piątek, 4 października 2013

Rozdział 27

Następnego dnia, obudziły mnie szmery z doły. Przetarłam, oczy i je otworzyłam. Było dość jasno, więc przykryłam twarz kołdrą. Po chwili znów usłyszałam coś z dołu. Odkryłam pościel i spojrzałam na miejsce obok. Myślałam, że to Harry, coś robi na dole, ale to nie on. Chłopak smacznie spał obok mnie. Narzuciłam szlafrok i zeszłam na dół, po drodze sprawdzając co u małej, która również spała.
 Zeszłam na dół i poczułam w ten piękny zapach, nie wiem co to było, ale przez to od razu zgłodniałam. Życie jest piękne. Codziennie z rana witają mnie smakołyki. To coś niesamowitego. Nie wiem czy również wspominałam, ale uwielbiam jeść.  Podążyłam za zapachem, który zaprowadził mnie do kuchni, gdzie stała moja mama w fartuszku. Usiadłam na hokerze i przyglądałam się jej.
- Co robisz mamo ? - spytałam, kobieta gdy mnie usłyszała, przestraszyła się tak, że podskoczyła.
- Boże, dziecko więcej tak nie rób.. -powiedziała moja matka, łapiąc się tak jakby za serce.
- Przepraszam, co tak ładnie pachnie , hymm ? - podeszłam do niej.
- To jajecznica z bekonem i cebulką - mieszała jedzenie. Wzięłam widelec i nabiłam trochę jajka i bekon. Wsadziłam szybko widelec do buzi i delektowałam się pysznym smakiem.
- Nie podjadaj - powiedziała głośniejszym tonem matka. Zaśmiałam się i nalałam do szklanki świeżo wyciskany sok pomarańczowy, który również pewnie zrobiła. Napiłam się i z powrotem usiadłam na hokerze, czekając na moje śniadanko. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula, dobrze wiedziałam kto to. Jego ręce zjechały na mój brzuch, a usta na szyje. Zaczął obdarowywać ją pocałunkami. Spojrzałam się na niego i cmoknęłam go. W ten zobaczyłam, że jest w samych bokserkach.
- Harry .- powiedziałam szeptem, tak aby mama nie usłyszał.
- Co ? - odpowiedział też szeptem.
- Idź może się ubierz, nie chodź tak przy mojej mamie - powiedziałam, a chłopak tylko się zaśmiał, cmoknął mnie w policzek i poszedł z powrotem do góry. Po jakiś 15 minutach wszyscy siedzieliśmy już w jadalni i zajadaliśmy się pysznym śniadaniem. Trzymałam Dracy na kolankach, karmiłam ją mlekiem oraz jadłam. Trochę w jedzeniu pomagał mi Hazza, ponieważ ja karmiłam małą.
- To co dzisiaj robimy ? - spytał ojciec, popijając kawę. Jak zwykle był dobrze ubrany. Mój ojciec nie ubierał się nigdy na luzie, jedynie jak szedł na siłownię, a tak to zawsze miał koszulkę polo, albo koszule. Zazwyczaj w NY ojciec nosi garnitur, więc to cud że nie jest w nim teraz.
- Pojedziemy do rodziców Harry'ego, musicie ich w końcu poznać- uśmiechnęłam się promiennie spoglądając w dół na mała, która piła sobie mleczko.
- To fajnie, to ja upiekę jakieś cisto. Wreszcie poznam twoją mamę Harry, może powiesz mi jakie cisto lubi ? - ciekawa
- Oj proszę Pani, niech pani nie robi sobie kłopotu.
- Ale to dla mnie przyjemność, więc jakie ?
- Wszystkie lubi - zaśmiał się delikatnie, wziął ode mnie małą. Wstałam i zaczęłam sprzątać po jedzeniu.
- Córciu zostaw, ja posprzątam .
- Mamo ?! - spojrzałam się na na kobietę.
- Proszę cię zostaw, w domu nie mam po kim sprzątać, a ty niestety musisz. Więc puki ja jestem tu będę ci pomagać.
- Ale ty mnie wyręczasz ..
- Oj tam - wzięła mama talerze i poszła wsadzić je do zmywarki. Zabrałam Dracy od Loczka i dałam na razie ją tacie, który przeniósł się z małą do salonu. Chłopak w tym czasie rozmawiał z kimś przez telefon i sprawdzał coś na laptopie. Usiadłam obok ojca i zaczęłam z nim rozmawiać. Po chwili przyszła mama .
- Pójdę do sklepu po składniki na cisto . - powiedziała
- Nie.. wiesz co mamo... Ja pójdę z Dracy przy okazji na spacer.
- No dobrze, niech ci będzie. To zaraz ci napiszę kartkę, co masz kupić. - powędrowałam do góry .
W sypialni siedział na naszym łóżku Lokers i trzymał na kolanach laptop. Weszłam do garderoby i zaczęłam się szykować, ale przed tym jeszcze poszłam wziąć prysznic. Wróciłam w ręczniku i usiadłam obok chłopka, nakładałam balsam.
- Gdzie idziesz ? - spytał nie odrywając wzroku od komputera.
- Idę po składniki na ciasto z Darcy idziesz z nami ? - spytałam się, a ten dopiero na mnie spojrzał i zawiadacko się uśmiechnął.
- Jasne - zatrzasnął komputer, a ja poszłam do garderoby ubrać się, a on za mną. Potem zeszłam po córkę i również ją ubrałam.
- Wiesz Harry wypróbujemy to nosidełko - podniosłam nosidełko, które trochę wyglądało jak plecak. 
- No dobra, tylko poczekaj, założę buty. - pomogłam mu ubrać nosidełko i wsadziłam, oraz zapięłam w nim małą. Zeszliśmy na dół , zabrałam listę zakupów, pokazałam tacie kanały i dałam laptopa, aby mu się nie nudziło w tym czasie kiedy nas nie ma. Moja mama jak zwykle sprzątała, ale już nawet nie chciało mi się gadać. Wyszliśmy na dwór i w ten postanowiłam zrobić Hazzie zdjęcie, a potem naszej trójce, tylko, że niestety, ja świetna fotografka, ujęłam tylko nas..

