wtorek, 8 października 2013

Rozdział 28

~*~ Tydzień później ~*~
Moi rodzice wczoraj wyjechali, powiedzieli, że jak tylko będą mogli to przyjadą. Mama chłopaka i Robin są zachwyceni naszymi oświadczynami, oczywiście moi też. Ojciec Harry'ego jeszcze o niczym nie wie, ale nie wiem czy jest to dobry pomysł, aby mu o tym teraz mówić. Mężczyzna leży nadal w szpitalu, a wiem że zbytnio za mną nie przepada. Chłopcy skończyli już nagrywać płytę i już za około dwa tygodnie będzie można ją kupić. Loczek co wieczór chodzi do ojca i sprawdza co u niego. Za to ja przez ten czas opiekowałam się moją córeczką.
Na dzisiejszy dzień miałam plan, aby powiedzieć przyjaciołom, że jestem zaręczona. Więc wraz z Harry'm postanowiliśmy zarezerwować jedną lożę w kubie. Lecz nie powiemy im o co tak na prawdę chodzi, powiemy im, że to po prostu spotkanie.
Wstałam z łóżka i ucałowałam w ucho mojego ukochanego, który na to uczucie się uśmiechnął i otworzył oczy.
- Dzień dobry kochanie - uśmiechnęłam się promiennie.
- Hej Kotku - powiedział i wyciągnął się z uśmiechem na twarzy. Zrobił dzióbek, a ja podeszłam do niego i musnęłam jego usta. Niespodziewanie znalazłam się przez niego z powrotem w łóżku. Zaczął mnie całować i również się uśmiechać.
- Harry, przestań - zaśmiałam się przez pocałunek.
- Niee - cały czas mnie całował, aż w końcu odepchnęłam go od siebie .
- Harry, Darcy pewnie już nie śpi. - spojrzałam na niego
- Jeszcze śpi z pewnością .
- Niee - zaśmiałam się i wstałam z łóżka i poszłam do pokoju małej, która leżała własnie w swoim łóżeczku i coś mamrotała pod noskiem. Wzięłam ją na raczki i ucałowałam w główkę. Zeszłam na dół, aby zrobić nam śniadanie. Położyłam leżaczek na blacie kuchennym, do leżaczka położyłam Darcy. Przygotowałam mleko dla małej i przy karmieniu robiłam również śniadanie. Zrobiłam bekon z jajecznicą dla mojego ukochanego, a dla siebie serek naturalny. Jestem na diecie i nie za bardzo mogę się odżywiać takimi smakołykami. Nagle poczułam ręce na mojej tali, a na szyi pocałunki. Uśmiechnęłam się i wyłączyłam gaz. Odwróciłam się i podałam mu od razu talerz ze śniadaniem.
- Smacznego skarbie - uśmiechnęłam się tak, że pokazałam ząbki.
- A ty nic nie jesz ? - wziął talerz i usiadł przy stoliku obok.
- Jem - zdjęłam leżaczek z małą, postawiłam obok chłopaka i wyjęłam z lodówki serek śmietankowy, naturalny, a z szafki wyciągnęłam łyżeczkę i usiadłam obok chłopaka.
- To jest twoje śniadanie ?
- Tak - wzięłam łyżeczkę serka do buzi.
- Przecież ty sie tym nie najesz ?
- Najem, nie przejmuj się mną, tylko zajadaj.
- Ale ja nie mogę patrzeć na to jak ty się odżywiasz.
- Smakuje ci ? - spytałam się delikatnie olewając to co on mówi.
- Tak bardzo dobre. Ale nie olewaj mojego zdania. Po co ty to robisz ? - podał mi pusty talerz i stanął obok mnie.
- To dobrze - uśmiechnęłam się i zabrałam od niego brudny przedmiot i wsadziłam do zmywarki.
- Ali słyszysz mnie ? Po co ty to robisz ? Czemu nie odżywiasz się normalnie ?
- Oj Harry..
- No to słucham ?
- Chcę dobrze wyglądać, okey ? - spojrzałam na niego i ominęłam go. Podeszłam do małej i wyjęłam ją z leżaka.
- Przecież dobrze wyglądasz, bardzo dobrze. - poszłam do góry słuchając go, a on szedł za mną.
- Dla ciebie zawsze dobrze wyglądam, nawet jak byłam w ciąży , spuchnięta.
- No bo jesteś śliczna, a ja ci mówię prawdę. Jesteś cudowna. Więc po co to robisz ?
- Harry, powiem tak. Robię to dla siebie, dla dobrego samopoczucia, no i oczywiście dla ciebie po części.
- położyłam mała na przewijaku i zdjęłam jej pieluchę. Chłopak oparł się o framugę drzwi.
