłopak zszedł na dół przygotowywać coś na obiad, a ja musiałam leżeć w łóżku. Nie pozwalał mi się z niego ruszać. Lecz niestety od czasu do czasu musiałam pójść do toalety. Leżałam z małą i się z nią bawiłam, lecz po chwili zaczęła płakać.
- Harry !! - krzyknęłam
- Co ? - odezwał się z dołu.
- Darcy jest głodna, zrób jej mleko !
- Dobrze.. - chwila ciszy nastąpiła i w ten usłyszałam burczenie mojego brzucha. Uświadomiłam sobie, że jestem głodna.
- Harry !!
- Co ?
- Głodna jestem !
- A na co masz ochotę ?
- Nie wiem, może na omleta .
- Na ostro czy na słodko ?
- Słodko..
- Dobra, zaraz ci zrobię - odpowiedział. W tym czasie kiedy on robił nam śniadanie uspokajałam małą, aby już nie płakała.
- Harry!
- No co ?
- Zrób jeszcze jej herbatkę owocową, bo chyba brzuszek ją boli, a no i jeszcze krople przynieś na kolki dla niej.
- Dobrze, już idę. - Po około 10 minutach chłopak przyniósł tacę z moim śniadaniem, herbatką, kropelkami na kolkę. Usiadłam po turecku, a on postawił mi tacę przede mną.
- Harry ?
- Tak ?
- A gdzie mleko ?
- Woda się gotuje dopiero, ale już za chwile przyniosę. - chciał już zejść na dół, gdy go znów zawołałam.
- Skarbie ?
- Tak kotek ? - mówił już chyba troszeczkę podenerwowany, ale sam kazał mi leżeć w łóżku...
-  Zrobisz mi kawę, albo wiem. Jakbyś mógł to jak zrobisz mleko dla małej to pojedź dla mnie do Starbuck's po dużą late - uśmiechnęłam się promiennie.
- Z bitą śmietaną ?
- Nie bez, dziękuję - krzyknęłam. Niedługo po tym Loczek przyniósł dla małej mleko i pojechał dla mnie po kawę. Zjadłam z Darcy siadanie, tacę odłożyłam obok łóżka i czekałam na chłopaka. Mała płakała dalej, chyba miała kolkę, więc dałam jej kropelki. Jak Hazz wrócił, akurat mała przestała płakać. Dał mi kawę, która była bardzo dobra. Wypiłam ją i odstawiłam kubek na tacę.
- Harry !
- Tak ?
- Możesz zabrać tą tace ..
- Już idę - przyszedł zabrał naczynia.
- A no i przydało by się trochę odkurzyć i powycierać kurze.
- Mam to zrobić teraz ?
- No najlepiej by było ..
- Okey już ..- zszedł na dół i zabrał się za sprzątanie. Strasznie mi się nudziło, w telewizji nić nie leciało, a mała spała.. Strasznie się kręciłam, nie wiedziałam co robić. Próbowałam nawet zasnąć, ale nie mogłam. Słyszałam jak Loczek odkurzał. Jednak po pewnym czasie jakoś dałam radę i usnęłam.
 Dopiero około 18:00 obudził mnie płacz małej.
- Harry !
- Tak ?
- Mała płacze. Chyba głodna jest.
- Już jej robię kaszkę.
- Tylko pośpiesz się.
- Dobrze. - leżałam i uspokajałam małą, aby nie płakała. Ale chyba była bardzo głodna. Sprawdziłam jej pieluszkę i miała w niej dużą zawartość.
- Harry !
- Już przecież idę !
- Ale ona zrobiła kupę, potrzebuję pieluchy i mokrych chusteczek oraz woreczka.
- Ok. Idę do was. - słyszałam jak biegnie po schodach do nas. Poszedł do pokoiku małej, a potem do naszej sypialni. Podał mi potrzebne rzeczy, a ja zmieniłam małej pieluszkę i podałam mu woreczek z brudną pieluchą.
Harry wziął mi małą i worek i zszedł na dół. Nakarmił ją i zaraz przyniósł ją z powrotem do mnie.
- Zjadła wszystko ?
- Prawie
- To dobrze.
- Położysz ją ?
- Tak. - ułożyłam się wygodnie na łóżku i akurat leciał mój serial " Plotkara ". Ucieszyłam się, bo ostatnio nie miałam czasu go obejrzeć. Kiedy była reklama, poszłam do toalety, ale przed tym jeszcze zaszłam do pokoiku mojej córci. Mój narzeczony śpiewał jej coś i delikatnie bujał w kołysce. Nie chciałam przeszkadzać, więc poszłam tam gdzie musiałam. Wróciłam do pokoju, położyłam się do łóżka, przykryłam się po uszy kołdrą i czekałam, aż Harry przyjdzie do mnie.
  Jakoś o 19:30 przyszedł i walną się na łóżko. Dosłownie. Przewróciłam się na bok i patrzyłam się na niego. Przetarł twarz dłońmi i zamknął oczy. Pogłaskałam go po brzuchu, a ten się spojrzał na mnie.
- Co tam ?
- Dobrze, ale jestem padnięty. Idę wziąć prysznic i zaraz przyjdę. - wstał i poszedł. Leżałam i patrzyłam się w sufit. Ja na serio nie wiedziałam co robić.  W tv lecą powtórki i nie ma co oglądać. Chociaż.. Może bym sobie przeczytała jakąś książkę. Tak to jest dobry pomysł. Hazz przyszedł już z łazienki i położył się obok mnie.
- Harry ?
- Tak ?
- Pojedziesz jutro dla mnie po książkę.
- Jaką ?
- " Gra o miłość "
- Dobrze, a teraz już śpij, jestem zmęczony. - przytuliłam się do jego klatki piersiowej i usnęliśmy.
 Następnego dnia, obudziłam się pierwsza. Darcy też jeszcze spała. Włączyłam tv i oglądałam po chwili obudził się Harry..
- Cześć - musnęłam jego usta.
- Hej.
- Harry pojedziesz po tą książkę ?
- Ale teraz ?
- No fajnie by było, bo strasznie mi się nudzę, nie mam co robić.
- Dobra, już wstaje.
- Dziękuję.. - poszedł się ubrać, a ja zeszłam na dół i zrobiłam małej mleko i poszłam już z tym do góry. Mała jeszcze chwile spała, ale zaraz się obudziła, więc ja od razu nakarmiłam, zabrałam czyste pieluszki i chusteczki na wszelki wypadek.
- To ja idę, zaraz będę.
- Dobrze.