Poszliśmy do Tesco i tam zrobiliśmy zakupy, po drodze, chłopak poinformował swoja matkę, że przyjedziemy dziś do nich wieczorem. Po 30 minutach wróciliśmy do domu, a moja mama zaczęła robić ciasto. My zaczęliśmy się pakować pomału, bo jedziemy tam na jedną noc, więc rzeczy trzeba będzie kilka zabrać. Zaczęliśmy się już zbierać, pakowaliśmy rzeczy do samochodu, ale i tak jeszcze nie wyjeżdżaliśmy, bo musieliśmy się przebrać. Chłopak założył koszulę , czarne, obcisłe jeansy oraz czarne sztyblety, tata ubrał do jeasnów marynarkę i koszule oraz eleganckie buty, mama ubrała się w to, a ja w to. Darcy ubrałam w sukieneczkę kremową , rajstopki, sweterek granatowy , balerinki kremowe i oczywiście ubrałam ją cieplutko.
Gdy już byliśmy spakowani, ciasto również stało w bagażniku i niestety piękny zapach kusił nas. Siedziałam z Dracy i moja mamą z tyłu, a mój tata z przodu, wraz z Harry'm, który prowadził. No i ruszyliśmy. Harry rozmawiał z moim tatą, a ja z mamą i zerkałam na Dracy, którą właśnie nakarmiłam i ululałam. Jechaliśmy trzy godziny, aż w końcu dojechaliśmy. Szczerze nie pamiętam co się działo podczas drogi, bo wraz z małą spałam. Wyszłam z auta, nie chciałam córki budzić, więc po cichu wyjęłam ją, a chłopak rozłożył stelaż od wózka i przypiął nosidełko. Stałam i delikatnie kołysałam małą w wózeczku. Moi rodzice wzięli swoje walizki, znaczy mój tata wziął torby, a moja mama ciasto. Loczek zabrał nasze walizki i zamknął samochód, poszedł jako pierwszy i zapukał do drzwi.
Po chwili oczekiwania otworzyła mu jego mama, ja stałam z małą na samym końcu, bo już zaczęła się przebudzać i chciałam aby się trochę oswoiła.
- Harry .. -powiedziała kobieta, która stała w drzwiach w pięknej granatowej luźnej sukience, uśmiechnęła się promiennie i przytuliła go. Wpuściła wszystkich do środka, zapoznała się z moimi rodzicami, a potem przedstawiła Robina, który stał niedaleko niej. Zaprosiła wszystkich do środka, gdzie miała odbyć się kolacja. Lokers odniósł walizki do pokoi i zszedł na dół, gdzie siedział i rozmawiał z Gemmą. Anna podeszła do mnie.
- Ślicznie wyglądasz.
- Dziękuję, pani również - uśmiechnęłam się promiennie.
- A jak się czuje nasza ślicznotka ? - zajrzała do wózka, do małej
- Dobrze - zaśmiałam się delikatnie. Anna dawno nie widziała Darcy, więc kiedy ją wyjęłam z wózka zrobiła duże oczy, po czym się zaśmiała.
- Widać kto jest ojcem dziecka - oznajmiła.
- Tak .. - podałam małą Annie i powiesiłam swój płaszcz na wieszaku.
- Jest taka śliczna. Hej .. Darcy, moja mała księżniczka. Babci kruszynka - przytuliła dziecko do siebie. Weszłam do salonu, gdzie siedzieli wszyscy i uśmiechnęłam się. Dawno tu nie byłam, ostatnim razem, kiedy byłam w ciąży. Podeszłam do siostry mojego chłopaka i przytuliłam ja. Gemma zabrała Darcy od Anny i bawiła się z nią, a nasze mamy w tym czasie nakryły do stołu i zaprosiły. Usiadłam obok Hazzy i wzięłam małą, wszyscy zachwycali się nią. Zrobiłam jej ciepłe mleczko i nakarmiłam, podczas kiedy my również jedliśmy. Odeszłam na chwilę od stołu bo dziecko musiało sobie beknąć. Gdy stałam w salonie i kołysałam dziecko na rękach zauważyłam, że przymyka oczka. Zmęczona jest, odwróciłam się i ujrzałam te zielone tęczówki, które były niesamowite, które przy świetle księżyca wyglądały jak szmaragdy. Uśmiechnęłam się delikatnie, a on odwzajemnił mój uśmiech.