- Przecież wiesz, że dla mnie jesteś doskonała .- słuchając jego, zdjęłam małej pieluszkę. Mokrymi chusteczkami przetarłam jej pupcie, posypałam ją pudrem i nałożyłam czystą pieluchę. - Kochanie, wiesz że dobrze wyglądasz, nie chcę abyś była jak szkielet - powiedział, a ja zaśmiałam się. - Naprawdę dobrze wyglądasz i nie chcę, abyś tak się męczyła - podszedł i objął mnie . Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a potem odwróciłam się i przytuliłam do niego. Dopiero w tedy zorientowałam się, że Hazza jest bez koszulki. Stał w samych bokserkach. Musnęłam jednego wytatuowanego ptaka i poszłam do szafki z ubrankami małej.
-  Mama Lou zaopiekuje się Darcy i Lux ?
- Tak - chłopak przyglądał się. mi. Wzięłam mała, usiadłam na fotelu, niedaleko łóżeczka małej, a ubranka położyłam obok. Zaczęłam jej ubierać podkoszulkę.
- Rozmawiałeś już z Lou lub Tom'em ? - założyłam jej czarne leginsy w kropki, biały sweterek, białe skarpetki z falbankami i buciki emu.
- Tak, wszytko jest ustalone, jutro jak się wyśpimy, mamy po Dracy przyjechać.
- Ok. To ja ją zawiozę- uśmiechnęłam się do chłopaka i podałam mu małą. Zaczęłam ją pakować, pieluchy, piżamkę, ubranka na następny dzień, śliniaczek, chusteczki, puder itp. Poszłam się przebrać. Zeszłam na dół tam czekał już Loczek z małą. Założyłam małej czapeczkę, dałam smoczka i poszłam jeszcze dopakować, jej misia, buteleczki do mleka i do herbatki, mleko, herbatkę. Wzięłam ją od chłopaka, założyłam jeszcze tylko kurteczkę.
- Pożegnaj się z tatusiem - podeszłam do Lokersa, a on ucałował małą, a potem namiętnie mnie.
- Wracaj szybko - uśmiechnął się zadziornie. Delikatnie się zaśmiałam i pomachałam jeszcze na pożegnanie Hazzie. Wsadziłam małą do siodełka i zapięłam, ale przed tym zdjęłam jej kurtkę, ponieważ w aucie było ciepło. Wsiadłam na miejscu kierowcy i położyłam torbę na miejscu pasażera oraz moją torebkę. Jechałam już od razu do domu mamy Lou. Po 5 minutach drogi stałam na światłach. Odwróciłam się do tyłu sprawdzić, czy wszystko okey. Bo przez całą drogę coś do niej mówiłam, a ta tylko coś tam sobie mamrotała. Ale to normalne dla tak małego dziecka. Zobaczyłam, że mała nie ma na sobie butów i jednej skarpetki, zaśmiałam się.
- Oj Darcy, szybko się rozbierasz, nawet nie dojechaliśmy. Jak twój tatuś - uśmiechnęłam się promiennie i dalej pojechałam w drogę.
 Po 10 minutach byłam w domu mamy koleżanki. Ubrałam małą z powrotem w kurteczkę, nałożyłam skarpetkę i buciki. Wyjęłam ją, wzięłam torbę i poszłam pod drzwi. Nacisnęłam delikatnie guzik, który wywołał, że dzwonek zadzwonił . Trzymałam małą na rączkach i delikatnie bujałam, aż nagle drzwi się otworzyły i stanęła w nich starsza blondynka, mama Lou.
- Hej Ali - powiedziała kobieta
- Dzień dobry
- Wejdź - powiedziała, a ja uczyniłam to.
- Tu pani ma wszystko, jak coś to proszę dzwonić do mnie albo do Harry'ego.
- Dobrze, dziękuję.
- Proszę - wyciągnęłam z portfela 70 $.
- Dziecko, proszę schowaj to - powiedziała
- Ale proszę pani, niech pani to przyjmie. Będę się źle czuła jeśli pani tego nie zrobi.
- To jest dla mnie przyjemność, że mogę się opiekować dziećmi.
- No proszę - strasznie nalegałam, kobieta nic nie odpowiedziała, a ja podałam jej pieniądze, po czym kobieta oddała mi je z powrotem. - Proszę.
- Darcy i co ja mam zrobić z twoją mamą, co ?
- Proszę..
- Dobrze, ale niech będzie 45$. Inaczej nie przyjmę.
- Ok. - uśmiechnęłam się, podałam kobiecie pieniądze. Ona je schowała po czym dałam jej moją córeczkę, pocałowałam ją chyba z 100 razy na pożegnanie i wróciłam do domu.
 Weszłam do domu i odłożyłam klucze od samochodu na stolik i pobiegłam na górę, gdzie prawdopodobnie znajduje się mój narzeczony. Nie myliłam się, leżał w łóżku i coś robił na telefonie. Zdjęłam kurtkę, szalik, odłożyłam torebkę i rzuciłam się na miejsce obok.
