Rano po spakowaniu wyruszyliśmy do domu rodziców Hazzy. Moi rodzice mieli dojechać tam w Wigilię z rana. Siedziałam z tyłu z małą i gadałam z Harrym. Jeśli chodzi o prezenty to je mamy, ale kupiłam Harry'emu coś naprawdę wyjątkowego. Mam nadzieję, że mu się spodoba. Trochę się naśmiałam, bo Loczek opowiadał mi jak Niall puścił bąka i nie chciał się do tego przyznać. Trochę korków było, ale po 4 godzinach dojechaliśmy. Wysiadłam z samochodu z Darcy, Harry także. Podałam Harry'emu naszą małą kruszynkę i poszłam po nasze torby. Zaraz z domu wybiegła Anna z Gemmą oraz Robin'em.
- No nareszcie jesteście. - powiedziała Gemma i mnie przytuliła.
- No moją małą księżniczkę, chyba z wieki nie widziałam. - oznajmiła Anna
- Och mamą nie przesadzaj. Niedawno Ali była u ciebie z Darcy.- powiedział Loczek
- Wiem, ale i tak się stęskniłam. Daj mi ją . - chłopak podał ostrożnie nasze dziecko i pomógł mi z torbami i prezentami. Prezenty pod choinkę zaniosła Gemma, ale ja nie dałam jeszcze prezentu dla Hazzy, położę dopiero w Wigilie. Robin i Harry wzięli nasze małe torby, bo i tak mieliśmy zostać tam na dwa dni. A ja w tym czasie wyciągałam sałatki i ciasta , które przygotowałam.
- Mówiłam ci Ali, abyś nic nie robiła. - spojrzała się na mnie Anna
- Nie mogłam tak przyjechać, bez niczego.
- Ale aż tyle ? Wystarczyła jedna sałatka.
- To była dla mnie przyjemność przygotować trochę dań na święta.
- Och, Ali. Wiesz co, ta nasza księżniczka do strasznie szybko rośnie, przecież nie dawno ją widziałam. A tu proszę, więcej włosków. Ząbek jej wyszedł..
- Tak i jeszcze jeden już rośnie. - uśmiechnęłam się delikatnie. Weszłyśmy do środka, ponieważ było zimno. Odłożyłam jedzenie i poszłam jeszcze do samochodu po torebkę i dwie butelki czerwonego, słodkiego wina. Pokazałam butelki Gemma'ie a ta się zaśmiała. Odstawiłam je i poszłam na chwilę do góry, odłożyć torebkę. Zeszłam na dół i rozebrałam się.
- Wyglądasz ślicznie Ali.
- Dziękuje, ty Anno również. Zaparzę kawę. - podała mi Anna dziecko i poszłam ją rozebrać z różowego kubraczka, czapeczki, szaliczka i małych brązowych emu. Poszłam zrobić jej mleczko i usiadłam w salonie obok Hazzy, który rozmawiał z Robinem. Darcy strasznie przyglądała się swojemu tacie. Nie mogła oczu od niego oderwać. Harry trzymał córeczkę za rączkę i delikatnie ja głaskał. Po chwili Anna przyszła z tacą, na której były filiżanki z kawami i kawałki ciastka. Siedziałam i dalej karmiłam małą do póki nie wypiła całej butelki. Siedzieliśmy tak do wieczora, rozmawialiśmy o małej, o nadchodzących dniach. Między czasie zjedliśmy jeszcze przepyszną zapiekankę Anny. Była już godzina 19:20, moja córeczka już co jakiś czas przymykała oczy . Była śpiąca. Poszliśmy z Harrym już do pokoju, ale po drodze zadzwoniłam do Sophie .
- No hej - powiedziałam
- Hej
- Co tam ? Jak w NY ?
- Dobrze, nawet bardzo. Strasznie się stęskniłam za rodziną.
- No nie dziwię się. Harry przestań. - zobaczyłam, że chłopak przedrzeźnia mnie.
- Co tam się dzieje ? - zaśmiała sie
- Harry bawi się z Darcy i obydwoje przedrzeźniają mnie. A najlepsze jest to, że nawet Darcy się z tego śmieje.
- Ach ten Harry, pozdrów go.
- Masz pozdrowienia od Sophie.
- Dziękuję i ją też pozdrów. - powiedział Loczek
- Również cię pozdrawia. No, a ty tam pozdrów ode mnie całą rodzinę.
