piątek, 6 grudnia 2013

Rozdział 39

Obudziłam się około 12:00. Harry'ego nie było obok mnie .. I dopiero teraz przypomniało mi się dlaczego.. Jak on mógł, co za gnojek..Zniszczył święta całej rodzinie.. Z moich rozmyśleń wyrwał mnie płacz Darcy. Wstałam, narzuciłam czarny, satynowy szlafrok i poszłam do małej. Wzięłam ją na rączki, przewinęłam ją i zeszłam dać jej jeść. Posadziłam ją do krzesełka i zaczęłam karmić kaszką, ale usłyszałam nagle mój telefon i pobiegłam do góry po niego. Na ekranie wyświetliło się : Harry :*. Odrzuciłam połączenie i zeszłam do małej. Jednak telefon co chwile dzwonił i dzwonił.. W końcu odebrałam ..
- Czego chcesz do jasnej cholery ?! 
- Halo ? Ali ?
- Perrie ? 
- Tak, coś się stało ?
- Oj przepraszam.. Myślałam, że to nie ty
- Nic się nie stało, ale kto u ciebie ma tak na pieńku ? 
- Nie ważne - zaśmiałam się - pogadamy o tym kiedy indziej. 
- Dobra. Słuchaj dzwonie, aby ci powiedzieć, że jutro przyjdźcie do nas na 18:00, okey?
- Jasne.
- To do zobaczenia. 
- Tak do zobaczenia. - rozłączyłam się i dalej karmiłam małą tym co zostało w miseczce, bo większość kaszki miała na sobie. Poszłam ją umyć i ubrać w ubranka. I znowu zadzwonił telefon. Spojrzałam na ekran, oczywiście teraz on. Odebrałam.
- Co ?
- Ali co ty taka wściekła ? 
- Weź daruj sobie dobrze ? Co chcesz ?
- Przyjedź po mnie. Tak pojechałaś, a jutro idziemy na święta do Zayn'a i jak ja mam wrócić ? 
- Mało mnie to obchodzi.. Nie musisz w ogóle wracać.. Przecież ja mam co robić, nie ? W końcu szlajam się z mężczyznami, mam zawsze wieczór pełen wrażeń co nie ? 
- Alice o co ci chodzi ? 
- O guwno..Radź sobie sam ! - rozłączyłam się i zajęłam się sobą.

~*~ Oczami Harry'ego ~*~
Boże o co jej chodzi.. Zszedłem na dół, przy stole siedzieli wszyscy. Gdy wszedłem do jadalni spojrzeli się na mnie. Kurde o co im chodzi.. 
- Co nie masz nic do powiedzenia ? - powiedziała mama Ali. Spojrzałem na nią, a jaj mąż złapał ją za ramie.
- Harry jak ty tak możesz, przecież to jest twoja narzeczona ? Jaki ty masz do niej szacunek ? Nie tak cię wychowałam ! -oznajmiła moja mama. Ej, ale o co chodzi ? Boże nic nie pamiętam, coś ja zrobiłem.
- Co się stało ? Może mi ktoś powiedzieć ? - spytałem i spojrzałem się na wszystkich.
- Nie pamiętasz ? - spytał Shane
- Nie.. Nie wiem o co chodzi ..
- Stary, powiedziałeś, że widziałeś zdjęcia jak Alice jest z jakimś innym mężczyzną .- powiedział brat mojej ukochanej. Boże serio to powiedziałem. Boże co za idiota ze mnie. Miałem się o to jej spytać, o co chodzi, ale nie przy rodzinie i nie w święta tylko po. Złapałem się za głowę i nie wiedziałem co zrobić. 
- Przepraszam, byłem cholernie piany.. - pobiegłem na górę i zacząłem się pakować. Zadzwoniłem do Louisa. 
- Halo ? 
- Siema stary, co jest ?
- Louis przyjedziesz po mnie do Holmes Chapel.
- Nie masz samochodu ?
- Opowiem ci jak przyjedziesz, więc się pospiesz, bo ja nie mam całego dnia. Muszę coś ważnego załatwić.
- No dobra już jadę. - rozłączyłem się i zacząłem pakować swoje rzeczy do torby. Po niecałych 3 godzinach pod domem czekał na mnie Louis. Przeprosiłem wszystkich za moje zachowanie i pożegnałem się. Wsiadłem do auta mojego przyjaciela.
- Cześć
- Siema, więc powiesz mi o co chodzi ? - chłopak ruszył w kierunku Londynu.
- Słuchaj, pamiętasz to zdjęcie, gdzie myślałem, że to Ali z jakimś mężczyzną ?
- No ..
- To wczoraj się upiłem i przy całej rodzinnie zacząłem się na Alice wyżywać, za te zdjęcie...
- Oj stary grubo..
- No, kurde i ona pojechała wczoraj z małą do domu i zabrała moje auto..
- Masz przerąbane.. - Po kolejnych trzech godzinach byliśmy już pod moim domem. Podziękowałem mu i powiedziałem, że wiszę mu przysługę. Wysiadłem i poszedłem do domu. Otworzyłem drzwi i położyłem torbę pod nimi.
- Ali ? - zdjąłem kurtkę i zacząłem ją nawoływać, lecz nic się nie odzywało. Zajrzałem do salonu.. Nie było jej, poszedłem do góry do sypialni i tak właśnie siedziała. Cała zapłakana. Była przykryta do połowy kołdrom, a kolana miała podciągnięte pod brodę.
- Ali ...- dziewczyna się na mnie spojrzała. Miała podkrążone, czerwone oczy. Usiadłem na łóżku obok niej, złapałem ją za dłoń. - Przepraszam...

