sobota, 9 listopada 2013

Rozdział 34

~*~ 2 miesiące później ~*~
5 grudnia, jutro mikołajki. Muszę pojechać na zakupy, po prezent dla małej na jutro bo jeszcze nic nie wymyśliłam. Z Harry'm zbytnio teraz nie rozmawiam, bardzo chciałabym już się z nim pogodzić, ale czasem nie mam już sił. Strasznie się martwię, naszymi relacjami, a on chodzi i cięgle imprezuje. Co jakiś czas tylko dzwoni. Ostatni raz chyba z godzinę rozmawialiśmy w tedy kiedy małej wyszedł pierwszy ząb. Było to około 1,5 miesiąca temu. A teraz nasze rozmowy wyglądają tak :
- Hej
- Cześć
- Co tam ?
- Dobrze, a u was ?
- Dobrze. Jak mała ?
- Dobrze.
- Aha, to fajnie. Wiesz muszę kończyć.
- No dobra pa . - Tak właśnie to wygląda nie mamy już o czym rozmawiać, po prostu jakby on się zmienił przez tą trasę. Jest nie do poznania . Rozmawiamy ze sobą raz na 4 dni, a wcześniej rozmawialiśmy
codziennie po dwa razy. Dziś znów widziałam zdjęcia z wczorajszej imprezy, na której był chłopak. Szczerze mnie to już nie dziwi. Nawet Anna dzwoniła do mnie i się pytała czy jesteśmy pokłóceni, bo Harry się dziwnie zachowuje. Co miałam powiedzieć ? Powiedziałam, że nie wiem co się dzieje, bo między nami jest dobrze. Ale nie jestem pewna czy do końca mi uwierzyła. Jest mi przykro, że już go nie obchodzę, że nie interesuje już go. Przynajmniej tak mi się wydaję. Ostatnio w nocy nawet płakałam, ale nie chciałam nikomu tego mówić. Dziś postanowiłam pójść z Sophie na zakupy, takie mini świąteczne i przy okazji ustroimy dom chłopców i mój. Poszłyśmy do centrum handlowego, gdzie kupiłam małej kilka nowych ubrań, prezent dla niej oraz dla Hazzy. Mimo, że przyjedzie trochę później dostatnie zaległy. Kupiłyśmy też różne skarpetki  świąteczne, czapki mikołaja itp. aby ustroić domu. Najpierw pojechałyśmy do domu chłopaków. Małą puściłam, dreptała sobie jak piesek, a ja z Sophie dekorowałam dom, naprawdę wyszedł super, przed nim ozdobiłyśmy drzewa światełkami. Poprosiłyśmy sąsiada chłopaków, aby przyniósł choinkę, która była na dachu samochodu. Była tam też choinka do mnie do domu, ale była troszeczkę mniejsza od tej do domu chłopców. Przytargał ją i nawet pomógł nam ją wstawić na stojak. Podziękowałyśmy mu i udekorowaliśmy drzewko. Dom był gotowy, więc zebrałyśmy się z Dracy i pojechałyśmy do domu . Pierwsze co to wyciągnęłam małą i rozebrałam ją. Zdjęłam jej jeszcze spodenki i bluzę i chodziła sobie w rajstopkach i koszulce. Przytargałam z samochodu choinkę do domu i postawiłam ją w stojaku. Postawiłam ją w salonie, niedaleko telewizora. Potem przyniosłam zakupy i rozpakowałam je. Kupiłam wszystko nowe, bombki i lepki. Bo w sumie to nie mieliśmy żadnych, bo to będą pierwsze nasze święta w tym domu i zbytnio nic tu nie było. Mała strasznie mi pomagała przy wszystkim. Nawet powiesiła bombkę na choince. Nasa była dość skromna, biała złote bombki i tylko lampki, ale za to było ich dość sporo. Rozwiesiłyśmy na każdych drzwiach czapkę mikołaja, a na kominku powiesiłam skarpety. Ładnie to wszytko wyglądało, bo pasowało kolorystycznie do innych dodatków. W ogrodzie, ale tym przed domem, postawiłam świecące sanie świętego Mikołaja z reniferami, a wjazd i wejście na nasz teren udekorowałam światełkami. Byłam na prawdę z siebie dumna i z mojej córci też. Zaczęłam ją przebierać, ale wyrwała mi się i zaczęła chyba wariować, zaczęła przede mną uciekać na czworaka, a najlepsze jak prawie stanęła na głowę, aż musiałam jej zrobić zdjęcie.