- Jasne. To do zobaczenia za dwa dni .
- Tak do zobaczenia. - rozłączyłam się. - Czy ja mogę raz porozmawiać z przyjaciółką na spokojnie ? - zaśmiałam się i z Lokersem poszliśmy do sypialni. Ululaliśmy córeczkę, która nie spala z nami, tylko w przenośnym łóżeczku. Było ono całe z materiału i na dole gruby materacyk. Pościeliłam jej i przebrałam w piżamkę. Zgasiliśmy światło i obydwoje lulaliśmy naszą kochaną córeczkę. Potem ja poszłam się umyć, a zaraz po mnie mój narzeczony. I poszliśmy spać.
Rano, obudził mnie mój kochany, leżał i głaskał mnie po ramieniu. Przetarłam oczy dłońmi i otworzyłam je powoli.
- Wesołych świąt kochanie.
- Wesołych, kotku. - nasze usta złączyły się w słodkim, namiętnym, długim pocałunku. Przytuliłam się do jego nagiej klatki piersiowej i przymknęłam oczy. Lecz nie można teraz leżeć, bez czynnie. Musze iść pomóc mamie Hazzy, bo dziś Wigilia. Wstałam z łóżka.
- Gdzie idziesz ?
- Pomóc twojej mamie, pewnie już wstała i szykuje kolację.
- No to co, ale to nie oznacza, że musisz schodzić na dół. Zostań jeszcze ze mną w łóżku. Poprzytulajmy się - uśmiechną się zadziornie.
- Harry ...
- Ali.. - złapał mnie i znów położył. Zaczął mnie całować, ale ja się sprzeciwiałam. Śmiałam się i próbowałam się wyrwać z jego objęć.
- Haroldzie puść mnie.
- Tylko nie Haroldzie. - chłopak mnie puścił i lekko się zaśmiał. Wyciągnęłam z torby, bluzę chłopaka i narzuciłam na siebie. Mała jeszcze spała, więc nie chciałam jej budzić i zeszłam na dół. Gdzie tak jak myślałam stała już w kuchni Anna.
- Dzień dobry.
- Dzień dobry, jak ci się spało ?- spytała.
- Bardzo dobrze, dziękuję. Mogę ci pomóc ?
- Wiesz w sumie to nie musisz, poradzę sobie..
- Ale mogę coś zrobić, nawet chcę.
- No dobrze to niech będzie. Przygotujesz jadalnie ? I jeśli możesz to odkurz salon.
- Jasne, nie ma problemu. - tak więc zjadłam się za sprzątanie. Około godziny 11 :00 wstali już wszyscy i zjedliśmy razem śniadanie, potem Harry z Robin'em i Dracy poszli na spacer, a my dziewczyny przygotowywaliśmy jadalnie. Rozłożyliśmy czerwony obrus i wyczyściłyśmy naczynia. Nadchodziła już godzina 15:00, chłopcy dawno już wrócili z spaceru, usłyszeliśmy klakson. Wyszłam przed dom i ujrzałam samochód moich rodziców. Wybiegłam do nich.
- Hej ! - krzyknęłam i ich każdego po kolei przytuliłam.
- Cześć. - odwzajemnili uścisk.
- A gdzie Shane ?
- Nie mógł przyjechać.
- Czemu ? - smutno mi było, bo chciałam, abyśmy spędzili razem te święta. Nagle za samochodu wyszedł mój brat.
- Niespodzianka ! - krzyknął i rozłożył ręce do uścisku. Podbiegłam do niego i go wyściskałam.
- Jak możecie robić take żarty ...Nienawidzę was.. - zaśmiałam się .
- To co idziemy ?
- Jasne .. - weszliśmy do domu i od razu wszyscy się przywitali. Hazza trzymał Darcy na raczkach, ale ona zaraz została zabrana od niego przez moją mamę.
- Jeju.. Jak ja się stęskniłam, za tą moją małą kruszynką. Darcy kochanie moje. - moi rodzice cały czas coś do niej mówili, a ona tylko po swojemu gawędziła. Poszli się rozebrali się i rozpakowali. Do stołu już były nakryte naczynia..