~*~ Oczami Alice ~*~
Złapał za moją dłoń.. Spojrzałam się na niego i od razu ją wyrwałam.
- Daj mi spokój..
- Ale Ali ja cię bardzo przepraszam, ja tego nie chciałem, byłem upity..
- Zostaw mnie - wstałam natychmiast z łóżka i poszłam do toalety. Zamknęłam się i usiadłam pod drzwiami.
Schowałam twarz w donie i zaczęłam znów płakać. Jak on może robić mi takie rzeczy.. Jak on może mnie posądzać o coś takiego.. Ja czekam na niego cały czas w domu, z niecierpliwością. To on w dodatku się szlaja po klubach i to mnie jeszcze oskarża o takie rzeczy. Po chwili usłyszałam walenie w drzwi.
- Alice otwórz mi ..
- Nie, zostaw mnie ...
- Ali, przepraszam nie chciałem.. Myślałem, że to ty jesteś na tym zdjęciu. Chciałem z tobą o tym porozmawiać, ale nie wiem upiłem się i to powiedziałem przy całej rodzinie. Nie chciałem.. - dalej walił..
- To się myliłeś.. Zostaw mnie..
- Alice ja cię proszę, przepraszam cię - chłopak chyba zaczął płakać. Nie wiem..Szczerze mało mnie to obchodziło. Nic takiego nie zrobiłam.. Oparłam się tym razem o ścianę i schowałam całą mokrą twarz od łez w kolana, które były podkulone pod brodę. Siedziałam tak skulona i nie interesowało mnie nic w tym momencie. Chciałabym uciec od niego jak najdalej.
- Alice przepraszam cie, ja na prawdę nie chciałem ci tego powiedzieć. Ufam ci i wierze ci, że to nie ty.. Proszę otwórz te drzwi, bo jak nie to je wywalę. - zapłakany dalej walił w drzwi
- Mów co chcesz, bo ja nie mam zamiaru ci ich otworzyć ! - również płakałam
- Proszę otwórz mi je.. - nie odpowiedziałam, tylko dalej płakałam. Po co on w ogóle tu przyjechał mógł zostać w domu u swoich rodziców. Nagle usłyszałam jak coś majstruje przy drzwiach. Nie unosiłam głowy, bo i tak już nie miałam sił nawet na to, aby się podnieść. Byłam strasznie osłabiona, zmęczona. Cała noc i cały dzień płaczu właśnie tak się kończy, widać tego efekty. Usłyszałam jak drzwi się otwierają.. Chłopak musiał je otworzyć czymś.. Poczułam jego silne, duże dłonie na swoim ciele, a potem to że jestem w powietrzu. Uniosłam delikatnie twarz do góry i spojrzałam sie na niego. Trzymał mnie jak naszą małą córkę, mocno i tak aby mi nic nie zrobić. Wtuliłam twarz w jego tors i jak tylko moja siła na to pozwalała przytuliłam go. Położył mnie do łóżka, przykrył pościelą i musnął mój policzek.
- Zaraz przyjdę idę się umyć. - wziął czystą bieliznę i zniknął z mojego pola widzenia. Za mocno go kocham, aby mu nie wybaczyć. Inne kobiety pewnie by postąpiły inaczej, ale co ja mam zrobić. Skoro go tak kocham ? To jest również ojciec mojego dziecka i nic chyba nic z tym nie zrobię. Z rozmyśleń wyrwało mnie uczucie, które jeszcze dwa dni tamu doświadczyłam. Hazz przytulił mnie i mocno do siebie przysunął tak, abyśmy się dotykali całymi ciałami. Leżałam odwrócona do niego plecami i przyglądałam się mojej dłoni na której widniał pierścionek zaręczynowy. Chłopak zaczął obdarowywać moje ramię pocałunkami.
- Dobranoc, skarbie. Przepraszam cię i pamiętaj że cię kocham. - powiedział i chyba od razu poszedł spać.
- Dobranoc, ja ciebie też. - niedługo po tym już usnął, ponieważ słyszałam jego spokojny, równomierny oddech i czułam jak jego klatka się porusza. I wtedy naszył mi do głowy myśli. Czy ten ślub to dobry pomysł ? Czy ten pierścionek jest teraz odpowiedni ? Może jednak podjęłam za szybko tą decyzję ? Może jednak powinniśmy trochę zwolnić ? Po prostu może to idzie zbyt szybko... Ciekawa jestem, czy gdyby nie było Darcy na świecie, czy chłopak by wrócił do mnie ? Może tylko to trzyma go przy mnie ? Bo przecież kiedy jeszcze Darcy nie było na świecie i nawet nie wiedziałam o tym, że przyjdzie na świat, to chłopak chyba nie miał zamiaru być ze mną ... A może jednak miał ? Może on mnie jednak kocha ? Może ... Raczej na pewno.. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwróciłam się do niego. A może jednak nie ? Nie wiem.. Mam pomieszane myśli, już sama nie wiem co myśleć. Poprawiłam jego loczki, które opadały mu na twarz i przytuliłam się do niego i usnęłam.