- Co robisz ? - ciekawa
- Nic,  czytam wiadomości i piszę z Louis'em o dzisiejszej imprezie.
- Ale chyba nic mu nie powiedziałeś .
- Nie , no co ty.
- Która jest ?
- 12:30, czyli czas na...
- Na ..? - spojrzałam się na niego, a ten odłożył telefon i rzucił się na mnie. Zaczęłam się głośno śmiać. Chłopak zaczął obdarowywać pocałunkami moją szyje, a ręce włożył pod moja koszulkę, podwijając ją przy tym lekko. Dłonie wplotłam w geste loki Hazzy i tak pociągnęłam, że nasze oczy spotkały się.
- Kocham cię - szepnęłam
- Ja ciebie też - odpowiedział tą samom tonacją głosu co ja, tylko że z delikatną chrypką. I mnie znów pocałował tylko, że tym razem w usta.
- Dobra wstaję się pomału szykować - oznajmiłam i pierwsze co zrobiłam to rozebrałam się i poszłam wziąć kąpiel. Umyłam włosy, ciało, a potem jeszcze posiedziałam sobie w wannie, relaksując się.
 Nie wiem po jakim czasie, ale nagle wparował do łazienki Loczek.
- Kotek siedzisz już w wannie 2 godziny.
- 2 godziny ? - spojrzałam się na niego
- Tak.
- O niee.. - wyszłam szybko z wanny i poszłam się balsamować. - Mam ci coś wyprasować ? - spytałam się chłopaka, kiedy wchodził pod prysznic.
- Tak, w garderobie wisi moja biała koszula z marynarką.
- Okey - poszłam do garderoby i znalazłam jego koszulę. Włączyłam żelazko i wyprasowałam mu koszule. Powiesiłam ją z powrotem w garderobie z marynarką i poszłam na dół zrobić sobie kawę. Wróciłam z kubkiem do góry i zaczęłam suszyć włosy, chłopak w tym czasie się golił. Potem wyprostowałam włosy, pomalowałam paznokcie, ubrałam tylko dolną cześć bielizny i nałożyłam na siebie czarny kombinezon. Było już po 17:00, a byliśmy umówieni na 19:00. Więc zaczęłam się malować, chłopak właśnie zapinał spodnie.
- Nie jedziemy autem ?
- Nie, pojedziemy taxi, pewnie wypijemy trochę, a samochód w tedy by musiał zostać tam.
- Okey - pocałował mój policzek i wyszedł z toalety. Narzuciłam na siebie szpilki i zaczęłam zapinać chłopakowi koszulę.
- Mam nadzieję, że się ucieszą. - powiedział
- Ja też, chociaż chyba bardziej sie stresowałam, jak jechaliśmy do twoich rodziców, niż teraz.
- Tak, też się strasznie denerwowałem.
- A powiesz swojemu ojcu ?
- Powiem , ale nie teraz. - musnął moje wargi i poprawił koszulę do jeasnów. Poprawiłam czerwoną szminką usta i wsadziłam ją do mojej bordowej torebki chanel. Pomalowałam rzęsy jeszcze i również spakowałam do torebki. Narzuciłam na siebie płaszcz i przejrzałam się w lustrze. Wyglądałam ładnie. Chłopak podszedł już ubrany do mnie od tyłu i mnie przytulił.
- Ślicznie wyglądasz kotku - musnął moją szyję i załapał mnie za rękę.- Idziemy ? Taxi już czeka. - pokiwałam głową i wyszliśmy z domu. Chłopak schował portfel do kieszeni i telefon, a ja zamknęłam dom i bramę i wadziłam kuczki do torebki. Pojechaliśmy do klubu, podeszliśmy do kelnerki, która zaprowadziła nas do loży w rogu sali. Chłopak pomógł mi zdjąć płaszcz, a potem zdjął swój i położył go na kanapie. W loży kanapa miała kształt litery U. Siedzieliśmy sami, więc na początek chłopak poszedł dla nas po drinku zamówić. Siedzieliśmy przez chwile sami, aż goście zaczęli się zbierać.Przyszli chłopcy, Sophie, Lou, Tom, siostra Lou, Gemma ( chociaż wiedziała już o wszystkim, ale obiecała że nic nie powie ), Oli M., Nick G., Cara D., nowa dziewczyna Zayn'a Perry i Liam'a Danille. Właśnie w tedy kiedy Liam miał jakiś problem, chciał mi powiedzieć o dziewczynie, a proszę jak się ładnie złożyło. I od tej chwili, kiedy każdy już siedział i miał drinka impreza się zaczęła.

2 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać na dalszy ciąg imprezy... :), świetny rozdział <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny, ja chcę kolejny < 33

    OdpowiedzUsuń