- Idźmy się szykować - powiedziała Anna. I wszyscy poszli do góry się przebrać. Wzięłam prysznic, przebrałam się , a potem przebrałam Darcy. Ubrałam jej grube czarne rajstopy, kremowe baleriny, w granatowe paski sukienkę z kokardką na boczku i białe bolerko. Byłyśmy już obie gotowe, ale czekałyśmy na ważną osobę w naszym życiu. Harry ubrał czarne jeansy, białą koszulę, podpiął ją do samej szyi i czarną marynarkę. Wyglądał bardzo dobrze.
- Bardzo ładnie wyglądasz - powiedział stojąc przede mną.
- Bardzo ładnie wyglądamy - poprawiłam go. Uśmiechnął się delikatnie i zbliżył twarz do mojej.
- Tak, pasujemy do siebie..- usłyszeliśmy nagle wołanie Anny : ' Chodźcie już ". - Idziemy ? - spytał
- Weź małą i idźcie na dół, muszę jeszcze się umalować.
- Dobrze..- wziął ode mnie dziecko i jeszcze raz mnie pocałował. Zszedł na dół, a ja mogłam wyciągnąć dla niego prezent. Zeszłam na dół, szybko zaniosłam pudełeczko pod choinkę i przyszłam do jadalni. Wszyscy już siedzieli przy stole, mała nawet miała własne siedzonko, które babcia Anna kupiła specjalnie dla niej.W tle leciały kolędy. Usiadłam pomiędzy Harry'm, a Darcy. Podzieliliśmy się wszyscy opłatkiem.
- To co nakładajcie sobie. - powiedziała Anna i mężczyźni rzucili się na jedzenie. Ja z Gemmą spojrzałyśmy tylko na siebie i zaśmiałyśmy się. Po nich zaczęłam nakładać na swój talerz kilka pierogów, sałatkę, i bigosu. Jadłam na spółkę z małą, ale ta i tak wolała jeść od Harry'ego, który dawał jej to samo. Przy stole było głośno, tak bardzo rodzinnie. Darcy za jakiś czas już marudziła i wyciągała rączki ku Harry'emu. I kochany tatuś wziął ją na kolana. Darcy w tedy się strasznie cieszyła. W pewnym momencie Harry musiał iść do toalety, więc dał mi córeczkę na kolana, ale ta się strasznie zaczęła wiercić, marudzić. Chciała zejść z moich kolan, no to ją puściłam. Patrzyłam na nią cały czas. Na czworaka poszła za swoim tatusiem.. Oj czuje, że to będzie córunia tatusia. Wstałam od stołu, bo już jej nie widziałam i wyjrzałam za ściany. Siedziała pod drzwiami od toalety i pukała oraz coś po swojemu mówiła. Po chwili Harry ostrożnie wyszedł z toalety i wziął na ręce małą.
- Hej .. Co ty tu brzdącu robisz ? Och czemu uciekłaś od mamy ? - pocałował ją w główkę i podszedł do mnie. Podał mi ją, ale ona cały czas do Harry'ego. No jak chce to niech będzie. Jeszcze chyba przez godzinę posiedzieliśmy przy stole, a potem przenieśliśmy się do salonu, gdzie mieliśmy otwierać prezenty. Usiadłam obok Hazzy, a on na kolanach trzymał naszą małą. Moja mama, tata i Shane siedzieli naprzeciwko nas, a Anna i Robin na fotelu obok, Gemma za to rozdawała prezenty. Gdy Darcy zobaczyła co robi ciocia, zeszła z kolan Loczka i zaczęła tak jakby jej pomagać. Darcy dostała strasznie dużo prezentów, zaczęła je otwierać. Chciałam jej pomóc, ale nie ona musi sama. Nagle Gemma podeszła do mnie i podała mi jedną paczuszkę, spojrzałam się na rodziców, a oni się tylko uśmiechnęli. Każdy z nas dostał po 5 prezentów, a Dracy chyba z 10. Na końcu odwiązałam czerwoną kokardkę z małego pudełeczka, otworzyłam go i zobaczyłam tam zestaw, bardzo ładny. Był tam naszyjnik oraz kolczyki z małych kryształków. Były śliczna. Spojrzałam się na siedzącego obok mnie chłopaka i uśmiechnęłam się delikatnie do niego.
- Dziękuję. - powiedziałam bezdźwięcznie. I pokazałam na jego paczuszkę, aby otworzył. Był tam zegarek, z wygrawerowanymi napisem : A. H. D. Love . Harry gdy go zobaczył uśmiechnął się i musnął moje usta.
- Dziękuję, jest świetny - powiedział i założył go na rękę. Wróciliśmy do stołu, a mała siedziała obok i bawiła się nowymi zabawkami. Po godzinie zrobiła się już senna, więc zabrałam jej zabawki i poszłam z nią na górę. Położyłam już do łóżeczka i położyłam obok niej misie. Zdjęłam jej balerinki i przykryłam kołderką. Chwile ją pokołysałam i mała usnęła. Chwile potem zeszłam na dół z elektryczną nianią.
Siedzieliśmy już parę godzin, dochodziła 2:00 Harry był już lekko wcięty, z resztą Robin, mój tata i Shane też. Tylko że mój brat troszeczkę mniej niż oni. Gemma poszła już spać , bo była strasznie zmęczona, a nasze mamy gadały coś .. I tak siedzieliśmy dalej sobie, kiedy nagle przeszedł temat na Harry'ego wyjazdy.
- No lubię wyjeżdżać, tyle już miejsc zwiedziłem...A nasze fanki .. Normalnie ach... - gdy to powiedział delikatnie się zakrztusiłam wodą.
- Taa...To jest życie.. Mam podobne, ale za dużo nie mam jak imprezować..- oznajmił Shane.
- Nie no w NY są chyba najlepsze kluby w jakich byłem..
- Tak super tam jest. Ej Ali, a ty co robisz kiedy nie ma Hazzy w domu ? Przecież on wyjeżdża na pół roku..
- Siedzę z małą w domu... Chodzę często do Sophie, ale wież ona teraz ma strasznie dużo zleceń, rozkręca się więc nie mam do kogo tak chodzić. Zazwyczaj ...- nagle Harry mi przerwał.
- Szlajasz się po klubach z jakimiś kolesiami co ? - gwałtownie się na niego spojrzałam
- Co ?
- Myślisz, że nie wiem ? Myślisz, że jestem taki głupi ?
- Harry o co ci chodzi ?
- Myślisz, że się nie dowiem o tym, że jak mnie nie ma chodzisz do klubów i bardzo dobrze się bawisz z innymi mężczyznami.
- Co ? Wcale, że nie.. Cały czas siedzę z Darcy..
- Przecież widziałem zdjęcia. Nie bądź głupa... - chyba normalnie się przesłyszałam. Wszyscy spojrzeli się na mnie i na chłopaka.. Ja tylko wstałam natychmiast od stołu i pobiegłam do góry..Z oczu mi płynęły łzy.. Było mi strasznie przykro..Jak on mógł tak powiedzieć.. Przecież jesteśmy razem, ani razu nie zdradziłam go, a on co wymyśla sobie jakieś bajki. Dobiegłam do jego pokoju. Zaczęłam pakować moje rzeczy i małej. Wzięłam tylko jej jednego misia. Zeszłam z nią na dół i zaczęłam ubierać. Usłyszałam tylko ..
- Stary chyba cię poniosło.. - powiedział Shane
- Niee.. ja mówię prawdę widziałem ..
- Ale jest wigilia.. To nie możesz z nią pogadać o tym po świętach.. A nie robisz aferę ?! Stary.. - ja w tym czasie byłam już gotowa do wyjścia.. Z miejsca wstała Anna i podeszła do mnie, gdy mnie zauważyła.
- Ali co ty robisz ?
- Przepraszam cię, nie chciałam aby te święta tak wyglądały..- mówiłam zapłakana
- Ale co ty robisz ?
- Jadę do domu.. Nie chcę robić kolejnego zamieszania, a z resztą chcę pobyć trochę sama..
- Ali jest środek nocy.. ciemno..Pojedziesz jutro jeśli chcesz..
- Nie pojadę dziś. Dziękuję, kolacja była przepyszna i jeszcze raz przepraszam. - wzięłam małą i poszłam do samochodu Hazzy. Zapakowałam wszystko, zapięłam małą i wsiadłam do samochodu i pojechałam....
Oj popłakałam się :'( Jak on mógł .. :( Czekam na następny :*
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE!!! Ten rozdział jest świetny, czekałam na niego chyba z miesiąc, bo u ciebie od pomysłu do realizacji to hmmm... trochę... Nie ważne. KOCHAM TWOJEGO BLOGA ALI... <33333
OdpowiedzUsuńM.
swietnyy swietnyy ! :)
OdpowiedzUsuń