 Następnego dnia obudziłam się. Mój chłopak jeszcze spał, więc nie chciałam go budzić. Poszłam do pokoiku mojej córeczki, która właśnie stała i trzymała się barierek.
- Ej ty sama wstałaś ? Moja śliczna dziewczynka. - wzięłam ją na ręce i zeszłam z nią na dół. Nakarmiłam ją po czym postawiłam na ziemię, gdzie poszła do salonu do swoich zabawek. Zrobiłam naleśniki z dżemem i zjadłam sobie trzy. Resztę zostawiłam na talerzu dla Harry'ego. Niedługo po tym sam zszedł na dół i zaczął jeść. Robiło się już późno, a ja jeszcze nie miałam do końca zapakowanych prezentów, więc jeszcze poszłam do salonu gdzie to leżało i zaczęłam pakować w papier świąteczny i obwijać czerwoną wstążką. Mała cały czas bawiła się obok mnie, a Harry ? Nie wiem co robił, wiem że był na górze. Około 15 : 30 zaczęliśmy się szykować. Przed tym jeszcze nakarmiłam Darcy, a potem poszłam z nią do góry gdzie się wykąpałyśmy i ubrałyśmy. Ubrałam małą w czarną sukieneczkę z czerwoną wstążką, czarne rajstopki, czarne kozaczki, a do torebki schowałam czarne balerinki. Również ja ubrałam sukienkę, ale czerwoną. Harry miał na sobie czarne spodnie, białą koszulę i czarną marynarkę. Około 17: 00 zaczęliśmy już pakować prezenty do bagażnika, było ich sporo około 11. Zapięłam małą w siodełku i sama usiadłam obok niej i się zapięłam. Harry usiadł na miejscu kierowy i pomału ruszył.
 Dokładnie na 18 :00 byliśmy pod ich domem. Był piękny już z zewnątrz. Był cały biały i miał ciemny dach. ogrodzony czarnym dużym płotem. Zadzwoniliśmy dzwonkiem i zaraz otworzyła się brama. Wjechaliśmy na posesje i zaparkowaliśmy samochód zaraz za samochodem Liam'a. Wysiedliśmy, chłopak zajął się prezentami, a ja trzymałam małą, która rwała się do domu przyjaciół. W drzwiach stała już Perrie , wyglądała ślicznie. Miała na czarną, do ud, obcisłą sukienkę i delikatne czarne szpilki.
- Hej - powiedziała radośnie
- Cześć - uśmiechnęłam się i zaraz zobaczyłam, że za niej wybiega Lux
- Ciocia i wujek ! - krzyknęła. Spojrzałam się na Perrie, a ona się tylko uśmiechnęła.
- Rozumiem, że jesteśmy ostatni ? - ta tylko kiwnęła głowa, wpuściła mnie i Darcy do domu, a Zayn'owi kazała pomóc Harry'emu w przyniesieniu prezentów do domu. Przywitałam się z każdym. Był Liam, Danielle, Louis, Eleanor, Lou, Tom, Lux, Niall, a Sophie nie było.
- Sophie nie będzie ? - spytałam się Perrie
- Nie powiedziała, że zostaje do Nowego Roku w NY.
- Aha.. - rozebrałam się, a potem małą. Usiadłam przy stole obok Eleanor. Darcy siedziała mi na kolanach przez pewien czas, do puki nie przyszedł Harry. Zaczęła się mi wyrywać i dałam ją Loczkowi.
- Widać, że córunia tatusia. - powiedział Zayn, który siedział naprzeciwko nas.
- Ej, nie mów tak.. Już wczoraj też to usłyszałam. Ona też jest córunią mamuni. - zaśmiałam się - Prawda Darcy ? - uśmiechnęłam się do niej, ale ona tylko pokazała mi swoje już dwa zęby i przytuliła się do chłopaka.
- Widać. - powiedział Liam, a wszyscy się zaśmiali. Zajadaliśmy się kolacją, dania były bardzo dobre. Lux chyba stęskniła się za Harry'm , bo zamieniła się miejscami z Tom'em, który siedział obok Hazzy. Zaczęłam karmić małą i oczywiście się trochę upaćkała. Nagle naszą grupową rozmowę przerwał Zayn.
- Przepraszam, że przerywam, ale chcę coś ważnego ogłosić. Chcieliśmy z Perrie wam powiedzieć, że bierzemy ślub po skończeniu trzy miesięcznej trasy. - uśmiechnął się promiennie i mi w tedy przypomniało się jak Harry mi się oświadczył. Jacy byliśmy szczęśliwi zanim to zrobił. Zaczęliśmy gratulować im po czym znów usiedliśmy i kontynuowaliśmy kolację.
- To teraz mamy już dwa śluby, co Ali ? - spytała się Danielle
- Tak.. - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie, prawie niezauważalne. - Przepraszam muszę na chwilę wyjść. Wstałam wzięłam kurtkę i wyszłam na taras.