~*~ Oczami Harry'ego ~*~
 Jechałem w stronę do księgarni. Po drodze zadzwonił do mnie Louis.
- Halo ?
- Siema .
- Cześć
- Co tam ?
- Spoko, a u ciebie ?
- Dobrze. Słuchaj gdzie jesteś ?
- Teraz na mieście, a co ?
- To dobrze się składa, możesz po mnie podjechać ?
- A po co ?
- Muszę podjechać po nowy telefon, mógłbyś ze mną pojechać.
- Jasne, ale muszę podjechać do księgarni.
- Po co ?
- Alice chce książkę.
- Aha .
- To gdzie jesteś ?
- Przy naszym banku stoję .
- Dobra zaraz będę. - szybko zawróciłem i pojechałem w stronę miejsca gdzie stał Louis. Zobaczyłem go jak stoi i coś przegląda na telefonie. Zatrąbiłem, a ten podszedł i wsiał do samochodu.
- Siema .
- Siema. Po co ci nowy telefon ? - spytałem
- Ten coś mi nawala.
- A gdzie masz samochód ?
- Eleanor pożyczyła.
- Aha, to jest ta twoja nowa laska ?
- To ty nic o tym nie wiesz ? Nie mówiłem ci ?
- Stary dowiedziałem się od Zayn'a.
- Sorry, ale na święta ją poznasz. Jest super.
- To dobrze, że ci się układa.
- A tobie ? Jak tam z Alice ? Coś słabo wyglądasz.
- Wiesz robię teraz w domu wszystko. Właśnie przed chwilą zostałem obudzony, aby jechać po książkę dla niej.  Ostatnio była w szpitalu, strasznie źle się czuła i teraz musi leżeć w łóżku, a ja biegam góra dół. Bo coś tam mleko, herbata, trzeba zmienić małej pieluchę, odkurzyć , zabrać. Cały czas tak .
- Oj stary, współczuję ci. Ale jak tak już jest, tak już zostanie.
- Co ty mówisz Louis ? Ona po prostu jest chora.
- Ale tak będzie już przy każdej chorobie zobaczysz. Będziesz musiał przy niej skakać.
- Dobra nie chce mi się gadać, jedźmy po ten telefon i książkę.
  Po około godzinie wróciłem do domu.
- Harry, gdzie byłeś ? Dzwoniłam do ciebie, czemu nie odbierałeś ? - zobaczyłem Ali z Darcy na rękach w przedpokoju.
- Byłem z Louisem po telefon, po coś mu się psuł. A proszę tu jest twoja książka.
- Ale czemu nie odbierałeś ?
- Musiałem nie słyszeć. Coś się stało?
- Nie nic, trochę zgłodniałam i myślałam, że możesz wpadniesz do MacDonald'a, ale już zjadłam, więc nie musisz. - uśmiechnęła się do mnie.
- To dobrze.
- To ja idę do góry, położę się..- dziewczyna wzięła książkę i z Darcy poszła na górę. Och nie wiem, zmęczony jestem, nie mam sił .. Położyłem się na kanapie w salonie i chyba usnąłem, bo obudził mnie mój dzwoniący telefon. Niall.
- No siema..
- Stary słuchaj jest sprawa.
- No co ?
- Co robimy w sylwestra ?
- W tym czasie będziemy przecież w NY ?
- No właśnie, trzeba coś zorganizować ..
- Nie wiem, pogadaj z Liam'em może poprosimy o jakieś wejściówki do klubu ?
- Dobry pomysł, jak Liam wróci od Danielle to z nim pogadam.
- Dobra.
- To pa ..
- Pa.. - jak się rozłączyłem usłyszałem.
- Harrry ! - boże znów
- Tak ?
- Zrobisz mi i małej herbatę ?
- Tak ..
- Dobra, tylko przynieś mi do góry.
- Dobrze.
- A jak to zrobisz, dobrze by było posprzątać w toalecie. Zrobisz to ?
- Jasne - kurde znów coś sprzątać. Nie wiem co się dzieje, nie chce mi się już. Nie mam czasu dla siebie, Ali ciągle tylko nawołuje mnie i ciągle .. Zrób to, zrób tamto... Pomału zaczynam mieć tego dosyć, ileż można..

4 komentarze:

  1. No cóż, czekam na kolejny... Świetny jest!!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny. Ten rozdział mnie trochę rozwalił. Nw mam przeczucie, że się pokłócą :)

    OdpowiedzUsuń