- Co się stało kochanie ? - spytał.
- Nic, po prostu mała jest zmęczona, pójdę ją ululam i położę .
- Pójdę z tobą . - wziął ode mnie dziecko i pomału poszłam do jego sypialni, która w ogóle się nie zmieniła. Odgarnęłam pościel i delikatnie pogniotłam poduszki. Harry trzymał małą, a ja szukałam jej śpioszków. Loczek położył ja na łóżku, zmieniłam jej pieluszkę i przebrałam, a potem przełożył, tak aby leżała na środku w odgarniętym miejscu. Przykryłam ją kołdrą i zrobiłam z pościeli i poduszek "mur", w razie gdyby się kręciła, aby nie spadła. Ucałowałam małą w główkę, a chłopak poczynił po mnie to samo. Włączyliśmy elektroniczną nianię i spojrzeliśmy się na nią. Chłopak przytulił mnie od tyłu i położył głowę na moim ramieniu.
- Dzieło naszej wspaniałej miłości - uśmiechnął się i szepnął tak aby nie obudził córeczki.
- Tak, mała, nasza miłość - złapałam dłońmi za jego i splotłam nasze palce. Odwróciłam się do niego i oplotłam ręce wokół jego szyi. Spojrzałam w jego oczy i delikatnie musnęłam jego pełne malinowe usta, które wręcz uwielbiam.
- Kochanie chodź, musimy już im o wszytki powiedzieć - uśmiechnął się pokazując swoje dwa dołeczki, złapał mnie za rękę, zamknęliśmy drzwi od pokoju i zeszliśmy na dół do naszych rodzin. Usiadłam między Gemmą, a Harrym i dokończyłam swoje danie. Robin nalał nam czerwonego wina do kieliszków. Na stole leżało już tylko ciasto mojej mamy, kolejne ciasto tylko, że czekoladowe, miska z sałatką oraz talerz z ciastkami francuskimi na ostro. Nasi rodzice chyba się polubili, to dobrze, bo w końcu niedługo zostaniemy rodziną. Nawet zmienili swoje miejsca, teraz Anna siedziała obok mojej mamy, a Robin obok mojego taty. Upiłam łyka wina i w ten chłopak odchrząknął. Wszystkie pary oczu spojrzały na niego.
- Mamo, tato, Gemma, Pani Elizabet, Panie Wiliamie, chciałbym coś powiedzieć. - spojrzał się na mnie i złapał mnie za dłoń, na której widniał mój pierścionek. - Chciałbym powiedzieć iż oświadczyłem się Alice, a ona przyjęła moje oświadczyny - uśmiechnęłam się delikatnie i zarumieniłam się kiedy po tej wypowiedzi chłopka musnął moją dłoń. Moja mama spojrzała się na mnie i uśmiechnęła się promiennie, po czym równocześnie z mamą Hazzy  i Gemmą krzyknęły. Zaśmiałam się na ich reakcje.
- Alice pokaż pierścionek - powiedziała Gemma i podałam dłoń w jej kierunku. Na palcu był pierścionek, z małym diamencikiem, był skromny i bardzo ładny.
- Jest śliczny - powiedziały równocześnie. Po tym wszyscy zaczęli nam gratulować.


Hejołł xdd. Jestem sobie chora znów, a pojutrze mam koncert. Super ! Mam nadzieje, że rozdział podoba wam się . Proszę o komentarze, dzięki nim wiem, że nie pisze tylko dla siebie, że czyta to wiele wspaniałych osób. xoxo.

2 komentarze:

  1. Rozdział jak zwykle świetny, czekam z niecierpliwością na następny...

    PS. Zdrowiej jutro na próbę i koncert. <3

    OdpowiedzUsuń