Ale ta zabawa nie mogła długo trwać, musiała coś zjeść. Ale nie mój mały urwisek cały czas uciekał przede mną, nie chciała się ubierać. Och boże.. W końcu już ją wzięłam ubrałam w piżamkę i zrobiłam jej mleko,  chwile podyskutowała, po czym posadziłam ją na dywanie, na kocyku i podałam jej butelkę. Mała wzięła od razu dzióbek do ust i zaczęła jeść. Ja w tym czasie przebrałam się w piżamę. Gdy zeszłam na dół rozpaliłam ogień w kominku i czekałam, aż Darcy zje. Gdy pokazała mi mi pustą już butelkę, wzięłam ją od niej i odłożyłam do kuchni. Wzięłam małą na rączki, usiadłam w salonie ogrzewając się przy okazji ciepłem ognia z kominka. Kołysałam małą delikatnie i podśpiewywałam piosenkę Ellie Goulding How Long Will I Love You. Bardzo lubiłam tą piosenkę.
Mała już pomału zasypiała. Miała już przymknięte oczka, ale to raczej był jeszcze pół sen. Nagle usłyszałam, jak coś się dzieje przy drzwiach. Chyba, ktoś próbował się dostać do środka. Przestraszyłam się. Gdy szłam w kierunku drzwi z śpiącą małą na rękach drzwi się otworzyły, a w nich stanął Harry.
- Harry ? Co tu tutaj robisz ? - spojrzałam na niego. Byłam zaskoczona tym, że dziś przyjechał, bo miał być dopiero za dwa tygodnie, jakoś przed Wigilią.
- Nie cieszysz się, że jestem ? - zamknął drzwi za sobą
- Pewnie, że się ciesze - uśmiechnęłam się promiennie i podeszłam do niego. Musnęłam jego wargi i spojrzałam się w jego oczy. On odwzajemnił pocałunek, a potem spojrzał się na dziecko.
- Jeju jaka ona jest już duża. - odstawił torbę - Ile ma włosków już na głowie - mówił to z takim zachwytem. Pogłaskał ją delikatnie uśmiechając się przy okazji.
- Zobaczysz jutro jej zęba, który wyszedł.
- A no tak, dzwoniłaś w tedy do mnie.
- Tak. Wiesz przez ten czas kiedy cie nie było, wiele rzeczy się nauczyła robić. Siedzi już sama, chodzi na czworaka, sama pije. Na prawdę niesamowicie szybko się rozwija. - pokręcił głową.
- To, aż nie możliwe.
- Wiem. Pójdę ją już położę do łóżeczka. Mam nadzieję, że się nie przyzwyczaiła spać ze mną, bo będzie w tedy problem. - zaśmiałam się delikatnie.  Poszłam do pokoju, a chłopak za mną. Wziął ze sobą torbę i postawił ją w garderobie i zaraz przyszedł do nas, do pokoju małej. Leżała w swoim łóżeczku, przykryta kołderką , zapaliłam jej lampkę na komodzie. Przyglądałam jej się chwile, a potem spojrzałam na ukochanego.
- Pójdę wziąć prysznic, poczekasz na mnie na dole ? - powiedział szeptem
- Jasne - uśmiechnęłam się. Zeszłam na dół i usiadłam w salonie, czekałam aż zejdzie, po chwili już był. Był w samych spodniach od piżamy, które luźno wisiały na jego biodrach. Usiadł obok mnie, a może raczej się położył i poprosił abym położyła się miedzy jego nogami. Więc tak zrobiłam, położyłam się plecami na jego klatce piersiowej pomiędzy jego nogami.
- Strasznie się stęskniłem i wiesz co ?
- Ja też się stęskniłam. Nie nie wiem ?
- Chcę cię przeprosić, za moje zachowanie. Za to, że nie miałem czasu z tobą rozmawiać. Tak było jakoś dziwie.
- Spokojnie, nie przejmuj się. Wszystko jest dobrze.
- Cieszę się, że już jestem. I że akurat w ten dzień.
- Czemu akurat w ten ? - ciekawa
- Ponieważ kiedy bym przyjechał jutro, nie wiem czy byś założyła te seksowne majteczki.- złapał z przodu za gumkę od nich i strzelił.
- Ej ! - zaśmiałam się i klepnęłam delikatnie w jego udo. Odwróciłam się na brzuch i tak jak leżałam, tak leżałam tylko, że na brzuchu. Oparłam się o jego klatkę piersiową i przez chwilę zastanawiałam się, czy go to nie boli, ale nic nie mówił. Spojrzałam na jego klatę piersiową i uśmiechnęłam się pod nosem.
- Ćwiczyłeś ? - spytałam i spojrzałam na jego twarz.
- Trochę - uśmiechnął się delikatnie
- Trochę ? Harry ty masz mięśnie i to nie małe . - dotknęłam jego twardej klatki piersiowej palcem. - Kiedyś byłeś płaski, a teraz .. - przerwał mi
- Ej !
- Ale dobrze wyglądałeś, tylko że teraz lepiej.
- Dzięki. Robiłem to dla ciebie.
- Ale właśnie to ja powinnam schudnąć. Jestem strasznie gruba.
- Dlatego też zacząłem ćwiczyć, aby móc unieść ciebie..
- Ej ! To było chamskie ! - powiedziałam i klepnęłam go w tą klatę.
- Żartuje tylko. Jesteś idealna . - zbliżyłam twarz do jego i delikatnie na początek musnęłam jego kącik ust, a potem dopiero usta. Nasz pocałunek przemienił się w dość namiętny i pełen emocji. Chłopak zsunął dłonie z moich pleców na moje pośladki. Po chwili się od niego oderwałam.
- Jestem zmęczona położymy się już spać ? - spytałam
- Jasne, chodzi. - odsunęłam się od niego, a on wstał. Podał mi rękę, ale ja mu jej nie podałam. Siedząc na kanapie po prostu wyciągnęłam dłonie.
- Co ? - spojrzałam na niego i zrobiłam słodką minkę. - Mam cię wziąć na ręce ?
- Myhymm...
- To ja wróciłem z pracy i mam cie jeszcze nosić ? - zaśmiał się.
- Sam powiedziałeś, że ćwiczyłeś dla mnie, aby mnie nosić. Więc ..
- I w co ja się wkopałem - wziął mnie jak małe dziecko. Dłonie oplotłam wokół jego szyi, a on zgasił wszytko na dole. Poszliśmy do góry do sypialni. Położył mnie na łóżku, a potem położył się obok mnie. Przytuliłam się do niego. Nogi włożyłam miedzy jego, a twarz oparłam o jego klatkę piersiową.
- Tak tęskniłam za tobą. - nie chciałam mu się przyznać, że płakałam po tym jak poszedł balować, ale tego akurat chyba nie musi wiedzieć. Cieszę się, że już jest. Mała z pewnością też się ucieszy.
- Ja też. Musiałem spać sam w dwuosobowym łóżku, co nie jest fajne.
- Wiem sama się przekonałam o tym - chłopak się zaśmiał i pocałował moją głowę.
- Dobranoc - szepnęłam.
- Dobranoc, kochanie...
  Następnego dnia się obudziłam dość późno. Wyciągnęłam ręce i przetarłam delikatnie twarz dłońmi. Wstałam poszłam do toalety i przy okazji spojrzałam na swój kalendarzyk. O nie ... dziś powinnam dostać.. Odłożyłam książeczkę i sprawdziłam. Tak idealnie. Dobrze, że wszystko zgadza się co do dnia. Poszłam się przebrać w luźne ubrania. Narzuciłam na siebie dresy, a włosy spięłam w luźnego koka. Schodząc na dół poczułam ból i to bardzo okropny ból. Usiadałam na schodach, nogi przycisnęłam do brzucha, a twarz schowałam w nich. Usłyszałam za sobą, jak Harry zbiega nagle po schodach i zatrzymuje się przy mnie. Klęka.
- Ali co się stało ?! - spytał przerażony.
- Nie...Nic..- powiedziałam pomału wypuszczając powietrze z ust.
- Ej Ali .. - chłopak wziął mnie na ręce i poszedł z powrotem do góry, położył mnie na łóżku i przykrył mnie. - Powiedz mi co się stało ?
- Boli mnie brzuch, ale spokojnie to normalne..- delikatnie dłonią pogładziłam jego twarz.
- Nie to nie jest normalne
- Harry ja mam ...
- Aha to dlatego ?
- Myhymm..
- Zawsze masz takie bóle ?
- Zdarza się, ale nie często.
- Pójdę po tabletkę i zrobię ci herbatę z miętą . A ty poleż - przykrył mnie kołdrą i zszedł na dół. Byłam strasznie zmęczona i w dodatku ten ból. Skuliłam się i przymknęłam oczy.

~*~ Oczami Hazzy ~*~
Nie było żadnej tabletki przeciwbólowej, więc będę musiał iść do apteki.
- Ali ? - krzyknąłem
- Tak ? - powiedziała niezbyt głośno i entuzjastycznie. Widać, że nie czuje się dobrze.
- Muszę iść do apteki,  mam coś jeszcze kupić ? Brakuje coś małej ?
- Poczekaj zejdę.
- Nie, ja wejdę. - lecz zanim zdążyłem to powiedzieć dziewczyna już była na dole. - Przecież wszedłbym do ciebie. - podszedłem do niej wziąłem ją na ręce i wraz z nią usiadłem na kanapie w salonie. - Więc co mam kupić ?
- Wiesz pieluchy się kończą, mokre chusteczki, puder i krem. Kup jeszcze pastę do zębów bo się kończy, balsam dla mnie do ciała. A jeśli będziesz wracał, to może zajedź do sklepu i zrób zakupy do lodówki, trzeba z resztą coś zrobić na obiad. Może być spaghetti ?
- Jasne. To wszystko ?
- Tak, a no i jeszcze kup zieloną herbatę.
- Dobrze. To ja pójdę, a dasz radę pójść do góry się położyć ?
- Harry.. jedź już.- wstała z moich kolan, po czym ja zrobiłem to samo. Przybliżyłem się do niej złapałem w dłonie jej twarz i pocałowałem czubek jej głowy.
- Zaraz wracam. - poszedłem po kurtkę narzuciłem ją na siebie, buty już miałem na nogach więc nie musiałem ich zakładać. Wziąłem kluczyki od samochodu i od domu i wyszedłem.
 Byłem już w aptece, w Tesco też. Miałem wracać już do domu kiedy nagle zadzwonił mi telefon. Spojrzałem się na ekran Liam. 
Odebrałem.
- Siema stary.
- No hej - odpowiedziałem
- Jak tam rodzinka ?
- Dobrze.
- Słuchaj jest dziś 6 grudnia, mikołajki.. - oj jacie zapomniałem, muszę jeszcze pojechać po prezenty.
- No wiem
- Może wpadlibyśmy z chłopakami do was, mamy dla małej prezenty.
- Nie ma sprawy, wpadajcie, ale wiecie co najlepiej tak na 15:00, przy okazji zjemy razem obiad.
- Okey, to do zobaczenia.
- Cześć - rozłączyłem się i pojechałem do centrum handlowego. Zobaczyłem wielkiego misia, był śliczny i kilka ciuszków dla małej, zakupiłem to, a potem przeszedłem się, rozglądając co kupić mojej ukochanej. Zobaczyłem sklep z bielizną Victoria's Secret. Zobaczyłem tam bieliznę, bardzo seksowną bieliznę i zacząłem wyobrażać sobie ją na Ali. Tak to będzie fajny prezent. Zakupiłem to, poprosiłem, aby kobieta mi ładnie to zapakowała. Nie wiem, czy to odpowiedni prezent, ale myślę że jej się spodoba. Wróciłem do samochodu. Wsadziłem zakupy do bagażnika i w ten znów ktoś do mnie zadzwonił. Wyciągnąłem z kieszeni telefon i spojrzałem na ekran : Ali ;*. 
- Skarbie ?
- Harry gdzie jesteś ? - mówiła zapłakana. Nie wiedziałem co się stało, byłem przerażony...

2 komentarze:

  1. Cholera, biedna Ali... Żal mi jej...
    A co do Harry'ego, to ma brudne myśli...
    Czekam na kolejny!!!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  2. W tym momencie ? Świetny *_______*

    OdpowiedzUsuń