~*~ Oczami Perrie ~*~
Patrzyłam na Alice jak odchodziła od stołu i wyszła na taras. Spojrzałam się na Harry'ego, który trzymał na kolanach swoją córcię i szczerze nie był zainteresowany tym, że Alice wyszła. Jestem zmartwiona tym co się dzieje.. Przecież byli tacy szczęśliwi, a to w cale tak nie wygląda. Wstałam od stołu, ale jeszcze przed tym Zayn mnie zatrzymał.
- Skarbie, gdzie idziesz ? - powiedział szeptem tak, aby nikt nie usłyszał.
- Idę zobaczyć co z Ali, nie wiem co się dzieje . - wstałam i poszłam po kurtkę. Wyszłam na taras, a tam na huśtawce siedziała Ali. Podeszłam do niej i usiadłam obok.

~*~ Oczami Alice ~*~
Spojrzałam się na siedzącą obok mnie dziewczynę i się delikatnie uśmiechnęłam.
- Hej Ali, co jest ? - spytała
- Nic, co ma być...- uśmiechnęłam się i poprawiłam kosmyk włosów za ucho.
- Przecież widzę.. Więc ? Możesz mi powiedzieć. Możesz mi zaufać, nie powiem nikomu, nawet nie mam takiego zamiaru. - oznajmiła
- Ufam ci ..
- Więc ?
- Hymmm... Chodzi o to, że nasz związek się już nie układa... Po prostu bardzo często dochodzi ostatnio do kłótni miedzy nami. Nie możemy się jakoś dogadać.
- Każdy się kłóci, to żaden powód ?
- Ale Perrie te kłótnie są o takie rzeczy, że sama się go o nie nie spodziewałam. Czuję, że nasz związek, te zaręczyny.. To nie wiem czy się uda. Nie wiem.. Harry się  strasznie zmienił podczas trasy... Taki odosobniony.. Nie wiem sama.. - wytarłam łzę, która spływała po moim policzku. - Może tylko mi się tak wydaje, pewnie tak - uśmiechnęłam się do niej, a dziewczyna, którą mogę nazwać przyjaciółką przytuliła mnie.
- Będzie dobrze zobaczysz..
- Mam taką nadzieję..
- Chodź bo jest zimno, a pewnie Darcy tęskni za tobą. - wstałyśmy i wróciłyśmy do środka. 

1 komentarz:

  1. Świetny rozdział, czekam na kolejny, boooooooooooooooo...
    już to niedługo... Do zobaczenia jutro!!! <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń